czwartek, 26 kwietnia 2012

4 miesiące

            Wiem,przypadek, ale Domi obudziła się dziś dokładnie w godzinę swoich urodzin,witając w ten sposób swoje skończone 4 miesiące. Z reguły budzi się troszkępóźniej, a potem dopiero koło 5. Dziś musiała Tacie opowiedzieć, co jej sięśniło, więc nie od razu poszła spać, ale co tam.

Co nowego u nas? Od paru dni gadajak najęta. Aguga, geje, emem, gugu i grrrrrrrrrrrrr są słyszane wszędzie,gdzie ona jest, a i tam, gdzie jej nie ma, bo głosik ma donośny. Z lubościąwstaje do siadu i parę razy usiadła już prosto, ja jej nogi tylko trzymałam, bonormalnie idą do góry i udaje się podnieść tylko do połowy pleców. Nauczyłam jąteż trzymać kubeczek i dostawiać do ust w wyniku czego kiedyś prawie wylała nasiebie mężowską herbatę. Bo po nią sięgała. Zresztą sięga namiętnie powszystko, a najbardziej lubi zrywać kaczorka ze swojego leżaczka. Ale podobnokaczorek ma po prostu taki urok. Pewnie tajemnica tkwi w jego kolorze, bo jestżółty. Kolejną ulubioną zabawką jest gryzak, tak, tak, chyba weszła w fazęzębów. Co oprócz tego? Śmieje się z lubością i do każdego. Głośno, cudnie. Anajśmieszniej jest tuż przed kąpaniem, jak któreś z nas ją rozbiera. Śmieje siętak, że aż się zwija w kłębek. Kocha chustę. Zawijam ją i śmigamy na spacerki.Na początku dzielnie zwiedza, ale po chwili główka się kiwa i śpi.

Mój Bardzo Osobisty Mężczyznaoczywiście ją rozpieszcza i ostatnio zaraził Lord of the Dance. Siada z niąprzed komputerem, puszcza jeden kawałek i Domi aż piszczy z radości. I tańczy.Nawet w rytm. Ona będzie tańczyć, nim nauczy się chodzić.

Rośnie z niej pirat drogowy.Najfajniej jest na autostradzie, jak mama tnie 130 na godzinę. Wtedy śpi, a jakgdzieś stanę, to płacze.

Z naszego orientacyjnegomierzenia i ważenia wynika, że ma 70 cm i 6,7 kg.

 

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Mury

            10 dniakwietnia zaczęliśmy sezon budowlany. Swoją drogą ciekawy zbieg okoliczności.Dwa lata temu zapadła decyzja o ślubie, rok temu zobaczyłam dwie kreski nateście ciążowym, a w tym roku zaczęliśmy budować. Ciekawe, co przyniesie 10kwietnia 2013… A wracając do rzeczy. Powstała już wylewka na fundamentach,teraz chłopaki murują ściany. Świetnie im idzie, prócz małej wpadki z chęciązamurowania nam okna. Ale jak ktoś ma okno zamiast ściany, to można siępomylić. W każdym razie cieszę się strasznie, już widać coś więcej, niżwyciekającą kasę z konta. Ciągnie mnie tam każdego dnia, ale dzielnie siedzę wdomu. Szkoda ciągnąć Domi tyle kilometrów. Szczególnie dziś, gdy pada. Achłopaki budują. Wielki szacunek dla nich, bo nikt ich nie zmusza. Wychodzi nato, że w tym tempie, jak pogoda pozwoli to dach będzie szybciej, niż na drugąrocznicę ślubu.

            Zaczynająnam się klarować plany na być może długi-nie długi majowy weekend. Nie długi,bo szkoda urlopu na jakiś wyjazd, jeśli w tym czasie można posunąć budowę doprzodu, ale któryś z tych dni na pewno wykorzystamy, pewnie nawet dwa. Troszkęobawiam się o nocowanie Dominiki w innym miejscu, ale sądzę, że z ukochanymmisiem i wózkiem damy radę. Dość o niej, może zrobię podsumowanie 4 miesięcy,to będzie więcej.

            W czwartekbyłam w pracy, tak, odwiedzić stare śmieci. I z jednej strony ciągnie mnie tam,wróciłabym, a z drugiej jakoś przeszkadza mi hałas, bałagan i myśl o jeżdżeniutam codziennie. Byle do przeprowadzki, będę mieć może z pół godziny na nogach.Wtedy wrócę z pieśnią na ustach.

niedziela, 8 kwietnia 2012

Wesołych!

    
Niech te Święta będą rodzinne, pełne radości i spełnienia. Bądźcie dla siebie uprzejmi i dobrzy, a wszystko inne się ułoży.


p.s. Zawias nadal trwa co widać po okrojonych życzeniach i jaju, które już tu gościło.