piątek, 30 października 2009

Jak zapewnić dziecku miejsce pod aniołkiem

            Idąc zmiasta zobaczyłam mrożącą krew w żyłach sceną. Rodzina jechała autem. Rodzice zprzodu, dziecko z tyłu. Nawet fotelik mieli. Ale… Dziecko, tak na oko 5-letnie,nie było w ten fotelik wsadzone i przypięte. Wcale nie było przypięte.Natomiast stało między przednimi fotelami i oglądało świat przez przedniąszybę.

            Ludzie, wzderzeniu to dziecko nie ma najmniejszych szans. Po co inwestować w fotelik,skoro się go nie używa? Jak się tak bardzo nie chce dziecka to są „lepsze”sposoby, niż zafundowanie mu latania przez przednią szybę. Absurd po prostu.Pewnie, dzieciaki się wypinają. Ale wtedy zapina się je tyle razy, ile trzeba. Boto chodzi o ich bezpieczeństwo. O ich życie. Skoro wydaliście tyle kasy nafotelik, to go użyjcie. Użyjcie wyobraźni. Ten przepis akurat nie jest po to,żeby go łamać. Jest pomyślany po to, by na cmentarzach było mniej małychgrobków, by coraz mniej białych trumienek co dzień opuszczało dom, w którymdziecko miało być bezpieczne. Zbliża się Wszystkich Świętych. Popatrzcie namałe groby, na alejki wypełnione małymi nagrobkami, na te aniołki strzegące spokojudzieci i pomyślcie, czy naprawdę wolicie dziecko zadowolone oglądające światprzez przednią szybę, czy dziecko żywe, bo nie przeleciało przez tą szybęwłaśnie.

niedziela, 25 października 2009

Dyplom i studia

            Bardzo mibyło nie po drodze. I tak po obronie 9 lipca dopiero dziś zawitałam nauczelnię, żeby dyplom odebrać. Mam na papierze w końcu, że jestem absolwentkąpedagogiki przedszkolnej i wczesnoszkolnej. Do tej specjalności dodali jeszczemoduł: terapię pedagogiczną. Z zasady się zapytałam co to. Ale jakoś mnie niekorci, żeby znów zasiąść w ławce. Ktoś kiedyś powiedział, że jak ktoś niestudiuje w weekendy to traci ten czas. To ja go sobie chętnie potracę.Pospędzam czas z moim Skarbem, z Przyjaciółką, pobyczę się… I wcale nie uważamtego czasu za zmarnowany. Jest mi po prostu bosko. I postanowienie, że jak zarok mi się zachce iść na studia, zaowocuje pewnie tym, że będzie jak jest. Bowolne weekendy są dla mnie zwyczajnie fantastyczne. A może po prostu mam je zkim spędzać i dlatego ich nie marnuję?

piątek, 23 października 2009

Imprezowo

            We wtorekzaliczyłam trzy imprezy. Z pierwszą, imieninową, przyjechała do naskierowniczka. Dla niezorientowanych u mnie w pracy jest Prezes, Zarząd Krajowy,kierowniczka główna i dwóch zastępców, w tym mój kierownik o granatowychoczach.

Następną imprezą była ta z okazjiDnia Instruktora i Wychowawcy. Małe wesele prawie że, ale bardzo sympatycznie.Spotkałam ludzi z poprzedniej komórki i bawiłam się świetnie.

Trzecią była parapetówka.Odkładana ze cztery razy, w końcu doszła do skutku. Objadłam się jak dzikiosioł. Piłam mało, bo się do żołądka nie zmieściło. Czy ja już mówiłam, żeżadnych imprez w ciągu tygodnia? To powtarzam i pewnie znów złamię obietnicę.

A 6 i 7 listopada wybywam naszkolenie do Wrocławia. Już się cieszę. Znów impreza ;)

wtorek, 20 października 2009

Podła zakonnica w ośrodku dla niepełnosprawnych

            Polskęobiegła szokująca wiadomość. Zakonnica biła niepełnosprawne dziecko. Owszem,szok i niedowierzanie, ale…

            Jestemterapeutą zajęciowym. Pracuję z osobami niepełnosprawnymi. 8 godzin dziennie znimi spędzam i wierzcie mi, są dni, kiedy mam ochotę zabijać. Powstrzymuję się,bo oni nie są niczemu winni. Bp przemoc rodzi w tym wypadku przemoc wobecktórej nie mam szans, bo mają bardzo dużo siły. Więc naprawdę drażnią mniewszystkie głosy, które psy wieszają na zakonnicy, bo z reguły nie wiedzą o czymmówią. To nie są biedne, niewinne dzieciaczki. To nie są bezsilne stworzenia.Miałam przed nosem garnek żeliwny, leciała mi koło głowy szklanka. I wtedy nanich krzyczę. Zapewniam, że jakbyście mnie wtedy zobaczyli, też byście na mniepsy wieszali, że się nad nimi znęcam.

