sobota, 29 marca 2014

4

Od 4 miesięcy jest na świecie, patrzę na cud dorastania dziecka drugi raz, a nadal nadziwić się nie mogę. Zresztą, bardzo się różnią między sobą, Syn jest bardziej rozwinięty ruchowo, niż Córa była w tym wieku i potrafi:
- przekręcać się na dowolny bok i sięgać dzięki temu po położone dalej zabawki;
- chwycić zabawkę leżącą nie bardzo w zasięgu ręki i oczywiście wpakować ją sobie do buzi;
- śmiać się pięknie i rozkosznie, aż się zwija w kulkę;
- chlapać na całą łazienkę;
- kręcić się wokół własnej osi na kocyku lub panelach;
- usiąść, jak mu się potrzyma nóżki;
- usiąść, jak mu się poda palce i się ich chwyci;
- no i przekręcić się na plecy, jak nie ma ochoty leżeć na brzuchu, ale to już standard
Oprócz tego:
- próbuje przekręcać się na brzuch z pleców, tylko ten łokieć...
- wydaje coraz więcej dźwięków, pojedyncze sylaby;
- podnosi głowę, gdy leży na plecach
- trzęsie się na widok jedzenia i mlaska, jak ktoś je, więc jutro wchodzimy z rozszerzaniem diety, bo Osobisty chce przy tym być, a tylko jutro będzie z nami rano
- wtula się w ramię, jak go noszę
- zrezygnował z drzemki w południe na rzecz dłuższej popołudniowej
- ulubiona zabawa to turlanie i tulenie się z siostrą
-a najfajniej śpi się w chuście, choć nadal ładnie śpi, sam zasypia w łóżeczku, albo w leżaczku po dwóch bujnięciach (o chuście planuję napisać coś więcej w najbliższym czasie)
- ten w lustrze to jest dopiero fajny kolega :)

Poza tym rośnie, jak na drożdżach, wchodzimy w ubranka w rozmiarze 74, na leżąco ma około 70 centymetrów i gdzieś 6,9 kilograma.

piątek, 28 marca 2014

Pieczenie na życzenie

W sobotę był u mnie brat. A ja miałam muffinki, bo mi z czegoś zostało jajka i zrobiłam. Miodowe z płatkami owsianymi. Tak mu smakowały, że sobie zażyczył 100 takich. Wczoraj zabrałam się za pieczenie. Zrobiłam ich oczywiście nie sto, ale pod 70 na pewno. Wziął sobie 30. Dziś Osobisty wziął trochę do pracy, on tam ma sporo słodyczo żerców, to się nie zmarnuje. A ja muszę sobie kupić drugą formę do muffinek. Będzie szybciej.
Chyba nam się "przełomowa" data 10 kwietnia popsuje. Bo w tym roku 10 Osobisty leci do Anglii. Choć on mówi, że może nie, bo jeden od nich poleciał i wrócił zatrudniony tam. Oczywiście w systemie home office. Zobaczymy...

wtorek, 25 marca 2014

Dwa kryzysy

W podsumowaniach miesięcznych Córy pisałam o jej osiągnięciach. Niestety dziś, dzień przed tym, jak kończy dwa lata i trzy miesiące nadszedł czas na opisanie kryzysu. Wraz z pojawieniem się brata przekręcił się jej świat do góry nogami. I z dnia na dzień pojawiały się nowe rzeczy. I w dniu dzisiejszym jest chyba dół dołu. Córa sama się nie ubierze, przy ubieraniu zachowuje się, jak lalka. Wróciła do pieluch, nie woła, sporadycznie chce usiąść na wc, jak ja siedzę. Ostatnio dorwała się do butelki Syna, bo to jej, a także zażyczyła sobie cyca. Na szczęście nie wie, jak to się robi, więc ten problem mamy z głowy. Jak wcześniej uciekała z wózka, tak teraz wołami jej nie wyciągnę, bo inaczej "weź na rączki". Nawet z kuchni do pokoju chce na ręce.
I co? Nic, czekamy. Kochamy, tulimy, tłumaczymy i czekamy.
Drugi kryzys dotyczy mnie. Po przygodzie z laktatorem zrobiło mi się w piersi zgrubienie. Zatkany kanalik. Trochę przewalczyłam, zniknęło, ale ból został. Taki, że gwiazdy widziałam. Karmiłam, płakałam, Syn się wściekał, bo mało, weszła butla. Ból został. W końcu wczoraj pojechałam do doradcy laktacyjnego. Okazało się, że została resztka zatkanego kanalika. Poszła w ruch kapusta, grzanie i karmienie od razu stało się lepsze. Mnie nie boli, więc się nie boję karmić, więc i mleka jest więcej. Bez butli spokojnie wytrzymuje. A wystarczyło tak niewiele. Wiem, sama mogłam do tego dojść, znane mi jest grzanie, stosowałam zresztą, kapustę stosowałam na zastoje, przy kanalikach nie, więc pewnie by to dłużej trwało. Ale sama porada, sam spokój pani i jej wiara poczyniły takie odblokowanie w mojej psychice, że dziś mi lekko i cudownie.

