sobota, 30 maja 2009

I na co liczyłeś kłamliwy kochanku?

            Niektórzyludzie mają wyczucie, a czasem pomylą się o ułamek sekundy. Pomylił się. Zapóźno się odezwał, kiedy było pozamiatane. Dwa tygodnie wcześniej pewnie bymsię skusiła. Na piękne słowa, na czułość, na zainteresowanie. Poszłabym jak ćmado płomienia. Jestem podatna, a może raczej bywam, zwał jak zwał, efekt tensam. Ale czasem głowa wygrywa nad… sercem nie, raczej popędem. Napisałamżegnaj. Czemu? Bo tak łatwiej, bo brak pokusy i brak… Pominę milczeniem. Osobazainteresowana, jeżeli czyta, będzie wiedziała. Co jeszcze? To, że ja potrafiępowiedzieć żegnaj, a nie liczę, że ktoś zapomni, jak nie będę się odzywać jakiśczas. Ale powodem głównym i najważniejszym jest coś innego. To, że nie jestemosobą na telefon, nie czekam, nie tęsknię, jak ktoś odrywa mnie brutalnie odkontaktu.

Może w inny sposób, w innymczasie… Wspomnienia miłe pozostaną, owszem. Ale będą tylko wspomnieniami. Izostała pewna refleksja, ale to nie miejsce na nią.

            Nie wiem,czy to czytasz. Może… Jeżeli tak: bądź szczęśliwy.

piątek, 29 maja 2009

...!...

Niektóre pożegnania bolą bardziej...
Niektóre rozstania zostawiają w sercu pustkę nie do zapełnienia...

czwartek, 28 maja 2009

Unoszę się

            Unoszę sięnad ziemią. Czasem tak niewiele potrzeba do szczęścia. Ramion, uśmiechu, dotykulekkiego jak muśnięcie skrzydła motyla. Uśmiechu nad ranem i pocałunku nadobranoc. Z każdą taką nocą tęsknię coraz bardziej, by było tak codziennie. Bymożna było razem wypić herbatę patrząc sobie w oczy. Ale poczekam. Warto.

 

            Nie jestemczęsto tutaj, bo mam masę spraw na głowie. Na czele z dwoma egzaminami na tenweekend.

poniedziałek, 25 maja 2009

Inscenizacja

            Czas byłoznów popracować nad premią… No to wyjęłam dwa wiersze o wakacjach ipostanowiłam zrobić inscenizację. Dwa miesiące do końca zajęć u nas tospokojnie zdążę. Poszłam do kierownika. Zachwycony jak zawsze. I mówi mi, żezaprosimy przedszkolaki. Fajnie, pomyślałam, są zaprzyjaźnione, to niechprzyjdą, będzie dwa w jednym. Taaak… Tylko one kończą w czerwcu… Więc mamprzestawienie zrobić w miesiąc. Zgodziłam się. Cóż miałam zrobić. Ale krótkiejest, to dadzą radę. A potem jeszcze usłyszałam „Zaufaj mi” z tym spojrzeniemgranatowych oczu. Poległam. I nie zawiodłam się ;) Zrobił co obiecał ;)

sobota, 23 maja 2009

Szkoła

            Jadąc dziśdo szkoły na przystanku spotkałam starszego pana. Porozmawialiśmy troszkę.Bardzo miły, uprzejmy i z klasą. Tacy są tylko starsi panowie już. Urzekł mniebardzo.

            Z rozważańszkolnych: Kobietka mówi o tym, że zabawa to wszystko co robimy dla przyjemności,bez przymusu, bez względu na końcowy rezultat. Mój komentarz był tylko jeden: apotem dzieci uważają, że seks to zabawa.

            Dorwał mnienapad ADHD w szkole. Nienawidzę jej, naprawdę nienawidzę, zabiera mi czas,energię i nerwy… Ale już niedługo, już liczę dni, liczę godziny. Byle do 9lipca.

piątek, 22 maja 2009

Kino

Byliśmy dziś w kinie. Doszły mi kolejne bilety do kolekcji. Obok tego z listopadowego Matrixa i styczniowego Źródła. I obok wielu innych.
Dobrze mi...

wtorek, 19 maja 2009

Jak koń...

