piątek, 29 sierpnia 2008

Fiesta

        Dziś świętuję :) Za pieniądze jeszcze nie zarobione, ale już pewne jak to, że jestem kobietą. MAM PRACĘ!! Opiekuję się maluszkami w towarzystwie przesympatycznych kobietek. Coś na kształt prywatnego żłobka, opartego na pedagogice zabawy, pedagogice Marii Montessori oraz metodzie Ruchu Rozwijającego wg Weroniki Sherborne. Wiem, mądre, ale ja wiem o co chodzi, a Wam powiem, że chodzi o coś, co na studiach popierałam i co mi się podoba ideowo i praktycznie. Czyli: JESTEM ZACHWYCONA  hehe 

czwartek, 28 sierpnia 2008

Osobiście

            Dziś bardzoosobiście. Jakoś tak dziś mi się przewija temat mojej wady, choroby, nie wiemjak to nazwać. Sami ocenicie. Nie, nie chcę się użalać, choruję na to już odczternastu lat, można się przyzwyczaić, przynajmniej troszkę, a na pewno natyle, by nie panikować codziennie.

            Mam choreserce. Fachowo nazywa się to częstoskurczem napadowym nadkomorowym. W razieataku serce bije mi nawet dwieście czterdzieści na minutę. Książkowy wynik tosto osiemdziesiąt. Jak to jest? Strasznie. Wtedy się boję, nie tyle o siebie coo kolejną wizytę w szpitalu. Wiele razy miało być dobrze, wiele razy wierzyłam.Już nie wierzę, wiara mnie zabija, bo zawsze upada. Nie wiadomo czemu to mam,nie bardzo wiadomo jak mi pomóc. Biorę leki, prawie że nieprzerwanie od tychczternastu lat. Była tylko jedna przerwa, półroczna, nieopłacalna, zakończonatrzynastogodzinnym atakiem. Już nie chcę nadziei.

            Co możnazrobić jak mam atak? Nic. Po prostu nic. Potem można mi pomóc się położyć,okryć, bo mi wtedy zimno, dać coś słodkiego lub pozwolić spać. Ale bez tego teżfunkcjonuję, jak trzeba. Po atakach jeździłam na uczelnię, bywałam naspotkaniach, żyłam. Bo najgorsze co można zrobić to poddać się chorobie.

            Czemu topiszę? Bo chcę, żebyście wiedzieli, tylko po to, nie potrzebuję litości czywspółczucia. Żyję, kocham, korzystam z życia jak zdrowy człowiek. Tylko czasemmnie nie ma, bo nie funkcjonuję.

środa, 27 sierpnia 2008

Nowe zwierzątko nie do końca domowe

 
    Przedstawiam wszystkim mojego jeża ogrodowego. Został zauważony w niedzielę i obfotografowany, czego wynikiem jest to zdjęcie. Wszystko wskazuje na to, że po prostu wybrał sobie mój ogród na mieszkanko, bo widujemy go codziennie.

wtorek, 26 sierpnia 2008

Dla mojego Skarba

Za pomocną dłoń…

Za uśmiech w mroczny dzień…

Za ramiona chroniące od upadku…

Za obecność…

Za zmuszanie, gdy ja już nie wierzę…

Za wiarę…

Za nadzieję…

Za miłość…

Dziękuję.

sobota, 23 sierpnia 2008

Bo kobiety głupie są

            Jakiś czastemu zauważyłam, że większość ludzi z mojego otoczenia, z którymi się dobrzedogaduję, to faceci. Nie wszyscy, owszem, ale zdecydowana większość. Powódjakiś musi być, poza standardowym, że ja ich przyciągam, albo oni mnie,kierunek w tym momencie mocno nieistotny. I dobrze mi w ich towarzystwie, coważniejsze, nawet jak nie rozmawiają ze mną jak… z kobietą, to chyba dobreokreślenie. Jak mówią między sobą o pracy, tu godzinne rozprawy o projektach,nowych technicznych pomysłach, samochodach i innych kobietach, w których czasembiorę udział, a czasem się tylko przysłuchuję. Czy się wtedy nudzę? Nie,fascynuje mnie to wybitnie. Rozmowy o życiu, o problemach takich, na któremężczyzna patrzy inaczej.