piątek, 21 marca 2014

Nie dla wrażliwych mam :)

We wtorek pojechałam na przegląd. Dawno pod naszym Urzędem Komunikacji nie stałam tak grzecznie na stopie, bo stała tam policja. Z autem poszedł Osobisty, ja zostałam z dzieciakami. A że właściciel stacji kontroli ma psa...
Córa od razu "Chodź do mnie piesku" Piesek przyszedł i głaszcz. Piesek, jak siedzi, jest wzrostu Córy, ale co tam. Głaszcze. Myzia go, po łapach, po ogonie, po brzuchu. Pies w siódmym niebie i .. dał jej buziaka psiego, czyli polizał. Ze śmiechem pytam, czy piesek dał jej buzi. A Córa, że tak i daje psu buzi też. Na końcu go polizała.
Co ja na to? Nic. Przecież to jej nowy przyjaciel, jak oświadczyła Osobistemu, jak wrócił.

wtorek, 18 marca 2014

Skleroza nie boli

Wczoraj opłaciłam OC. Rychło wczas, skończyło mi się w sobotę, no ale, podobno była też pani z lipca, więc też jakoś bardzo się nie spóźniłam. Na usprawiedliwienie dodam, że mój ubezpieczyciel się o mnie nie upomniał. Przerażona pojechałam, że zapłacę nie wiem ile, w poprzednim roku wszak 840 złotych odpłynęło w siną dal, a tu niespodzianka, dzień dobroci. 475 złotych. Dokupiłam sobie jeszcze NNW za 35, a co. Niestety przez to kupno nowego telefonu (Nokia Lumia 820?) odsunęło się, bo kasy na koncie nie mam. Po naprawieniu chłodnicy, zatankowaniu, zakupie zestawu do dzwonienia przez VOIP i doładowaniu konta spłukałam się do zera. Na OC pożyczał mi Osobisty, bo mi ciut brakło.
A dziś jadę na przegląd. Skończył mi się w piątek, ale nie podkablujecie, co?
Ktoś chce zostać moją sekretarką? Proponuję wikt i opierunek :P

czwartek, 13 marca 2014

Wiosennie

Jest tak pięknie, że może być tylko gorzej. To znaczy OT.TO śpiewało, że tak dobrze, ale co tam, parafraza mi pasowała bardziej. Wiosna buchnęła marcem tym razem, nie majem, ale mnie to nie przeszkadza. Ciepła bluza, czapka i jesteśmy na polu. Znaczy czapka Córa, bo ja nie noszę :P Z zasady nigdy, no prawie, przy minus 20 mnie nawraca.
Siedzimy na polu do wypęku po prostu. Do domu tylko na karmienie ogólne. A we wtorek zapakowałam dzieciaki i na budowę ruszyłam. Siedziałabym tam codziennie, ale 25 kilometrów w jedną stronę swoje robi. Kosztowo też. Zieleniejące pobocza w lesie, podbiał na wsiach no i przylaszczki. Tym lasem mogłabym jeździć i jeździć...
Trwaj wiosno, jesteś piękna :)

poniedziałek, 10 marca 2014

Co za dzidziuś...

Syn mnie zadziwia i przeraża jednocześnie. Z półleżenia, podparty o mój brzuch potrafi usiąść. Owszem, trzymam mu nóżki, ale on myk i siedzi. I nie jakoś w pałąk, ale trzyma się, jakby kij połknął i tak z minutę, kładzie się na sekundę i znów myk, siedzi. Przerażona jestem, bo w uszach brzmi, że syn kierowniczki zaczął chodzić, jak miał 6 miesięcy. Na razie to nam nie grozi, ale w gondoli już jest wrzask.