          No klepnięto mnie… Nygus mnie klepnęła... I to nie tak bezpośrednio, ale w etceterze. No, aleklepnięcie jest… Się wywiążę, a co :P

 

  1. Gdybyś miała spędzić jeden dzień jak gwiazda, to jaką gwiazdą chciałabyś być?

Kawałkiem pasa Oriona ;) Az ludzkich gwiazd… Kristen Stewart… Ach zagrać z wampirkiem…

 

  1.  Jak sobie wyobrażasz swoją przyszłość?

A z której strony? Mamnadzieję, że przy boku A. Reszta jest mało ważna.

 

  1. Masz tylko jeden dzień, co robisz?

To samo, co zawsze. I takżyję pełnią życia ze względu na wadę, po co się wysilać na wymyślanie czegośinnego, skoro lubię swoje życie. No dobra, do szkoły bym nie chciała iść ;)

 

  1. Gdybyś mogła zmienić jedną rzecz na świecie, co takiego byś zrobiła?

Pokazałabym ludziom, żeniepełnosprawny nie znaczy gorszy… To chyba zboczenie zawodowe już…

 

  1. Powiedz coś o sobie, co wiesz tylko Ty?

Że ja i tylko ja? Hm… (pięćminut później) Hm… No nie ma, zawsze jest jeszcze ktoś, kto coś wie… Mało osóbwie, że kiedyś lubiłam kolor różowy.

 

  1. Co myślisz o osobie, która Cię klepnęła?

Najlepsza na poprawęhumoru, nawet jak sama pisze o katastrofach.

 

  1. Co oglądałaś ostatnio w TV?

Brzydulę

 

  1. O której chodzisz spać?

O tej, o której nie chcę,bo za wcześnie wstaję :P

 

  1. Widziałaś ostatnio coś dziwnego?

No pewnie, L-kęegzaminacyjną usiłującą zawrócić (na przełęczce) z prawego pasa (czyliwjeżdżającą pod prąd) i prawie wjeżdżającą w inną L-kę.

 

  1. Czego się boisz najbardziej?
Ciszy


Nie będę klepać. Jak ktoś chce, niech się poczuje klepnięty. Mam ostatnio niechęć do musu.. Może dlatego napisałam to powyżej, bo w etceterze było, a nie z musu?  myśli 

niedziela, 17 maja 2009

Segregator

            Zmotywowałamsię do pracy. Tak po prostu postanowiłam wydrukować i uporządkować rzeczy dosegregatora. Stałam na polu i mnie natchnęło. Wpadłam do domu i mam :) Teraztylko powkładać do odpowiednich miesięcy, podopisywać tytuły baśni i piosenek,bo tego drukować nie muszę i oddać. Kawał dobrze zrobionej roboty. Alenadrukowałam się sporo. Ciekawe, czy mi się to kiedyś przyda. Część, jakkolorowani pewnie do pracy, wiersze… Może wykorzystam w kolejnymprzedstawieniu. Jakoś trzeba się motywować do czegoś, czego się nie lubi…

sobota, 16 maja 2009

Tak nas, Chryste w swoim złącz Kościele

            I znówRadwanowice. Znów kościelna uroczystość. Na łapu capu, na szybko, ale znówprawie łzy w oczach. Najpierw szybki kurs do moich dawnych Skrzatów. Ich minabezcenna i warta wszystkiego innego. Obściskana, wycałowana, zapytana kiedywrócę. I czy mi dobrze tam, gdzie jestem. Jak to miło być pamiętanym. Potembieg na mszę, szybka rozmowa z szefem na oczach biskupa i Prezesa. Trudno,sprawy służbowe. Pominę szerokie uśmiechy na twarzach naszej dwójki. A potemjuż tylko wzruszenie. Białe mury kościoła, mało ozdób, tylko to światło... Najpiękniejsze msze to te z nimi. Bo czuje się wiarę,czuje się ich miłość i oddanie Jezusowi. Przy nich ja sama staję się lepsza.Jak się idzie z nimi do komunii to serce śpiewa. Tego nie da się opisać, słowawydają się takie infantylne i puste. Ale to jest Kościół Boży, to prawdziwa,nieskalana wiara, to wiara w miłość i dobro Boga, a nie w księży. To wiara, żerodzimy się po coś i Bóg będzie prowadził. To wiara, że wszystko co istniejejest dobre. To jest to papieskie Totus Tuus. Bo oni są cali jego.

