piątek, 30 listopada 2012

No i jest! Mamy MAM!

Doczekać się już nie mogłam. Ciekawa byłam bardzo, co też za produkty dostanę w paczuszce. A ona szła i szła i szła. Ale w końcu dostałam ją w swoje łapki i... natychmiast oddałam Córze:



Pudełko nad wyraz ciekawe, ale... pozwól mamie otworzyć



No dobra, mamo, ale nie bierz go za daleko, to w końcu moje. Otworzyłaś? To pokaż.




To sobie wyjmę, to sobie oglądnę, resztę możesz zabrać.






No dobra, obejrzę i to. Podoba mi się. A do czego to będzie służyć?






Tak oto staliśmy się posiadaczami:
Gryzaka Twistera
Kubka sportowego niekapka
Miseczki z przyssawką
Pierwsze wrażenie z produktów, połączone z wrażeniami mojego Osobistego Mężczyzny, bardzo pozytywne. Żywe kolory, solidnie wykonane, z dbałością o najmniejsze szczegóły. Tylko jak miseczkę oderwać od podłogi?

Niedługo relacje z tego, jak się sprawują.

poniedziałek, 26 listopada 2012

11 miesięcy

Wtedy też był poniedziałek. Małe, mokre, ciepłe ciałko. A dziś 9,7 kg i 75 centymetrów. Nadal największego szczęścia. To nasze szczęście dziś od 2 w nocy świętowało miesięcznicę... Ale co tam ;)
Może się powtórzę, ale na dzień dzisiejszy Córa:
- robi kosi kosi i brawo bije, jak coś jej się uda;
- robi papa, zawsze w dobrym momencie;
- pokazuje, ile ma kłopotów;
- robi halo, halo;
- pokazuje, że czegoś nie ma;
- pokazuje, jakie było dobre jedzenie;
- wie, gdzie ma nos;
- umie powiedzieć, jak robi kaczka;
- namiętnie ogląda książeczki;
- pokazuje mrówkę i biedronkę na obrazkach, no i kaczkę;
- tupta za jedną rękę;
- tuptając często nosi w drugiej ręce: maskotkę, koszyk, książeczkę, siedzisko-żabę, która sięga jej ponad pas;
- potrafi się schylić, kucnąć opierając się o coś jedną dłonią;
- idąc za mną woła tata, za Osobistym mama... no cóż...
- marszczy nos i fuka już nie tylko na dymek, ale i na mgłę (całe spacery fuka), i na gotujący się obiad;
- na spacerach idzie pchając wózek;
- pokazuje, gdzie ma nogę... w 99% lewą... druga się przyplątała niepotrzebnie;
- sprawdza, co jest pod dywanem, szafą, stołkiem...
- wie, gdzie jeżyk ma truskaweczkę;
- ma własną klawiaturę, bo inaczej wciąż pisze po mojej;
- kocha mięso, nienawidzi gotowanych jajek;
- pije krowie mleko, je budyń, grysik i inne mleczne kombinacje;
- i, co nas bardzo martwi, jak się zezłości to szczypie, a jak się nie da, to gryzie...

Edit, jak zawsze, zapomniałam o najważniejszym:
- sama stoi i potrafi wtedy manipulować trzymanymi w rękach przedmiotami, czytać książeczkę, pić

niedziela, 25 listopada 2012

Życzenia

Kasiom, Katarzynom, Kasieńkom, Kaśkom, Kasicom i Kasiekom ;) serdeczne życzenia imieninowe. Niniejszym oznajmiam również, że ja dziś nie obchodzę.