            A kobiety?Buty, ciuchy, makijaż i to, że Anka zdradziła Janka z Frankiem, a ten jej taknaprawdę nie kocha. Pewnie, plotki i tematy typowo damskie są fajne, hipokrytkąbym była, jakbym mówiła, że o tym nie rozmawiam. Ale ile można? Nie całymidniami. Nie mówię, są w moim otoczeniu kobiety, z którymi dogaduję sięświetnie, które są świetnymi babkami i rozmowa z nimi mnie nie nudzi. Alereszta… Powiedzmy, że czasem mnie załamują. I wniosek mi się nasunął wywołującysalwy śmiechu u mojego Mężczyzny. Bo kobiety głupie są…

czwartek, 21 sierpnia 2008

Poszukiwanie pracy

            Poszukujępracy. Wydawało mi się, że typowo. Ale się pomyliłam. Czytałam ostatnio,wczoraj dokładnie, zwierzenia dziewczyny załamanej tym, że kobietaprzeprowadzająca rozmowę kwalifikacyjną żądała od niej wiedzy, na jakiestanowisko się ubiega. Dziewczyna była oburzona, bo przecież ona na tylestanowisk aplikowała, że ma prawo nie pamiętać. A ja przeżyłam szok. Przecieżmożna wysłać masę aplikacji, to głównie na tym polega, ale… Idąc na rozmowę wiesię do jakiej firmy i można sobie sprawdzić o czym będziemy rozmawiać. To niejest trudne, a moim zdaniem jest oznaką szacunku do potencjalnego pracodawcy itego, że my sami jesteśmy odpowiedzialni. Inaczej dajemy takie świadectwo, żeja bym kogoś takiego nie zatrudniła. Bo jest niebezpieczeństwo, że zapomni oobowiązkach. Ja w jednym dniu byłam w pięciu miejscach i doskonale wiedziałam oco się ubiegam, a każde stanowisko było inne. Może to tu tkwił błąd? Bo niejestem słodką idiotką?

wtorek, 19 sierpnia 2008

Denerwuję się...

            Ten tydzieńi następny są decydujące. Kończą się konkursy o pracę i dowiem się czy pracęmam, czy nie. Jeszcze wczoraj mnie to nie ruszało, bo do wczoraj w jednymmiejscu można było składać podania. W innych miejscach jeszcze można. Teraz zaczynam się już denerwować. A juższczególnie, jak ktoś mnie pyta czy mam już pracę, bo w tym tygodniu miałamwiedzieć. Jeszcze jedno takie pytanie, a zacznę krzyczeć. Jest wtorek! A mogęsię dowiedzieć we wtorek za tydzień równie dobrze, albo i później.

            Plusy zdziś? Wizyta u fryzjera, która zaowocowała posiadaniem grzywki. Powoli się doniej przyzwyczajam. Wyglądam przez to jeszcze młodziej niż wcześniej. I kupiłamsobie bluzeczkę, białą, w grafitowe paseczki, przeplatane srebrną nicią.Zapinana z boku, zakładana, z pięknymi guzikami. Ogólnie cudna. I jeszcze mniena nią stać mimo braku pracy. Więc ani jednego pytania na ten temat, bo będędusić, nawet wirtualnie.

sobota, 16 sierpnia 2008

Przypadek

            Krótkarozmowa, jeden telefon, wyjazd przełożony o dwie godziny. Nie mieliśmy cozrobić z czasem, więc poszliśmy do kina, akurat tak, żeby zapełnić czas doumówionego spotkania. Po filmie jedziemy tam gdzie mieliśmy, zrywa się wiatr.Zadzwoniłam do mamy, że będę w domu za jakieś półtorej godziny i wtedy siędowiaduję, że u mnie w miejscowości burza od godziny piętnastej, w Polscedzieją się cuda, zamknięta autostrada, zalana Częstochowa. A w Krakowie byłopięknie, tylko jedna ulewa przeczekana pod Bramą Floriańską. Jedziemy do mojegoMężczyzny, stamtąd mieli mnie odwieźć do domu. Po drodze dopada nas ulewa,wycieraczki nie nadążają zbierać, z ulicy robi się rzeka. Wiatr, huk po dachu.Grad. Jedziemy na dwa auta, nie wolno nam zgubić auta za nami. Prawie nic niewidać, nie ma się gdzie schować, wszędzie drzewa, trzeba jechać dalej. Telefon.Nic nie słyszę prócz trzasków, próba na telefon A. Nic, telefon się wiesza. Docelu osiem kilometrów. Najdłuższe w życiu. Dojechaliśmy, decyzja podjęta,zostaję u Skarba, nie jedziemy do mnie, bo to droga przez las, nie wiadomo cosię tam podziało.