wtorek, 12 maja 2009

Umowa

            Dostałamkolejną umowę. Już nie jestem nielegalnym pracownikiem. A byłam nim od początkumiesiąca. No i klucze dostałam, więc nie zaprzyjaźniam się z kotami poddrzwiami, jak jestem pierwsza w pracy. A jutro na 8.30. Może zrobię coś nastudia. Całe dwa pytania, jakie miałam do opracowania na końcowy egzamin jużposłałam na serwer. Może teraz wezmę się za druk rzeczy do segregatora zzajęciami rocznymi do przedszkola. Hm… A może zwyczajnie poczytam książkękorzystając z nielicznego wolnego czasu… Słońce na polu kusi, żeby zabrać Netkai iść do altanki popisać, ale za zimno jednak na takei bajery. Więc zostanę wdomku. A segregator jednak poczeka. Mam przeogromną niechęć do uczenia się.Czytanie wtedy wychodzi najlepiej, więc zasiadam z książką. Z którąś z listyobok. Mam co czytać ;)

niedziela, 10 maja 2009

Tak, że nie tak

            Czasem jesttak, że nie tak. Wszystko układa się nie do końca jak powinno. Bo było tak, atu nagle jedna myśl, która rusza lawinę. I pokazuje prawdę leżącą pod tymizwałami nadziei, marzeń i całej reszty. No i ja właśnie odkryłam. Co?Pobojowisko? Raczej zamek na piasku, a może już tylko sam piasek. Tylkopodmuchu brakuje, bym straciła grunt pod nogami. Więc idę szukać patyka,brzytwy może. Trzciny. Najwątlejszej w przyrodzie, czy może tej co uratuje? Czegokolwiek,czego mogłabym się uchwycić…

sobota, 9 maja 2009

Netek

Stałam się dziś szczęśliwą posiadaczką netbooka :) Nie wiem jak z reklamą, ale donoszę, że to ASUS i jest mały i boski i cały mój. No dobra, dane na fakturze opiewają na kogoś innego, ale sądzę, że M da mi go we władanie, jak obiecam mu, że może obmacać. Netka znaczy ;)
I nawet się na niego nie zrujnowałam, z wypłaty mi zostało kasy dość sporo :)

wtorek, 5 maja 2009

Matura - pic na wodę

            Nie będępisała hymnów pochwalnych na temat matur. Bo dla mnie to kolejny pic na wodęfotomontaż. Za moich czasów, ależ to dumnie brzmi, trzeba było znać wszystkielektury, przynajmniej pobieżnie lub z nazwy tylko. Ja naprawdę drżałam, by niebyło Pana Tadeusza, bo nieprzeczytałam i nie lubiłam całym jestestwem swym. Modliłam się, by zdać pisemnąna 5, bo wtedy byłam zwolniona z ustnego, którego bym niechybnie nie zdała, boo ile z pisania byłam dobra, to gramatyką leżałam i kwiczałam. Ale lekturyznałam. Obryta  byłam jak nie wiem. Tosamo z historii. Potrafiłam wyprowadzić Trójprzymierze i Trójporozumienie zzabójstwa Arcyksięcia Ferdynanda. Daty umiałam obudzona w nocy o północyrecytować jak Litwo Ojczyzno moja

            A teraz…Teraz dostaje się kawałek tekstu, w którym czarno na białym pisze co i jak. Itrzeba na pytania odpowiedzieć i napisać wypracowanie. No przepraszam, ale nierozumiem? Zdaje się egzamin dojrzałości, czy egzamin z czytania zezrozumieniem? Bo to akurat obejmuje program nauczania klas początkowych, a nieludzi wchodzących w dorosłe życie. A może chodzi o sprawdzenie jak bardzo możnaczłowieka wtłoczyć w ramy i okiełznać jego twórczość, zakuć umysł w kajdany, bypatrzył tylko szkiełkiem i nie krzyczał młodościty nad poziomy wylatuj. Gdzieś chyba zagubił się kaganiec oświaty, zgasławola, pogrzebana została wraz ze szklanymi domami. A drzewo kunsztu, sztuki i piękna, do którego przywiązany był ongiś Marsjasz jest siwe zupełnie.

ale zawarty tobie upływ
krwi; i związane ręce w supły,
bo ty nie twórczym niepokojem,
a tylko - że się patrzeć boisz.