piątek, 23 listopada 2012

Ciacho na świętowanie

Wymyśliłam sobie, że na świętowanie nasze upichcę wystawne ciacho. Ale ząbkujące dziecko rozwala wszelkie plany, a że wystawne ciacho potrzebuje biszkopta i masy to nie powstało. Więc co by tu wymyślić? Muffinki. Zajrzałam do mojego Guru Mufiinkowego, czyli Panti w poszukiwaniu inspiracji i oto znalazłam przepis idealny. Jako, że płatki owsiane z ust Córy lądują zawsze na podłodze, to postanowiłam je wykorzystać w cieście. Znalazłam przepis na owsiane muffinki. Tak mnie pomysł zachwycił, że nie przeczytałam składników poważnie, a uznałam, że coś wymyślę. Nie miałam maślanki, więc zalałam mlekiem, na oko. Nie miałam ani bananów, ani czekolady, więc dałam czereśnie ze słoiczka własnej roboty i płatki kokosowe. Pomyślałam też, że 12 mufiinek to zniknie zanim się pojawią, zrobiłam więc podwójną porcję. Naprawdę chciałam zrobić 24 babeczki, ale Córa już tak marudała, że... wylałam wszystko na blachę. Efekt piorunujący. Córa zjadła od strzała dwa kawałki, co przy ząbkującym maluchu jest nie lada wyczynem, bo nie je nic. Na śniadanie też obok bułki zażyczyła sobie ciacha, a życzyć to ona sobie umie głośno i wyraźnie. Osobisty zachamęcił część do pracy, blacha prawie pusta. Już wiem, co będę tworzyć w ramach ochoty na małe co nieco :)

środa, 21 listopada 2012

21 listopada.. znów.. razem

Kiedy spotkaliśmy się w 2003 roku żadne z nas nie przypuszczało, że tak ściśle połączą się nasze losy. Parking, kino, rozstanie i przypadkowe spotkania, Chwile, które w efekcie doprowadziły do wielkiej miłości...
A Wielka Miłość nie wybiera...

poniedziałek, 19 listopada 2012

Ludzie listy piszą

A raczej ludzie zapominają pisać. A fajnie dostać taką kartkę lub liścik przytachany przez listonosza, prawda? Jeszcze fajniej ją wysłać.
Więc, ludzie, ludziska, kobiety, dzieci i inne skrzaty, do dzieła!!! Zajrzyjcie i napiszcie. Ja na pewno wyślę choć parę. Namówcie znajomych, rodzinę. Jedna osoba-jedna kartka, masa uśmiechu. Warto!

Jest Robótka

niedziela, 18 listopada 2012

Pytania, których Bóg Ci nie zada...

     Dziś kopia, ale chciałabym, byście poczytali i zapamiętali. Ja bardzo lubię ten tekst, wisi też u mnie w pracy na ścianie.

Bóg nie zapyta cię jak duży miałeś dom.
On spyta cie ilu ludziom dałeś w nim schronienie. 

Bóg nie zapyta cie jakiej marki miałeś samochód. 
On spyta cię ile osób nim podwiozłeś gdy byli w potrzebie. 

Bóg nie zapyta cię jak eleganckie nosiłeś ubrania. 
On spyta cię ilu potrzebujących przyodziałeś. 

Bóg nie zapyta cię jakie miałeś wykształcenie. 
On spyta cię jak mądrym byłeś człowiekiem. 

Bóg nie zapyta cię jak wysokie miałeś dochody. 
On spyta się czy zarabiałeś uczciwie. 

Bóg nie zapyta cię do jakiej klasy społecznej należałeś. 
On spyta się jaką klasę sobą reprezentowałeś. 

Bóg nie zapyta cię ile dóbr materialnych posiadałeś. 
On spyta się co było w twym życiu dobrem najważniejszym. 

Bóg nie zapyta cię jak wysokie zajmowałeś stanowiska 
On spyta się jak nisko pochylałeś się nad cudzą niedolą. 

Bóg nie zapyta cię ilu miałeś przyjaciół. 
On spyta cię dla ilu ludzi byłeś przyjacielem. 