            W domu nachwilę weszłam na portal informacyjny, przerażające zdjęcia. I świadomość, żejakby nie ten telefon, nie decyzja odwleczenia wyjazdu o dwie godziny, to mój najlepszyprzyjaciel znalazłby się w środku tego piekła, co się rozpętało nad Polską. Aja umierałabym ze strachu o niego. Przypadki jednak rządzą ludzkim życiem. Wkońcu ruch motylego skrzydła może wywołać tornado na drugiej półkuli...

czwartek, 14 sierpnia 2008

O co się można pokłócić

            Myślałamsobie ostatnio jak bez sensu robiliśmy kłócąc się, ile pięknych chwilstraciliśmy. I tak przy tych przemyśleniach doleciałam do podstaw kłótni, a zatym doszłam do dziwnych wniosków. W naszym małym świecie są pewne zasady, samesię pojawiły i zostały przyjęte, naturalnie. Czasem idziemy ulicą i ja widzęjakąś ładną dziewczynę. Wtedy zazwyczaj pada zdanie z moich ust w stylu:„Zobacz, jakie ma ładne nogi/włosy/sukienkę”. On też często pokazuje mi ładnedziewczyny. Nie mam oporów, by powiedzieć mu, że ktoś mi się podoba, czy żeznów wpadłam na chłopaka, który grał Króla Cyganów i jest boski. Ja wiem, ktojemu się podoba i nie mówimy tu o aktorkach, tylko dziewczynach, z którymi majakiś kontakt. Zdanie na temat trójkątów i zdrad mamy przegadane na masęsposobów. I o co się kłócimy? O drobiazgi. O słowa, które mają inne definicjedla nas, o półsłówka, które tak samo brzmią, a znaczą coś innego, o inne słowai te same znaczenia (tak, wiem co teraz powiesz M., rozmawiać, rozmawiać,rozmawiać) Problemem stawały się rzeczy proste, błahe. Nigdy nie powstał w nichtemat innych ludzi w naszym życiu, upodobań i złośliwości na temat np.napalonych elektryków w mojej-może-pracy. Nawet mi do głowy nie przyszłowypomnienie czegoś podobnego wymyślonego przez mojego Skarba.

I tak… Wydaje mi się, że dobrze,że tego kłótnie nie dotyczą, bo łatwiej wyjaśnić inną definicję słowa niżurojoną zazdrość. Ale… Czy to jest do końca normalne? Nie to, żebym sięprzejmowała, mnie tak dobrze, tak było od początku i nie chcę tego zmieniać. Poprostu mnie interesuje zdanie na temat.

wtorek, 12 sierpnia 2008

Historia kołem się toczy

            Rośnie namahistoryczne pokolenie. Po co bowiem uczyć się o czymś, co już było, dawno sięskończyło i teraźniejszości nie dotyczy. Zajęcie żmudne, nużące, wymagającekojarzenia faktów, logicznego myślenia i poznawania czegoś, co czasem w głowiesię nie mieści. Tylko to historia tworzy tak naprawdę to, co dzieje się teraz,to ona pokazała kierunek rozwoju i miejsce na ziemi ludziom, którzy na niejżyją.

            Pierwsza wojnaświatowa, okrutna, wyniszczająca, bezlitosna. Śmierć idąca ze swą kosą i tnącarówno, wszystkich. Deklaracje, że po raz ostatni. Do kolejnej wojny, jeszczeokrutniejszej, bezwzględnej… Wietnam, Zatoka, Irak… Przykłady, przykłady,przykłady… Wojna w Gruzji. Kolejny przejaw imperialistycznych dążeń Rosji. Nie,nie chcę wdawać się w politykę. Jedni są przeciw, inni za. Czemu za? Boprzecież Gruzja kiedyś należała do Rosji, więc Rosja tylko upomina się o swoje.Tym osobom pragnę przypomnieć, tak historycznie, że Polska też do Rosji kiedyśnależała…

poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Wielka miłość nie wybiera, wielka miłość, wielka siła...