środa, 5 marca 2014

Środa Popielcowa, Syn, płytki

Wstałam dziś z ogromną energią na cały dzień. Pewnie przyczynił się do tego Syn, który zasnął po 21 i obudził się dopiero o 6.20. Bosko mi...
Zazwyczaj nie robię postanowień wielkopostnych, w tym roku zrobiłam jednak wyjątek. A że dziś Środa Popielcowa, to akurat dobry czas. Chcę być zwyczajnie lepsza. Dzielić się dobrem, uśmiechem i szczęściem z innymi. Liczę, że po 40 dniach wejdzie mi to w nawyk. Zero stresu, zero złości. Tak. Może uda się do kościoła pojechać nam wszystkim, jak tylko się uda chłodnicę do końca naprawić, jednego wężyka brakuje. Bo o ile z Synowym fotelikiem nie ma problemu, to Córowy trzeba by przepinać.
Od rana jestem też w kolorystyce wielkopostnej. Szukam płytek do kuchni, zastanawiam się nad ułożeniem, w ogóle całym projektem. Padło wczoraj na lawendę, ewentualnie wrzos, ale ten zimny, a nie wpadający w róż. Chcę mieć takie płytki, najlepiej jasne z żyłami fioletowymi, a między szafkami dolnymi, a górnymi chcę mieć szkło z obrazem wrzosów. Do tego fioletowe dodatki, zasłonki, czajnik, takie duperelki. Szafki jasne, jakiś krem, beż, czy inny klon. Podoba mi się ta wizja.

p.s. Syn od soboty jest znów na piersi, jak prawdziwy facet cycem nie pogardził

poniedziałek, 3 marca 2014

Czego nie mam i... czego nie mam

Wczoraj wieczorem leżę sobie z nogami na kołdrze i ... rozstępy! Na biodrze! Normalnie szok! I jeszcze Osobisty ze spokojem do mnie, czy to nie cellulit. To tak w ramach, jak faceci się znają. I że to miało mnie pocieszyć? Na co mówię, że cellulit to... i tu chciałam mu zademonstrować. I co? Nic. Nie ma. Ech, nawet nauczyć faceta nie mogłam. A rozstępy rano zniknęły, musiało być to jakieś odbicie z ubrania.

Czego jeszcze nie mam? Ano samochodu nie mam. Ledwo wróciliśmy z zakupów dzisiaj, bo mi chłodnica cały płyn wypluła, a nowego przyjąć nie chciała. Zamówiłam nową, bo w końcu widać, że pękła i gdzie, nie ma przeproś. Powinnam więc nadać tytuł z trzema "czego nie mam", bo kasy też nie mam i wizja telefonu odfruuunęła do następnego miesiąca. A jak już przy tym. Okazało się, też w temacie, że Lumia 710 nie ma karty pamięci! A dla mnie synchronizacja danych z kompem, by ich nie stracić nie jest czymś naturalnym, więc zrezygnowałam i padło na jeszcze większą "cegłę", czyli Lumię 625.
Sporo tego "nie mam" mi wyszło i tylko pierwsze pozytywne.

sobota, 1 marca 2014

3

Co prawda Syn w lutym 3 miesięcy nie skończył i on przejdzie z dwóch na cztery, bo 29 lutego w tym roku nie ma, ale... Generalnie skończył te 3 miesiące życia, więc piszę, że potrafi już:
- przekręcać się na wybrany boczek
- przekręcać się z brzucha na plecy, czasem kładę go na brzuchu 3 razy pod rząd
- ciumkać własne rączki
- nie znosi smoka, którego chcę nauczyć, bo...
- ssie kciuk... choć kciuk jest samonaprowadzający do buzi, a smoka trzeba wkładać, więc może zrewiduję podejście;
- trzymać samodzielnie butelkę, z różnym skutkiem;
- chwytać zabawki i pakować je do buzi;
- chwytać nogawkę spodni i dziwić się, że noga się nie opuszcza;
- puszczać bańki ze śliny;
- zaczepiać gaworzeniem;
- podnosić się do siadu, jak może chwycić rękami palce;
- podnosi główkę, jak siedzie w leżaczku;
- trzymać głowę sztywno;