środa, 30 kwietnia 2014

Najpiękniejsze słowo świata

Jeśli sądzicie, że najpięniejsze słowo dla rodzica to Mama, albo Tata, to się mylicie. Zdeklasowało je "siusiu". Tak, tak. Córa znów woła na nocnik :) Czasem nie zdążymy do niego dojść i ciut się posiusia, ale i tak jest o niebo lepiej. Nawet, jak na jakieś wyjście zakładałam pieluchę, lub wieczorem, bo na noc nadal pieluchy, to woła. A z nocami też super, coraz więcej całkiem suchych :) Wychodzimy na prostą. Poza tym mały łapserdak liczy do 20, jak chce, bo jak nie chce to i do dwóch nie umie, do stu leci dziesiątkami. Wie, że czegoś jest dwa, czy trzy. Rozpoznaje wszystkie kolory. Ubiera się i rozbiera sama, szczególnie do kąpieli. Pomaga mi przy Synu, przynosi pieluchy, odnosi brudne do kosza, "myje" go. W związku z tym rozmowę czym różni się chłopiec od dziewczynki też mamy za sobą. No i oczywiście gada, jak najęta, całymi zdaniami, monologi takie mówi, że mi szczęka opada. Bawi się w wyobraźni, opowiada, co robi, co ma w rączce, co zbiera i tak dalej... Mówi wierszyki, ostatnio ulubiona to jest "Tu sroczka krupki ważyła".
Moja kochana dziewczynka :)

wtorek, 29 kwietnia 2014

5

Syn kończy dziś pięć miesięcy, poważny wiek, poważne podsumowanie.
Na dzień dzisiejszy:
- przewraca się na brzuszek, sporadycznie, ale jednak nie przypadkowo
- trzyma się tak mocno i sztywno, że często noszę go tylko na jednej ręce, pod pupą
- zaczepia siostrę, przytula się do niej
- wie, że wychodzę i się drze ;)
- śmieje się do każdego i o byle co
- reaguje na imię
- kaszle, jak chce zwrócić na siebie uwagę
- kocha macać kota - kot mniej, ale ucieka, a mnie to by zeżarła na bank
- umie trzymać dwie zabawki w obu rękach
- przekłada zabawkę z ręki do ręki, obraca nimi i .. od dzioba ;)
- jak jestem obok, drze się, jak zabawka ucieknie, jak mnie nie widzi - sięga sam
- potrafi usiedzieć bez podparcia parę sekund, no, może z 5
- jak mu się poda ręce, chwyta je dłońmi i podciąga się do... stania
- gaduła jest przeokropny, gada, gada, gada
- umie krzyczeć, piszczeć
- kląska buzią
- na brzuchu podpiera się na jednym łokciu i na dłoni
- leżąc na brzuszku podnosi pupę do góry, klękając na kolankach - dzięki temu potrafi się przemieszczać w dowolnym kierunku, niekoniecznie przez siebie nadanym
- usiłuje zdjąć obrus ze stołu

Z nowych rzeczy je: (uwaga, tekst ten NIE JEST poglądową dietą tak małego dziecka, nie stanowi podstawy do naśladowania, daję mojemu dziecko to, co ja uważam, że zjeść może, NIE JEST to żywienie według tabel)
- marchewkę
- ziemniaczka
- jabłuszko
- banana
- pietruszkę
- chrupki kukurydziane
- dynię
- kaszę mannę, czyli gluten przeszedł bez echa
- kaszki mleczne

