czwartek, 26 kwietnia 2018

Kiedy wstyd być człowiekiem

Dziś jest mi wstyd, absolutnie wstyd, że nazywam się człowiekiem, jak tamci. Historia zna już przypadki mordowania dzieci, ale tamci oprawcy nie zasłaniali się godnością i zdrowiem. Nie mam słów. Naprawdę nie wiem, co powiedzieć.
Dziś w radio usłyszałam bardzo mądre zdanie - u nas dyskutuje się o tym, że zabronienie dzieciom uczestniczenia w polowaniach jest ograniczeniem ich wolności, a patrzymy, jak zabierają rodzicom możliwość decydowania o ratowaniu życia dziecka.
Cywilizacja. Europa. I oni nas śmią pouczać o prawach człowieka. Wstyd.
Nie życzę nikomu źle, zazwyczaj, ale liczę na boską sprawiedliwość. Bo w ludzką nie wierzę.

#AlfieEvans

środa, 25 kwietnia 2018

Mąż każe, żona musi

Nie, nie będzie to post o poddaniu mężowi, posłuszeństwie i takich tam. Kto mnie zna, wie, że akurat do poddaństwa mi daleko, preferuję wolność w związku i był już taki jeden, który mówił, że nie da się kochać i być wolnym. No to został wolny, bo kochać go nie umiałam. Dziś, z Osobistym, doskonale udaje nam się połączyć te dwie niby sprzeczności. Nie ma między nami zazdrości, każde może się przyjaźnić, z kim chce, nie ograniczamy się w żaden sposób. Inaczej przecież nie mogłabym się przyjaźnić z facetem, prawda? Inna sprawa, że Osobisty to na świętego męczennika może startować, ale nie o tym w ogóle miałam pisać. Miało być o tym, że mąż każe, żona musi.
Wczoraj kupiłam fuksję. Pojechałam po żylistka, ale nie mieli, a fuksja taka piękna. Obiecałam sobie, że nie będę wieszać przed drzwiami surfinii, bo mi nie rosną, ale fuksja to co innego, nie? Szczególnie, że już jedną mam z tamtego roku. I wczoraj powiesiłam obie, tą starą i tą nowo nabytą. Przyjechał Osobisty, oczywiście nie zauważył, więc go zaciągnęłam z powrotem, zapytałam, co się zmieniło, potem pokazałam palcem (ach, ci mężczyźni), a on mi na to, czemu kupiłam jedną, bo mu doniczki nie pasują, bo są innego koloru. Wiecie, to jak ten hejt na Lewandowską, że jej Klara ma same szare zabawki i biedne dziecko. No to mój mąż by się z Anią dogadał, bo też ma mieć jednakowo. Co mnie zaćmiło, żeby się zakochać w inżynierze? Dobra, do rzeczy. W związku z tym pojechałam dziś i dokupiłam drugą i już jest w tym samym kolorze. Ciekawe, czy zauważy :P



Dla równowagi dokupiłam też trzy książki. Dla Córy. Jeszcze muszę jej upolować tom 3 i 6, ale może kiedyś znajdę.
Z okazji Światowego Dnia Książki w przedszkolu mają tydzień książek i mogą przynieść swoje ulubione. No to wczoraj Córa wyniosła 6 tomów Magicznych baletek o Delfinie i jeden o Róży, bo pozostałych nie ma (jeszcze, 2, 4 i 5 wczoraj zamówiłam), a Syn Brzydkie Kaczątko. Dziś Syn zabrał 13 tomów Tupcia Chrupcia, Złomka, a Córa Palace Pets. Jak dobrze, że już środa, jutro im zabronię coś brać, bo panie już są przerażone. No ale to nie ich wina, że oni kochają wszystkie książki, prawda?

piątek, 20 kwietnia 2018

Zakupy i małżeńskie rozmówki

Osobisty dziś pracował z domu. Odwieźliśmy dzieci do przedszkola, wróciliśmy, a ja marudzę, że nie wiem co z sobą zrobić. Za chwilę mówię mu, że wychodzę. Miałam pojechać po mąkę. Wróciłam z magnolią. No dobra, mąkę też kupiłam.
- Nie wiedziałam co z sobą zrobić, to pojechałam i oto jest - mówię po powrocie.
- To ty weź lepiej coś wymyśl, bo drogie to twoje "nie wiem co z sobą zrobić" - śmieje się ze mnie.
- No co ja poradzę? W ogóle to wszystkie moje zboczenia są na K. Kwiatki, krzaczki, krzewinki, książki, kubki, koty, kiecki, tylko buty mi, kurczę, nie pasują...
- Kierpce.