            Ostatnio nie szło jak z płatka. Niedomówienia, źle zrozumiane słowa i intencje, dużo smutku, pretensji i niezrozumienia. W końcu pękło, kłótnia.

            A wczoraj…W końcu wyjaśnienie, takie solidne, szczere. Potem spacerek, na nim rozmowa jak dawniej, spokojna, zwariowana, taka nasza. Trzy godziny włóczenia się po lesie,dużo przytulania, czułości i piękna. Takiego między nami, uśmiechu, błysku w oczach i radości. W domu przygotowania do grilla. Przykleiłam się do mojego Skarbka i odkleić nie chciałam, ale w końcu mnie przekonał, jak prawie zostaliśmy głównym daniem na tym grillu.

            Czuję się szczęśliwa. Na nowo zakochana, rozkochana i rozanielona. Bo „wielka miłość nie wybiera”. Na mnie spadła półtora roku temu i trwa… Oby wiecznie.

czwartek, 7 sierpnia 2008

Zalogowanie

            Zalogowałam się na pewnym portalu. Bynajmniej nie randkowym, a przynajmniej tak mi się zdawało. Powód mojego tam pobytu był przynajmniej zgoła inny. Umieściłam zdjęcie, bo uznałam, że względem osoby, dla której się zalogowałam będzie to bardziej uczciwe. Ta… Czekam sobie na jej odpowiedź grzecznie i zostaję zasypana propozycjami o naturze mocno seksualnej. No to skrobnęłam parę zdań ku przestrodze. Nie pomogło. W końcu całkiem spory opis mi wyszedł, pozwólcie, że przytoczę:

„Nie jestem agencją towarzyską,więc jak ktoś liczył na seks to szkoda jego czasu.
Nie jestem nauczycielem, nie będę Cię uczyła poprawnej pisowni, ani marnowała swojego czasu na czytanie tego, co udało Ci się sklecić.
Nie mam ochoty na spotkanie to znaczy, że nie mam ochoty. To chyba nie wymaga tłumaczenia.
Numeru telefonu też nie udostępniam, dyszenie w słuchawkę mnie nie podnieca.
Czym się różni rozmowa tu od rozmowy na gg? Jak mi to rozsądnie umotywujesz to może się zastanowię czy podać numer. Ale... Na pewno nie podam go komuś, kto tak zaczyna znajomość.
Panowie mający lat około 50, 40, nie chcę Was dyskryminować, ale znajdźcie sobie do adopcji kogoś innego, pielęgniarka też ze mnie średnia.
Szanowni Panowie, moja obecność na tym portalu wcale nie oznacza, że szukam mężczyzny. Nie jestem sama i nie chcę tego zmienić. Więc chwila namysłu nim napiszecie...”

Wszystko podyktowane doświadczeniem, słowo daję. Ostatnie zdanie powstało najpóźniej, jak mi już ręce w rozpaczy podłogi w piwnicy sięgały.

No ale naiwna jestem, panowie nie czytają. (A ja sądziłam, że na randkowych portalach jest źle…  groza ) Kolejnemu wielbicielowi mej pościeli napisałam, że może by przeczytał co naskrobałam. I zostałam zjechana z góry na dół, że on mi współczuje mojego małego intelektu, bo tak to ja faceta nigdy nie znajdę. Czy ja pisałam coś, że faceta szukam?? Ogólnie chciał mnie z ziemią zrównać, biedaczek. Męska duma po upadku bardzo doskwiera, rozumiem i po chrześcijańsku przebaczam. A co mi tam.  hehe  Drugi mi tylko napisał, że jestem złą kobietą i jak w końcu przeczytał, co napisałam to mu się przykro zrobiło, że nie jestem tak miła jak wyglądam. Nagroda Nobla za spostrzegawczość mu się należy, że ludzi po wyglądzie się nie ocenia.

