poniedziałek, 29 lutego 2016

Prezent urodzinowy

Doczekałam się odbioru prezentu urodzinowego. Co prawda plan był jeszcze inny, ale ostatecznie nie było źle.
Pierwotny plan zakładał, że Osobisty jedzie ze mną, ja idę na koncert z Przyjacielem, oni na plac zabaw, potem razem na jakiś obiadek. Ale cała trójka mi się rozłożyła, więc zostali w domu, a ja autobusem do Krakowa, zgarnięcie z przystanku i koncert.
Weszliśmy sobie wcześniej, balkon, super widoczność i nie trzeba się tłoczyć do plastikowych krzeseł, bo u góry były wygodne, kinowe. Kto był w Rotundzie, ten wie Jak się okazało, miało to kolosalne znaczenie.
Wyszedł Szkot z Mechaników, zaśpiewali, potem zaprosili kolegów. Były Ryczące Dwudziestki, Stare Dzwony, Zagrali i poszli, Perły i Łotry, Chór Zawisza Czarny, jakiś Irish coś tam - wybaczcie, koszmarnie mi się nie podobali, więc no, nazwa umknęła. Ktoś chyba jeszcze, ale zapomniałam. Koncert zaczynał się o 12. Koło 14 uznaliśmy, że zaraz koniec. Gdzież tam... Wyszli znowu Mechanicy i polecieli Bitwą, Maui, Pacyfikiem i kilkoma innymi, a potem jeszcze bis :) Booosko mi. Wyszliśmy o 15,20, wiedząc, że przebimbali czas, bo już koło 14,30 mówili, że są pół godziny w plecy. Baardzo mi się podobało to opóźnienie.
Jak było? Bajecznie. Muzycznie, lirycznie, erotycznie, śmiesznie, jak to z szantami. 30 lecie Mechaników zobowiązuje. Zrobili fajne show, z kawałem dobrej muzyki i kawałeczkiem kiepskiej. A za rok, jak znowu będzie Zawisza grał, to idę na bank. Są niesamowici. Na Mechaników to nawet się nie będę zastanawiać :P Kocham ich miłością pierwszą jednak.

Mieliśmy iść potem na kawę, ale... pojechaliśmy na kawę do mnie po tym, jak się odsiedzieliśmy na koncercie prawie 3 i pół godziny :P

Koncerty dla dzieci też super. Klang zrobił kawał dobrej roboty z szukaniem skarbów, pirackimi butelkami ze wskazówkami - jedną mamy na własność, bo dobrze usiedliśmy. W związku z tym Córa była na scenie i była cała szczęśliwa. Drugi koncert, sobotni, dla starszych dzieci, niż nasze, ale też bardzo fajny. Choć nagłośnienie w Klubie Studio kiepskie mieli i chwilami nie było słychać. Ale oboje się wyszaleli, wyśpiewali na tych koncertach, a to najważniejsze.

A z mniej przyjemnych rzeczy. Kot mi wlazł we wnyki, wczoraj byliśmy u weterynarza. Udo ma strasznie poharatane, paluszki u łapy też, ale kości i ścięgna całe. Miał kupę szczęścia, dziś idziemy do kontroli. Założę mu kartę stałego klienta, na bank. Ostatnio był w środę...

4 komentarze:

  1. To gdzieś blisko Was te wnyki by zastawione, że udało Wam się kota znaleźć? Jak gdzieś blisko to aż strach myśleć co by było gdyby na spacerze któreś z Was albo dzieci w nie wpadło... brrr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kot się wyrwał i sam przylazł do domu. Ja nie wiem, jak on daleko chodzi, ale od nas blisko do pół. Weterynarz jest pewny, że to to, nie pierwszy raz widział, a po jakimś zwierzu byłyby inne ślady

      Usuń
  2. mój Zbójca miał to samo, skóra z łapy zerwana prawie do kości, wyszedł z tego ale co się namęczył..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas lepiej, ale do takich co sidła zakładają bym strzelała.

      Usuń