Bóg nie zapyta cię czy byłeś szczęśliwy. 
On spyta cię kogo uszczęśliwiłeś.

czwartek, 15 listopada 2012

Chcę drugie dziecko

     Niedawno zarzekałam się, że ja nie chcę drugiego, ale będzie bo Córa jedynaczką nie będzie. A dziś...
     Dziś odwiozłam tatę do szpitala, planowany pobyt i tak dalej, nic poważnego. I obok izby przyjęć był oddział położniczy. I słuchając kwilenia tych maluchów zapragnęłam mieć drugie dziecko. To jest abstrakcja i szaleństwo, bo ja nie pamiętam, jak się takie małe trzyma, kąpie i ubiera, ale chcę. Owszem, Córa nie ma jeszcze roku, ale takie rzeczy się zapomina szybciutko. O porodzie nie wspomnę, bo się boję, jak nie wiem co. Tak, wiem, rodziłam, naturalnie, bez znieczulenia, biegiem prawie, ale że nie pamiętam nic a nic to się porodu boję i kropka.
     A teraz zejście na ziemię. Córy chciałam około dziesięć lat. Na drugie też przyjdzie mi poczekać w tym ogromnym chceniu. Na szczęście nie kolejną dychę. Byle do wprowadzenia.

środa, 14 listopada 2012

Jak pozbyłam się laktacji

     Nie należę do kobiet, które muszą karmić dziecko do skończenie przez nie lat dwóch, albo i więcej, nie potępiam takowych, ale się nie piszę. Córa miała powiedziane, że karmię minimum pół roku, do pierwszego zęba lub określonej wagi. Dwa pierwsze się spełniły, czas odstawiać, zresztą, sama się odstawiała powoli. Jak już pisałam, dwa tygodnie były super, potem zrobił mi się zastój i normalne masaże nie pomagały. Zapytałam mamę o radę i mi poradziła masaż przy pomocy śmietany zagrzanej ze spirytusem. Podeszłam sceptycznie, ale już tak bolało, że tonący brzytwy się chwycił. Spróbowałam. Do tego szałwia dwa razy dziennie. Możecie wierzyć lub nie, ale po pierwszym masażu poczułam ogromną ulgę. Drugi przyniósł zdecydowaną poprawę, szałwia dokończyła dzieła mleka i w końcu mam swoje piersi, nie bolące, zwyczajne. Jak ktoś ma problem, polecam. Nie polecam mamom karmiącym, bo mieszanka też podobno wpływać może na zatrzymanie mleka, choć pewnie jedna aplikacja nie zaszkodzi, ale ja odpowiedzialności nie biorę. Dla siebie na pewno zapamiętam.

wtorek, 13 listopada 2012

Textmarket

     Z lewej strony pojawił się baner. To giełda, gdzie można sprzedawać swoje teksty. Po kliknięciu i zarejestrowaniu się można pisać teksty o tym, na czym się znacie, co lubicie i o czym lekko Wam się pisze. Serwis podaje słowa kluczowe, które najczęściej są wyszukiwane i kategorie, w których teksty się najczęściej sprzedają, ale niekoniecznie trzeba się tym sugerować. Ja osobiście czasem piszę teksty zupełnie inne i też się sprzedają. Artykuł musi mieć co najmniej 1000 znaków i liczy się każde słowo, za które w różnych kategoriach można uzyskać 2, 4 lub 8 groszy za słowo. Opłaca się więc pisać teksty naprawdę dobre jakościowo. Po dodaniu 100 tys znaków otwiera się opcja zleceń, które przynoszą szybki zysk.
     Jak ktoś ma ochotę dorobić, polecam. Nie jestem profesjonalnym copywriterem, Ken.G jest proszona o niekomentowanie ;) choć ja osobiście precli unikam, jak ognia i nie piszę dla pisania. Ale jakoś dorobić trzeba, a to mi daje elastyczność ogromną, bo jak nie mam czasu to i tydzień nie piszę, a wrzucone artykuły powoli przynoszą pieniążki.
     Ze swojej strony naprawdę polecam, a sama "idę" zlecić wypłatę tego, co zarobiłam ;)

niedziela, 11 listopada 2012

Przenosiny

     Jako, że Onet tak ulepszył blogi, że mój mi się nie podoba, postanowiłam przenieść się tu na stałe. W miarę możliwości i czasu będę przenosiła notki wraz z komentarzami. Możecie wrócić do archiwum, bo przenosiny będą wolne.

sobota, 10 listopada 2012

Nominacje

Nazbierało mi się zaległości w zabawach blogowych. Dostałam trzy nominacje:






"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za 'dobrze wykonaną robotę'. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Ciebie nominował."

