sobota, 30 listopada 2019

(*)

Biała róża przewiązana czarną wstążką w małych dłoniach.
Skamieniałe dziecko, opuszczona kobieta, zastygli w żalu rodzice.
Zmieniona kolejność.
Strumienie łez na policzkach, szloch w gardle, pustka w głowie.
Setki ludzi na pogrzebie.
Śpij w spokoju i pomagaj z góry tym, którzy zostali.

wtorek, 26 listopada 2019

Do przodu

Jedzie. Nawet nie wiecie, jak mi ulżyło, ale uzbierało się. Prawie się już pakuje. Listę rzeczy do wzięcia już ma. Ja staram się nie panikować, choć największym moim zmartwieniem jest to, że ona tam umrze z głodu. Ale może akurat się coś polepszy.
Zbieramy powoli prezenty świąteczne. W wielkiej tajemnicy, bo oni jeszcze wierzą. Najgorzej było z shopkinsami. Bo ja to znam jako małe figurki, a to podobno miało po naciśnięciu pokazywać coś w środku, jak gniotek. Cały internet przeszukałam z milion razy, aż w końcu znalazłam. Dziecku chodziło o squeezkinsy, z Biedronki. Były, do 21 listopada. I na Amazonie są. Naprawdę można kląć. Ale pojechałam dziś do jednej, a nóż się uda. No i kupiłam. Dokupiłam też jakąś laleczkę miniaturową z włosami, jak wata cukrowa. Będzie szał. Osobisty ogarnął pistolet z NERF i już oddycham spokojniej. Co prawda na wstępie odrzuciłam Córze zamek Arendelle z podświetlanymi windami i rainbow surprise, ale Mikołaj nie jest aż tak dziany i aż tak tolerancyjny na dziwactwa w domu.

czwartek, 21 listopada 2019

16

Znamy się 16 lat. Kawał czasu. I chyba w końcu się poznaliśmy na tyle, żeby się dogadywać.

Zapisałam ją. Tak się cieszy, że boję się, co będzie, jak się nie uzbiera wymagana liczba osób.

wtorek, 19 listopada 2019

Śmieszna piłka i problem

Nie, nie mówię o grze polskiej reprezentacji, ale o czterech dziewczynach na boisku.
W niedzielę byliśmy na turnieju piłki nożnej starszej grupy. Grają pięć na pięć. I na początku trener wypuszczał po dwie dziewczyny maks, ale one sprytne są i jak dostały piłkę to... stały. I czekały, aż chłopaki za nie coś zrobią. Mnie ręce opadły, powiedziałam mojej, że jak ma zamiar tylko patrzeć na piłkę, to dam jej pompony i będzie dopingować. W końcu trener wpuścił je we cztery plus chłopak na bramce. I o ile ich piłka jest śmieszna, ja prawie lałam po nogach, bo to niby taniec, niby piłka, niby paniczna próba zrobienia czegokolwiek, to są skuteczne. Nie dość, że nie dały sobie strzelić gola, to były o włos od strzelenia. Zabrakło im czasu, mecz się skończył. Pierwsza drużyna, przeciwko której grały traktowała je trochę lajtowo, ale druga już na ostro i też dziewczyny sobie nie dały. Taka dumna byłam, że nawet sobie sprawy nie zdajecie. Utarliśmy nosa zawodnikom, którzy widząc nas wysiadających z auta skomentowali, że przyjechaliśmy kibicować.
Dziś dostałam informację, że Córa mogłaby jechać na obóz taneczny połączony z zabawą sylwestrową, bo powrót 1 stycznia. Co prawda niedaleko, ale 5 dni. Poza domem babci nigdzie nigdy nie była na tak długo, w tu jednak z obcymi. Wiem, ogromna szansa, mnóstwa rzeczy się nauczą, ale zwyczajnie się boję. Ona mało je, w sensie małej ilości rzeczy, a jak jest głodna lub zmęczona to się złości. A tam zmęczona na pewno będzie. Co prawda, jak zaczęliśmy jej mówić, że jest obóz bez rodziców to powiedziała, że musi spakować maskotkę i prawie poleciała się pakować, więc chce, ale no, ona ma 8 lat, to znaczy tuż przed wyjazdem skończy, a ja się boję. Czas ma do piątku, ma się zastanowić, ale sądzę, że zdania nie zmieni, że będzie chciała jechać. Powiedzcie durnemu matczynemu sercu, żeby nie panikowało...

czwartek, 7 listopada 2019

Ekologiczni

Przed chwilą spod domu odjechał pan od wymiany licznika, a ja włączyłam instalację fotowoltaiczną. Dla niezorientowanych wyjaśnię, że normalny licznik każdą energię liczy jako zabraną z sieci, nawet tą wyprodukowaną przez nas, więc zmiana jest konieczna. Teraz liczy ile oddaliśmy, a ile wzięliśmy. Ciekawi mnie bardzo, jak to będzie działać, bo ja na początku byłam przeciwna. Ale nie samej idei, ale zakładaniu tego w Polsce, bo jaki mamy rząd każdy (no dobra, nie każdy) widzi i bałam się, że znowu będzie jakiś podatek, czy inne obostrzenia i nagle przestanie się to opłacać. No ale Osobisty stwierdził, że na razie jest ok, a potem to się będziemy martwić potem, jak już coś się zadzieje. No i są, wiszą, choć zdecydowanie nie są zrobione dobrze. To znaczy działają i tak dalej, ale parę rzeczy można im zarzucić i musza być poprawione. Na razie wygląda to tak, że firma zrobiła, pojechała i nie możemy się doprosić poprawek, ani nawet wymiany rynny, którą rozwalili. Sprawa oparła się o szefa i tylko dlatego jeszcze nie wysmarowałam pięknej notki niepolecającej. Obym nie musiała.
W ogóle w tym roku czysta ekologia. Grzejemy słońcem, tak naprawdę dopiero w zeszłym tygodniu musieliśmy użyć prądu do grzania wody, a ogrzewanie na domu włączyło się po raz pierwszy trzy dni temu. zaleta domu prawie pasywnego. Ogromne okna, tona ocieplenia i od razu widać różnicę. Gorzej, bo nawet kominka nie mam jak odpalić, udało mi się aż jeden raz, bo jest za ciepło. Czekam na mrozy ;) Ale wracając, bo trochę popłynęłam. Solary polecam z czystym sumieniem, odciążyły nas bardzo, są mega wygodne, choć też nadszarpnęły nasz budżet. Dawno nie wydaliśmy tyle kasy w jednym roku, co w tym. Solary co prawda kupione pod koniec tamtego, więc się nie liczą, ale ogrodzenie, korytowanie i zasypanie kamieniem podjazdu oraz fotowoltaika sprawiły, że w tej chwili liczymy każdą złotówkę. Zaraz będzie lepiej, bo przyjdą wszystkie zwroty za instalację, ale na razie jest kiepsko. Za to jesteśmy w trakcie przygotowań do powieszenia schodów i kończenie góry. W chwili obecnej nie przyjmujemy gości, bo prawie nie mamy wolnej podłogi. Pod schodami był schowek, który trzeba było uprzątnąć na czas podkucia kawałka sufitu. Wszystko mam na wierzchu i staram się nie popaść w obłęd. Będzie pięknie. Oby szybko.