            Nie znająckontekstu, widząc tylko jedno wydarzenie, nie można oceniać. Te zakonnice są ztymi dziećmi dwadzieścia cztery godziny na dobę. W dobre i złe dni. W chorobiei zdrowiu, w napadach szału, które się zdarzają i w chwilach spokoju, kiedyjest naprawdę bosko i kiedy wiem, za co kocham swoją pracę. I są nie tylkozakonnicami. Są przede wszystkim ludźmi. Z emocjami, z potrzebami. Można jezranić słowem i uczynkiem i jak każdy człowiek się bronią.

            Anajgłośniej krzyczą ci, dla których klaps jest metodą wychowawczą. Hipokryci. Aile razy pomstowaliście, że zabijecie własnego szefa? Ale tego nie robicie,powiecie. Tak, bo z pracy wychodzicie do domu, gdzie czeka pies, na któregowrzaśniecie, lub odprężająca kąpiel. Ta zakonnica nie ma tego luksusu.

            Jak o czymśmówicie, to miejcie o tym jakieś pojęcie.

poniedziałek, 19 października 2009

Skrzywdzono maturzystów. Wstyd! Hańba!

            Matematykaobowiązkowa na maturze. W końcu. Niestety. Różnie się różni ludzie na tozapatrują. Ale dzisiejsza rozmowa to mnie zamurowała. Jedna pani drugiej paniżaliła się, że czemu to jej syn ma pierwszy pisać. Że on zaskoczony. Że mogliprzecież powiedzieć, że matematykę będą zdawać ci, którzy teraz są w pierwszejklasie, to się zdążą nauczyć. A nie tak nagle, biednych trzecioklasistówmęczyć. O ile mnie pamięć nie myli, to matura z matematyki miała wejść już jakja zdawałam ten egzamin, a wierzcie mi, trochę temu to było. Więc zaskoczenietegoż maturzysty jest dla mnie mocno nie na miejscu. I tak mi się zdaje, że cojak co, ale matematyka na poziomie podstawowym to przyda się każdemu…

            Jeszczekiedyś słyszałam, od tej samej pani, że może ta matematyka to taka luzackabędzie, bo pierwszy raz. Że może łatwiejsza, bo oni na pewno nie zdadzą. Nosłowo daję, krzywda im się wielka dzieje, wstyd i hańba, bo w końcu zrobili, cozapowiadali. A maturzyści na alarm biją. Bo nie umieją. Bo liczenie jest be iryczeć będą. Tak po dorosłemu. To czemu zdają maturę, skoro liczyć nie umieją?Bo wydaje mi się, że umiejętność liczenia jest nawet ważniejsza, niż językobcy. Bo jak oszukają nas w sklepie, to nawet nam fiński nie pomoże.

            A ktoś mipowie ile to ⅔+ ½? W ułamku mieszanym poproszę.

sobota, 17 października 2009

Niektóre rzeczy

            Niektórerzeczy zwyczajnie nie wychodzą. Opadają jak biszkopt za wcześnie wyjęty. I aninie smakują, ani piękne nie są. A wyrzucić szkoda, bo tyle pracy włożonej…

piątek, 16 października 2009

Kochać...


Kochać i być kochanym to tak, jakby z obu stron grzało nas słońce.          

                                     David Viscott

środa, 14 października 2009

Zima zaskoczyła nie tylko kierowców

    Mnie też zaskoczyła. Spodziewałam się co prawda, że poprószy, skoro od tygodnia w prognozie trąbili i im się nie znudziło, to jakiś śnieg by się zdał. No i zaczął padać. I jak go zobaczyłam o 5.50 jak z domu wychodziłam tak widzę go do teraz, choć usilnie staram się nie patrzeć za okno.
    Nasz bus zazwyczaj z pierwszego odwozu przyjeżdża tak około 14.40, jeżeli wyjedzie równo o 14. Dziś wyjechał za 10. Wrócił 15.25. Po drodze spotkał powalone drzewa i nieprzejezdne drogi.
    Do domu wracałyśmy bardzo powoli. W lesie, gdzie drzewa są bardzo daleko od drogi, czubki drzew się stykały, tak je śnieg przygiął do ziemi. Jechało się jak w tunelu i byłoby to oglądać fajnie, ale bez bezpośredniego uczestnictwa. Ślisko, błoto pośniegowe, mokro i wieje. Śniegu gdzieniegdzie po kostki. Sporo aut na poboczu.
    A do domu płynęłam we własnych butach. Potop mi zaserwowały. Basen kryty.
    Ja chcę już lato!!