Parsknęłam śmiechem. W sumie ma rację. I potem jeszcze wpadł na klapeczki i kozaczki :P Tylko jak z k na początku opisać obcasy, to nie wiem ;)

Idę obkosić krzaczki tam, gdzie Osobisty nie dojedzie.

czwartek, 19 kwietnia 2018

Delegacja, czyli mamy czwartek. 19.04.1943 - 19.04.2018

Czemu, ach czemu z całego tygodnia delegacje wypadają Osobistemu w czwartek? Znalazłam sobie fajne zajęcia to i on zaczął latać tak, że go w tym czasie nie ma. Przedtem latał maks do środy. Taaa... W związku z tym dziś podrzucam dzieci mamie i jadę na tańce. Chcieli zostać na noc, ale nie chce mi się jutro bladym świtem po nich jechać, żeby zdążyli do przedszkola na sprzątanie świata.

Muszę dziś zrobić reset, bo nie wyrabiam. Lubię mój ogród, lubię grzebać w ziemi, ale na wiosnę jest zawsze taka masa pracy, że nie wiadomo, w co ręce włożyć. A jeszcze w tym roku zabraliśmy się za równanie kup ziemi, więc dodatkowo trzeba wyzbierać kamienie. Sporo mi jeszcze pracy zostało, ale sporo też za nami, a co najważniejsze, widać to, co robimy i to najbardziej cieszy.

Z frontu budowlanego: mamy zamówioną wełnę mineralną i płyty osb, żeby skończyć poddasze i strych, Osobisty musi pojechać dokupić brakujące części do wentylacji i planujemy ostro działać w długi majowy weekend. Z cięższych rzeczy czeka nas wybór paneli podłogowych. Zdecydowaliśmy się na winylowe, ale jakie - nie mamy pojęcia. Wszystkie wpadają w szarość, a ja nie bardzo chcę. Już i tak mnie przekonali, bo dzieci też tak chcą, żeby zrobić taką samą podłogę na całej górze, bo ja chciałam inne kolory w pokojach. Dopiero bym miała wybierania...

Poza tym, że życie toczy się dalej, że dzień, jak co dzień, to jednak dziś dzień niezwykły. 75 rocznica powstania w getcie warszawskim. Powstanie ludzi, którzy chcieli, by życie toczyło się dalej, by nie kończyło się nagle, za szybko, zbyt brutalnie. Zryw pokazujący ducha w człowieku, zryw pokazujący, że serce jeszcze bije i naród żyje.



Dziś jest też 70 rocznica powstania państwa Izrael, zgodnie z kalendarzem hebrajskim.

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Intensywna wiosna

Wiosna oszalała, a ja razem z nią. Sadzę, przesadzam, równam, wybieram nasiona traw i wkurzam się na gryzonie, bo z ponad 30 tulipanów mam 9 o innych stratach nie wspomnę. Taaa...
A wczoraj 22 km w nogach na rowerze z okazji tego, że dzieciaki były u babci. Na rozpoczęcie sezonu. Fajnie tak. Dziś pada, więc zamierzam włączyć sobie jakiś fajny film i poprasować. Jakby mi się tak chciało, jak mi się nie chce.

Kota nie było dwa wieczory. Potem przyszedł, zjadł i poszedł. A w sobotę zjadł, poszedł na łóżko i zszedł z niego rano, wczoraj tak samo. A rano idzie.

środa, 11 kwietnia 2018

Kot jest goły

Wczoraj nasz przybłęda był umówiony na golenie. Nie, nie golę kota dla przyjemności, po prostu zwierzak jest koszmarnie wręcz sfilcowany. I wczoraj był umówiony na 14, przedwczoraj przyszedł, zamknęłam w domu i o 23 wypuściłam, bo rzucał się po oknach i robił demolkę miaucząc przy tym baaardzo. No i u weterynarza zjawiłam się z pustymi rękami. Umowa powstała taka, że ledwo przyjdzie, zawożę i decydujemy, co dalej. Zjawił się łaskawie o 19.35. 19.38 byłam u weterynarza, bo o 20 zamykają. Bardzo pozytywnie nastawiony pan chwycił za golarkę, a tu kot pokazał swoje prawdziwe ja. Tak syknął i się rzucił, że pan odłożył, uznał, że kot zostaje na noc i dziś mam go odebrać.
Jak myślicie, bardzo będzie obrażony? Kot w sensie, nie pan weterynarz.

czwartek, 5 kwietnia 2018

No to chlup

To był świetny plan. Woda w butelce ze spryskiwaczem i nawet dziecięce jaja nie dawały rady. Póki się dzieci nie zrzeszyły i nie zaczęły lać mnie razem. No to ja hyc, do łazienki, bo gdzie byłoby bezpieczniej. Zamknęłam drzwi i zanim otworzyli, ja już byłam przy prysznicu, ze słuchawką w ręce. A oni nadal mnie leją. No to ja hyc, pod prysznic, zamknęłam drzwi i wystawiłam słuchawkę górą. Taka byłam cwana. Za szybką, z wodą w dłoni, najlepsza kryjówka na świecie. I nawet już drzwi nie pilnowałam, włączyłam wodę i... nie leci. Nawet miałam ochotę spojrzeć ze zdziwieniem w "twarz" słuchawce, gdy poczułam na głowie i plecach lodowatą wodę. Osobisty przełączył ze słuchawki na deszczownię.
A to była taka cudowna kryjówka :P