Serdecznie dziękuję każdej z Was, która mnie nominowała, ciepło mi się na sercu zrobiło.

A teraz do odpowiedzi maszeruję.

Pytania JoAnn:

1. Co robisz w deszczowe popołudnie?
To zależy od tego, co robi Córa. Jak nie śpi to jakoś organizujemy sobie czas, czytamy, śpiewamy, tańczymy i czytamy, a jak śpi to ja czytam. Coś poważniejszego od Pocahontas.

2. Jaki kolor dominuje w Twojej sypialni?
Sypialnia to mocne słowo, bo mamy kącik sypialniany teraz głównie niebiesko żółty, bo taki mamy kocyk do przykrywania. A nasza sypialnia będzie biała z beżowymi, kremowymi i miodowymi akcentami.

3. Jaki jest Twój ulubiony deser, który sama potrafisz przyrządzić?
Budyń

4. Jaki był najgorszy prezent jaki w życiu dostałaś?
Nie ma takiego, jestem zadowolona ze swoich prezentów.

5. Jaki jest samochód Twoich marzeń?
Honda Civic z oszklonym przodem. Czarna. I naiwny do mycia jej.

6. Dokąd chciałabyś się wybrać na wakacje marzeń?
Do Japonii.

7. Najbardziej kobiecy element garderoby?
Koronkowa bielizna.

8. Co byś chciała znaleźć pod choinką w najbliższe święta?
Kupon rabatowy na wykończenie domu. Tak z 70%. Ot, przyziemne marzenie ;)

9. Czego nie robi Twój partner, co chciałabyś żeby w końcu zrobił?
Nie ściera kurzu u siebie na biurku w myśl zasady, że jego żyjątka już wymyśliły koło.

10. Jakimi językami się posługujesz?
Angielskim francuskim dość kulawo i rozumiem hiszpański, ale ni w ząb nie umiem nic powiedzieć.

11. Jakie jest Twoje życiowe motto?
Żyj tak, aby Twoim epitafium było "Nie żałuję"


Pytania Kociej Damy:

1. Muzyka w głośnikach czy słuchawki na uszach?
W głośnikach.

2. Twój największy sukces?
Dach na domu, choć to nasz sukces, a mój? Jasełka z moimi podopiecznymi uświetniające rozdanie nagród za najładniejszą szopkę.

3. Słodkie lenistwo w domu czy wycieczka za miasto w piękny słoneczny weekend?
Zdecydowanie wycieczka :)

4. Gdzie widzisz siebie za dziesięć lat?
W naszym salonie, na sofie, z książką w ręku, patrzącą na dzieci w ogrodzie. Chyba się rozleniwiłam. Ale gdzieś tam się pałęta myśl o tej samej pracy, którą mam teraz.

5. Książka czy film?
Książka. Kocham szelest kartek. I własną wyobraźnię, a nie narzucony szablon.

6. Herbata czy kawa?
Herbata. Tylko i wyłącznie.

7. Czym czasami zaskakujesz samą siebie?
Pędem do sprzątania.

8. Róża czy frezja?
Frezja.

9. Złota rybka i jedno, jedyne życzenie. Jakie?:)
Być z Osobistym do końca życia, długiego życia.

10. Lubisz zwierzęta?
Bardzo, każde przygarnę, czego efektem jest Dezerter.

11. Lubisz modę?
A to zależy, co jest modą, bo jak moda z wybiegów na ubrania z papieru toaletowego, to nie, ale jak coś gustownego, to tak.