A teraz mały apel: takapoprostu,jeżeli to czytasz, proszę, odezwij się, bo albo zejdę ze śmiechu nad ich głupotą, albo z rozpaczy nad tym samym. Jeszcze nie zdecydowałam.

wtorek, 5 sierpnia 2008

Umieram

            No, może ztytułem przesadziłam, ale niewiele się różnię od umarlaka. Ciśnienie mniewykańcza. Od prawie tygodnia waha się tak około 90/60. Oznacza to, że całydzień śpię. Nie pomagają leki, które pomagając na serduszko szkodzą mi naciśnienie. A przestać brać się boję, no i bez lekarza się tym bardziej nieodważę. A moja pani kardiolog może mnie przyjąć 23 października. Inny odpada,bo każe mi robić tonę badań, bo on nie wie co mi jest. Dziś jest lepiej, możedlatego, że chłodniej. Chwytam się tej myśli, bo kiepsko się żyje jak chce sięnon stop spać, a w przerwach głowa boli jakby w imadle była, przez co jest miniedobrze i kręci mi się w głowie… Cały świat wiruje…

            Dobra, dośćużalania się nad sobą, bo się robi strasznie ponuro.

niedziela, 3 sierpnia 2008

O Pyromachinie i obłych, długich kształtach

            My to chybajakiegoś pecha mamy. Imprezę sobie wymyśliliśmy, to znaczy nie my wymyśliliśmy,ale chcieliśmy iść. Pokazy pirotechniczne, to jest coś, ale coś jak nie pada. Itu pech rzeczony, bo oczywiście nad Grodem Kraka się zachmurzyło i popadywało.Ale z cukru nie jesteśmy, poszliśmy.

            Przyznamsię szczerze, jak kaskader miał skoczyć z tych 40 metrów, by bić rekordPolski to mnie osobiście serce stanęło. Brawa wielkie dla tego Pana MarkaSołka.

            Deszcz miałjedną zaletę, było mniej ludzi i coś było widać. Pokazy akrobatyczne wzbudziłykolejną fazę mojego zachwytu, niezakłóconego nawet obijaniem się o moje nogidługiego, obłego, różowego kształtu o średnicy jakichś 5 centymetrów,popularnie zwanego balonem. A co niby pomyśleliście?

            Potemjeszcze odbicie statuetki Feniksa i … odwrót do samochodu bo deszcz niemiły sięzrobił i znów zaczął lecieć z nieba. Ja lubię jak faceci na mnie lecą, ale bezprzesady.

            Siedzieliściekiedyś w altance ogrodowej w nocy i po deszczu? Ten odgłos spadających kropel,odbijających się od dachu, potęgowanych przez ciszę nocną. I ukochane ramięukochanego Mężczyzny obok…



p.s. Jeżeli ktoś uważa, że zakupy z mężczyzną są niewykonalne to mu współczuję. Dzięki obecności Mężczyzny w sklepie wzbogaciłam się o przecudną spódnicę i parę par pięknych stopek :)

piątek, 1 sierpnia 2008

Abecadło

        Wklepana przez Dzieło spełniam blogowy obowiązek i przysięgam mówić prawdę, samą prawdę i tylko prawdę. Chyba,że ustawa stanowi inaczej.

A – Ambicja, czasem za duża

B – bielizna, nie tylko ugrzeczniona

C – cyrkonie

D – dom, ten wymarzony i wyśniony, na razie tylko na projekcie

E – erudycja, mimo wakacji

F – frezja

G – grzeczna dziewczynka. Że niby ja? :P

H – hiacynt

I – inteligencja, coś, co bardzo mnie podnieca

J – jeny, ile jeszcze?

K – kłamstwo to coś, czego nie znoszę

L – likier

M – miłość nadal na pierwszym miejscu

N – nadzieja, matką głupich

O – O… ale mi się słowa cisną, niech będzie: orbita.Oligofrenopedagogika?

P – Przyjaźń

Q – Quasimodo

R – róże, podobno ukochane przez kobiety… czyżbym nie była kobietą?

S – sexapeal

T – towarzystwo, czasem mam go po prostu dość

U – ulitujcie się, ile jeszcze?

V – VIP in my life

W – wierność, wdzięk

X – Xena wojownicza księżniczka??

Y – yegua (przecież nikt nie powiedział, że ma być po polskiemu)

Z – zaufanie, może być zarówno budowane jak i tracone latami lub w sekundę, złośliwość

 

        Abecadło z pieca spadło i do tych osób wpadło:

Fancy – oderwij się od zabaw realnych;

Nigu – przedwakacyjnie;

Maturzystka – też Ci się nie upiecze;

Kobieta w Warszawie, bo czemu nie :).

Pisać proszę własne abecadełko :)