            Boję siępatrzeć… Boję się tego co będzie w przyszłości. Bo tu nie ma miejsca na twórczyniepokój, tu nie ma miejsca na mądrość wieków. Tu jest jedynie miejsce na zaprzepaszczeniedorobku kultury…

 

p.s. Teksty pochodzą z mojej głowy, znam je na pamięć potylu latach... Niech choć jeden maturzysta powie mi, co wykorzystałam...

sobota, 2 maja 2009

"To już koniec babe, skończyło się love story"

            Czasem niewychodzi, czasem drogi się rozchodzą. Zostaje żal, tęsknota, rozczarowanie irozgoryczenie. Bo miało być tak pięknie i szczęśliwie, a tu koniec. Wiem coznaczy rozstanie, odchorowałam każde. Wiem, co znaczy żal po jakiejśznajomości. Miałam prawo też czuć żal i złość, bo zostałam wmanewrowana wzwiązek jako ta trzecia. Myślę o nich różnie. Ale każdemu jestem za cośwdzięczna i nie wykreślam ich z pamięci. Z życia odeszli, owszem, na mojąprośbę, też się zgadza, ale byli i coś wnieśli. Coś do nich czułam, skoro znimi byłam. Nie rozumiem więc wieszania psów na byłych, że tacy i owacy, że źlei tragicznie i tylko margines społeczny się trafiał. A taki mam obraz jak zkimś rozmawiam. A wśród kogo najwięcej? Wśród kobiet. Bo faceci jeszcze jakąśklasę zachowują. No chyba, że kobieta puściła ich kantem z najlepszym kumplem.Ale kobiety zawsze coś mają do zarzucenia. Zawsze. Bo się nie starał, bo zabardzo się starał, bo dawał czekoladki i tuczył, bo nie dawał. Zarzuty równieabsurdalne, co zachowanie. Przecież coś się do tego człowieka czuło. Kochałosię go, kochało się z nim. Oddało się mu duszę, ciało, myśli, swój mały świat.To mało? Tak, wiem, on tego nie docenił. A ile razy kobieta nie docenia? To jużsię nie liczy? Ważne, żeby jemu dokopać.

            A wiecie comnie wkurza najbardziej? Jak para się rozstaje, a ma dziecko. Nie, niewyciągajcie pochopnych wniosków. Lepiej się rozstać niż pokazać dziecku, jakjest źle i jak można się z dnia na dzień coraz bardziej nienawidzić. Ale wtedykobiety pokazują co potrafią. Ojciec ich dziecka nagle okazuje się największymzbrodniarzem i trzeba mu kontakt uniemożliwić, zgnoić i zniszczyć. Bo przecieżto kawał skurwysyna, który zniszczył szczęście rodzinne. Bo tylko on jestwinny, że poszło nie tak. To skoro jest taki zły, to po co szłyście z nim dołóżka? Po co zachodziłyście z nim w ciążę. Po co z nim właśnie chciałyściedziecko? Że wpadka? Mamy XXI wiek. Można się zabezpieczyć. A i świadomość, że zkażdego stosunku, nawet z zabezpieczeniem, może być dziecko, też powinna byćpowszechna. Nie twierdzę, że zawsze jest cudnie i pięknie i szczęśliwie, czasemten facet może być nie w porządku. Ale czemu ma cierpieć dziecko? Wy możeciesię pozabijać. A dziecko ma widzieć, że się dogadujecie. A tu na każdym krokuegoizm i granie dzieckiem przez kobiety. No brawo, podłość na najwyższympoziomie. Już dalej posunąć się nie można. To może warto się zastanowić, czypowinniście mieć dzieci, skoro traktujecie je jako element przetargowy w walcez byłym? Bo moim zdaniem nie. Bo krzywdzicie dwie osoby. Bo wyobraźcie sobie,że mężczyźni kochają swoje dzieci i nawet jak im się na początku kontakt urwie,to potem mogą dorosnąć. A wy już znajdujecie dziecku nowego wujka, który stajesię ojcem. A biologiczny niech żebra, niech prosi, niech się upokarza… A co jakwam ktoś by odebrał dziecko?