Pytania Marty:

1. Ulubiona książka?
Cień Wiatru, a zaraz za nim wiele innych, m.in: saga Nieśmiertelni Alyson Noel, saga Szeptem Becci Fitzpatrick, Opowieści z Narnii Lewisa, jego też Dopóki mamy twarze, Wiedźma Pani Gromyko... (pewnie dojdą książki cudownej Joanny Opiat-Bojarskiej, jak tylko wpadną w moje łapki, tak, to reklama)

2. Ulubiony film?
Hm... Nie mam jednego, mam totalny misz masz: Zielona Mila, Wywiad z Wampirem, Pretty Women, Leon Zawodowiec, Siedem, Lektor. Każdy cenię za coś innego, kolejność jest więc przypadkowa.

3. Ulubiony serial?
Nikita.

4. Gdybyś miała/miał syna miałby na imię?
Piotr

5. Gdybyś miała/miał córkę miałaby na imię?
Natalia, ale chcę synka ;) no i nie wiem co Osobisty na to.

6. Ukochane miasto?
Kraków

7. Autorytetem dla Ciebie jest?
Nie mam konkretnego autorytetu. Cenię wielu ludzi za to, co mówią, ale z nikim nie wiążę nic na stałe.

8. Gdy masz problem to kogo prosisz o radę?
Osobistego.

9. Wolisz kupować ubrania czy książki?
Książki, to oczywiste, jestem pożeraczem.

10. Gdybyś wygrała/wygrał w Lotto 50 milionów to przeznaczone zostałyby na?
Prozaicznie, na dokończenie domu, kupno działki i mieszkania. Na przyszłość.

11. Ulubiony aktor?
? O jaaa... no nie mam. Choć nie, wróć, Morgan Freeman.


A oto moje pytania:

1. Wierzysz w przyjaźń damsko-męską?
2. Zastajesz partnera w niedwuznacznej sytuacji z przyjaciółką. Komu wybaczasz?
3. Kino, czy teatr?
4. Wymarzona praca.
5. Masz umrzeć jutro, co robisz?
6. Kogo lub co zabierzesz na bezludną wyspę?
7. Znajomość przez Internet to...?
8. Związek na odległość to...?
9. Czy jest coś, o czym nie należy mówić partnerowi? (niekoniecznie coś, co się zdarzyło, możecie dać się ponieść fantazji)
10. Najbardziej boję się...?
11. Wielu znajomych czy jeden przyjaciel?


Do zabawy nominuję, kolejność przypadkowa:
Moniqę
Smoczycę
Szyszkę
Szczęśliwą Żonę
Kwiatuszka
Panti, czyli z zapachem wanilii we włosach
Ken.G
i każdego, kto ma ochotę :)


Najpierw napisałam, potem poszłam na blogi i oto pytania od nominowanego też przeze mnie Kwiatuszka, nominację zostawiam:

1. Miejsce, które w jak najszybciej chciałabyś zwiedzić.
Jak najszybciej? Kazimierz Dolny, znów.

2. Ulubiona pora roku.
Każda, każda jest wyjątkowa.

3. Książka, która na długo zapadła Ci w pamięci.
Dopóki mamy twarze

4. Masz jakąś fobię?
Arachnofobia czyli przed pająkami, to jest to...

5. Najbardziej lubiany smak lodów:)
Hm... Dobra, dobra, już ugrzeczniam myśli, pistacja

6. Ulubione kwiaty.
Fiołki, konwalie i fioletowe eustomy od dnia ślubu

7. Jakie trzy życzenia skierowałabyś do złotej rybki?
Żeby budowa domu nie zabiła naszego małżeństwa, żeby Córa była zdrowa, i byśmy szybko skończyli dom