Spróbował i mu nie smakuje, próba jeszcze nastąpi:
- kalafior
- selera

Spróbował i mu smakuje, ale jeszcze za wcześnie na większe ilości:
- bułkę
- żurek
- makaron

czwartek, 24 kwietnia 2014

Zwierzakowo

Pies znosi kleszcze. Tak średnio 4 dziennie. Przeraża mnie to tym bardziej, że zakropiony na to badziestwo jest. Na szczęście kocicę omija ta wątpliwa przyjemność, bo to kot tylko domowy. Wychodzi jedynie na parapet okienny a i to jej ostatnio zabrałam przez ptaki. Pod naszym oknem rośnie winogrono i na nim uwił sobie gniazdko ptak. Ma na razie dwa jajeczka i siedzi. Z metr od naszych okien, doskonale go widać. I boję się, że jak kota wlezie na parapet to go wystraszy. W związku z tym ma szlaban na okno. Jak się wyklują, pokażę Wam zdjęcia.

wtorek, 22 kwietnia 2014

Opitalam się

Opitalam się strasznie. Nawet życzeń nie było. No wstyd. 3 Przepisy czekają na publikację, nawet zdjęcia mam... W końcu się doczekają.

piątek, 11 kwietnia 2014

O trzecim dziecku

Pod poprzednim postem A-Normalna  się żachnęła, żebym nie zarzekała się, że nie chcę więcej dzieci, bo o drugim też mówiłam, że nie teraz, a tu voila. A więc po porządku.
Syn, a raczej pomysł na ciążę szybciej powstał w naszych głowach z kilku powodów. Po pierwsze i najważniejsze, strasznie się oboje baliśmy, że mnie znów położy, jak z Córą. Wtedy koniec, u siebie by się nic nie dało, musiałabym wrócić do mamy, bo sama nie dałabym rady, a ona nie mogłaby przeprowadzić się do nas z kilku względów. Owszem, pewnie Córa już by chodziła do przedszkola, ale pozostaje reszta dnia i konieczność prania, gotowania, czy choćby zrobienia sobie herbaty, gdyby resztę robił Osobisty. Co z kolei skutkowałoby dłuższym mieszkaniem na budowie, bo nie oszukujmy się, nie wprowadzimy się do domu jak z magazynu o wykańczaniu wnętrz. Drugim powodem jest moje serducho, które coraz młodsze nie jest, a wiadomo, że ten organ się zużywa. Jeśli liczyć, że zużywa się z każdym uderzeniem, a moje potrafi walić 240 na minutę... No. Ja też nie jestem coraz młodsza i tu przechodzimy do kolejnego powodu. Ja wiem co to znaczy mieć starych rodziców. Tak, starych. Moja mama mnie miała, jak miała 37 lat. Wiecznie brana za moją babcię. Owszem, kocham ją bardzo, jest super mamą, ale nie chcę tego fundować moim dzieciom. Trzecie musiałoby być szybko, a nie chcę absolutnie. Inną sprawą, typowo wygodną, jest to, że nasz dom przewidziany jest na właśnie tyle osób. Na górze jest nasza sypialnia, dwa pokoje dla dzieci, garderoba i duży pokój rekreacyjny.
Oczywiście, jakby się zDARzyło, nie będę mówić o wpadce, to dar, zawsze, to nie będę załamana, czy nie będę brała pod uwagę aborcji. Duży pokój można przerobić i też będzie. Chłopak byłby Kajtek, a dziewczynka Jagódka, a co. Przy czym bardzo nie chcę tej możliwości przerabiać. W związku z tym rozważam wkładkę domaciczną, ale hormonalną, nie tą z miedzią. Tak, wiem, ona też, jakby co, jest wczesnoporonna, ale na początku działa głównie hormonami. Ewentualnie gumki. Innej możliwości u nas nie ma z uwagi na wyżej wymienione serce.
A już na sam koniec. Mamy parkę i jako taka równowaga w domu jest. Psa sobie sprawimy, żeby kocicę zrównoważył i będzie super.