wtorek, 13 października 2009

Święta

            Dziś ranotrąbili, że jutro Dzień Nauczyciela. I tak mi się dziwnie zrobiło, że to jużnie moje święto, bo już nawet studentką nie jestem. Bycia studentką akurat nieżałuję. Ale… Przecież ja mam dyplom z pedagogiki przedszkolnej iwczesnoszkolnej, czyli… Jestem nauczycielem :D Jutro mam święto. Już możecie składaćżyczenia :D

            A 20października jest święto Instruktora i Wychowawcy. Też oczekuję na życzenia :PAle mi nażyczą :D. No i znów impreza w pracy.

niedziela, 11 października 2009

Kobiecość

            Kobietazawsze chce czuć się piękna i pożądana. Po prostu kobieca. Budzić zachwyt woczach mężczyzn, a najbardziej w oczach tego jedynego mężczyzny.

            Jest jednachwila, gdy kobieta jest kobieca tak, że bardziej się nie da. To moment, gdykocha się ze swoim mężczyzną. Nie ma nic piękniejszego, bardziej pełnego. Wtedyjest uwielbiana, piękna, kobieca, pożądana i jedyna. Skupia się na niej całyzachwyt i ona wtedy czuje się jak nikt. Staje się królową. Każdej życzę takiegoprzeżycia.

            Inieprawda, że faceci „wymyślili” seks, by nas zniewolić. Feministki są wbłędzie.  Seks, połączenie ciał i umysłówjest po to, by poczuć się wyjątkowo, szczególnie. By być tak blisko drugiegoczłowieka, jak to tylko możliwe. By czuć w sobie całe piękno, by nim emanowaćna zewnątrz. Aby widzieć w oczach partnera pragnienie, by tak było zawsze, byujrzeć w nich niczym niezmącony zachwyt. By unieść się na tym uczuciu. Jak ktośtego nie przeżył, cóż… Wszystko przed nim.

sobota, 10 października 2009

Zawirowanie, jak liście nad głową

            Pewnezawirowania w życiu powodują przemyślenie wszystkiego po raz kolejny i powrótdo dawno zapomnianych wniosków. Czasem jeszcze dochodzi do tego rozmowa z kimś,kto stoi całkiem z boku. I to bardzo pomaga.

            Przypomniałamsobie dawne postanowienia. Dostrzegłam, że były słuszne. I odnalazłam się.Gdzieś tam po drodze. Spokój, cisza i zadowolenie. Tak można mnie dziś opisać.Oby kolejny stan depresyjno podobny pojawił się dopiero za długi czas. I znówcieszę się jesienią. Dziś deszczową, ale mimo to nadal piękną, kolorową. Skąpanąw małych diamentach.

            Przestałamgonić własny cień. Jestem taka, a nie inna. I jak komuś się to nie podoba, tojego sprawa, nie moja.

czwartek, 8 października 2009

Kłopotliwie

            Ostatniczas był dla mnie ciężki. Kłopoty w życiu, kłopoty w pracy.

            Coraz mniejmnie tu. Nie wiem, czy to przez jesień i te długie wieczory, które mnie tylkoprzygnębiają, czy przez brak czasu. Czasem chcę coś napisać i nie wiem co. Jakteraz.

            Pomilczęsobie.

poniedziałek, 5 października 2009

Utopiona w oczach...

            Na własne życzenie się wkopałam. Siedziałam sobie w pracy przy śniadaniu, jak zawsze obok szefa. Wcześniej mówiłam mu o jasełkach, że chcę przedstawiać i tak dalej. Oczywiście się zgodził. A przy śniadaniu mówi, że na koniec kursu będzie bankiet. I miło by było jakieś przedstawienie zrobić. I patrzy mi w oczy tymi swoimi granatowymi ślepiami. Topniejąc pytam na kiedy. Koniec listopada. Zgodziłam się no… No co miałam zrobić? Tak, mam do zrobienia dwa przedstawienia. Tak, nie wiem jak to zrobię. Ale zrobię. A następnym razem rozmawiam z nim przez ścianę. Żeby mnie znowu nie utopił w tych swoich oczach i żebym znów się na coś nie zgodziła… To koszmar mieć takiego szefa, mówię Wam ;) I jeszcze godzi się z entuzjazmem na każdy mój głupi pomysł. I mi pomaga. No koszmar, mówię Wam. ;) (I jeszcze premię za to dolicza, tak nawiasem ;) )

piątek, 2 października 2009

Intruz

            KsiążkaStephenie Meyer, autorki Zmierzchu i całej sagi o wampirach. Tym razem dladorosłych czytelników. Zaczęłam w poniedziałek. Nie czytałam dużo. Dziśskończyłam. I jestem zauroczona. Książka o miłości, poświęceniu, miłosierdziu io istocie człowieczeństwa. Bo być człowiekiem, nie oznacza tylko posiadaniaciała…