piątek, 23 października 2020

Czas założyć spiralę

 Albo i dwie. Na wszelki wypadek, bo strach zajść w ciążę.

Jako matka i jako osoba pracująca kiedyś z osobami niepełnosprawnymi jestem przerażona. Oni są fajni, są cudowni, ale nie wszyscy. A niektórzy z tych "uratowanych" będą umierać w męczarniach, na oczach zrozpaczonych rodziców. Nie mnie oceniać, czy gorszy jest ból po aborcji spowodowanej nieodwracalnymi uszkodzeniami płodu, czy po śmierci takiego dziecka. I nikt nie ma prawa tego oceniać, nikt nie ma prawa zabrać nam, wszystkim kobietom i mężczyznom, prawa wyboru. Bo to nie jest tak, że to tylko walka kobiet, wielu mężczyzn odchodzi, ale są tacy, co cierpią razem z partnerką. Są też kobiety, które nie wytrzymują, więc powstrzymajmy agresję, nie wrzucajmy do jednego wora.

Aborcja, jakakolwiek, nie powinna być regulowana prawem. Niech to będzie kwestia sumienia, rozumu, czy jakkolwiek to nazwać każdego człowieka. BO to nie Trybunał (choć może powinnam napisać z małej litery), czy prawnicy będą życz konsekwencjami aborcji lub jej braku. Nie oni będą patrzeć na krzywdę rodziny lub na rodziców nad małą, białą trumienką.

Jestem przerażona, bo mam dzieci, które kiedyś będą chciały mieć dzieci. I mam nadzieję, że do tego czasu to wszystko się zmieni.

środa, 7 października 2020

Jesiennie

 Jesień przyszła z przytupem, zimno, mokro, mgliście. No i śmierdzieć zaczyna. Ale są też takie cudowne dni, jak wczoraj, gdy słońce robiło, co mogło. No i sobota, kiedy udało się w końcu zrobić grilla z kolegami Osobistego z pracy. Dwa lata się chłopaki umawiali, więc jest z czego się cieszyć. Każdy coś przyniósł, ja też zrobiłam mało co nieco i w efekcie jedzenia była nie do przejedzenia. Śmieję się do dzieci, że teraz będzie kiełbasa na obiad, kolację, śniadanie i podwieczorek. A do szkoły też kiełbasa. Jak na razie planuję żurek, część udało mi się wcisnąć do zamrażalnika.

Już mi się wieczorem nie chce wychodzić na zajęcia. Ale jak już się zmuszę to jest fajnie, godzina dla mnie, cztery razy w tygodniu. Nic spektakularnego, joga, stretching, zdrowy kręgosłup, ale widzę efekty. Głównie w głowie.

Miałam napisać o fatalnym zachowaniu co poniektórych, ale po co? Puszczam za siebie, niech leci, życie jest za krótkie, żeby się przejmować, a osobistych problemów i smutków mieliśmy wystarczająco, by jeszcze sobie dokładać.

Kociaki rosną, dzieci też. Córa to już komunia, uwierzyć nie mogę! Niedługo Sylwester, ale wcześniej święta, o których już słyszę co dzień. Korci mnie, żeby potwierdzić Synowi, że Mikołaj to ściema, ale Córa jeszcze wierzy, on jest tak na granicy, ale się powstrzymuję, niech ta magia jeszcze chwilę trwa.