czwartek, 10 kwietnia 2014

Koniec przełomowości datowej

Dziś 10 kwietnia. Od roku 2010 jest to dla nas data przełomowa.
Przypominam:
2010 - decyzja o ślubie jeszcze w tym samym roku
2011 - II na teście ciążowym
2012 - początek budowy ścian
2013 - mierzenie otworów do zamówienia okien (11 byłam u ginekologa potwierdzić drugą ciążę, nawiasem mówiąc)
A dziś data poszła się przejść. A raczej przelecieć. Dziś rano szefowa przyjechała po Osobistego i właśnie lecą do Anglii. Siłą rzeczy nie stanie się nic na budowie, ciąży nie planuję już wcale... Chyba, że faktycznie wróci zatrudniony tam...

wtorek, 8 kwietnia 2014

Inteligentne z Córą rozmowy

Dziś trochę humoru w ten pochmurny dzień. Córa gada, jak najęta, buzia się nie zamyka i czasem, jak coś powie, to ręce opadają, albo szczęka leci na poziom piwnicy.

Poszłam na chwilę do domu, ona była na ogrodzie. Wracam, stoi z piciem z dzióbkiem do góry nogami, cała mokra, koc mokry.
- Wylało się. Przynieś ścierkę.
Samo się wylało... Tia...

Babcia do niej:
- Chodź, ugotujesz ze mną obiad.
- Nie mogę gotować.
- Czemu nie możesz?
- Jestem za mała.

Idziemy na pole kopać skarby, czyli grzebać w ziemi.
- Książki idą z nami.
- A jak będziesz kopać?
- Kopię jedną ręką.
Głupia matka, nie? Takich rzeczy nie wiedzieć.

- Chodź, zjemy zupę.
- Nie jemy zupy.
- A co zjemy?
- Liliśniki (naleśniki)
- Ale nie ma. Jest zupa.
- Nie jem zupy. Do kuchni idź. Liliśniki zrób.
Najczęściej robię, bo i sama lubię.

czwartek, 3 kwietnia 2014

wtorek, 1 kwietnia 2014

Misz masz tematów

Moja mama, wieczna zwolenniczka garnków emaliowanych kupiła sobie elegancki komplet garnków ze stali. Co prawda kojarzą się jej nadal z aluminiowymi i chodzi i wącha, czy nie śmierdzą, ale nic to, ma, używa. Wiecie, takie z podziałeczkami, 7 warstwowym dnem i innymi ćmojami bojami. Ja od dawna ją namówić chciałam, ale to aluminium w głowie siedziało. W końcu się udało i co? Ja też takie chcę. Na początek chcieliśmy kupić sobie jakiś taki zestaw przeczekaniowy, niekoniecznie od razu Philipiaka czy Zeptera. A tu lipa, bo mi się podoba, kocham je i w ogóle. Coś trzeba wymyślić.

W kwestii mojej kuchni, idąc za ciosem niejako, zrezygnowałam z fioletowych płytek na rzecz fioletowych frontów do szafek. Oczywiście w wysokim połysku. Czemu? Bo nie bardzo wiemy, jak połączyć ten fiolet w kuchni z podłogą w salonie, która fioletowa nie będzie, a piaskowa (jak znajdziemy ciepły odcień płytek). Dodatkowo fronty łatwiej zmienić, niż płytki, jak mi się już znudzą. Nad tym, co będzie na szkle się jeszcze zastanawiamy, bo wrzosy siłą rzeczy odpadły, nie robimy grobowca wizualnego. Pustynia chodzi nam po głowie, jakieś wydmy, czy inna oaza.

Przymierzamy się do tematu Wianków. OStatnio to byliśmy wieki temu, przed ślubem jeszcze. Zastanawiamy się czy w ogóle brać pod uwagę wybranie się i jak to zorganizować. Odpowiem od razu, z dziećmi, bo jakoś nie lubimy ich wykluczać ze swojego życia. Ale myśleć nad czym mamy.

Przymierzam się do otwarcia bloga pseudo kulinarnego, z moimi przepisami, inspiracjami i tak dalej, ale jak we wszystkim, czas, czas, czas...

A w ogóle to dziś 1 kwietnia i 4 rocznica naszych zaręczyn.