8. Jakiej czynności domowo-porządkowej nie lubisz najbardziej?
Prasowania

9. Jesteś uzależniona od kilkukrotnego wchodzenia dziennie na portale społecznościowe?
Nie

10. Ranny ptaszek czy śpioch. Co bardziej do Ciebie pasuje?
Teraz, śpioch... tylko mi nie jest dane.

11. Twoje motto życiowe.
Żyj tak, aby Twoim epitafium było "Nie żałuję"

środa, 7 listopada 2012

Wysiadam

     Będzie tona marudzenia, więc jak ktoś nie chce się podołować, może sobie spokojnie odpuścić.
     Dwa tygodnie temu przestałam karmić i wszystko było ok. Ograniczałam karmienia powoli, więc piersi miękkie i luz blues. Do wczoraj, kiedy piersi zaczęły mnie boleć i mi się porobiły cuda. Piję szałwię, by się pozbyć, masuję, też już do bólu, ściągam tyle, by sobie ulżyć. I płaczę z bólu.
     Córa marudzi, prawdopodobnie zęby wróciły, ale teraz ze zdwojoną siłą. Są noce, kiedy śpi pięknie do rana, a są noce takie, jak dziś. Kiedy od 12 jest płacz na zmianę z chwilowym spaniem, bardzo niespokojnym. Nie chcę jej zawczasu faszerować przeciwbólowymi i tak sobie cierpimy we trójkę, bo jedyny sposób na choć półgodzinne drzemki Córy jest zabranie jej do nas i położenie na brzuchu. Więc Osobisty ją dziś tulił, a ja płakałam obok, bo bolało, jak tylko mnie dotknęła.
     W dzień Córa płacze, jak mam ją na rękach, jak ją odkładam, jak Babcia wychodzi, a największy ryk to jest wtedy, jak wychodzi Osobisty. A do pracy iść przecież musi. Właśnie, do pracy. Dziś miał mieć urlop to poszedł do pracy, bo musiał.
     Mam dom do sprzątnięcia, o odkurzanie prosi się od poniedziałku i nie mam jak, bo jak Córa nie śpi, to wisi mi na nodze, ramieniu, biodrze... A jak śpi to nie dam rady. I wkurza mnie ten syf niepomiernie. Jeszcze do tego dziś się w korku wystałam, wczoraj na spacerze zmokłam i zmarzłam.
     Ach, no i wisienka na torcie. Mamy jesień, więc znów zaczynamy batalię ze złymi rachunkami po zawieszeniu linii telefonicznej. Yupi...

poniedziałek, 5 listopada 2012

Onet mi się nie podoba

Nowy wygląd mi się nie podoba, zniszczyli mi moje miejsce.... Lepsze jest wrogiem dobrego.

Urodziny, sprzątanie i o króliku

     Do wczoraj wydawało mi się, że mam wszystko w miarę poplanowane na roczek Córy. Ale wczoraj zagadałam o to Osobistego i plany się przewróciły do góry nogami z pięć razy. Wątpliwości, problemy i takie tam zawładnęły naszą rozmową, ale chyba doszliśmy do ładu i składu. Nadal nie wiemy nic. Wydawało mi się, że Święta to fajny okres na urodziny, a jednak chyba mi się wydawało źle. Już nie wiem, jak ja to ogarnę, ale ogarnę na pewno. Pomysł na tort już mam cały gotowy, a to najważniejsze. Zamierzam zrobić sama, bo Najlepszy Cukiernik, jakiego znam znów nie wziąłby kasy, a tak nie chcę. Chyba muszę zacząć uczyć dmuchać Córę, żeby obsuwy nie było...

     Zimno, buro i ponuro, a mnie wzięło na sprzątanie. Dostało się szafie z kosmetykami i apteczce. Nawet moje biurko jakieś takie większe. Swoją drogą sprzątam codziennie po 10 minut i nawet wielkie ogarnianie przed jakąś okazją zajmuje mi najwyżej pół godziny. Opłaca się niesamowicie. Tylko miśki Córy wiecznie nie na miejscu, bo wyjmuje i tak mają leżeć. Zapomniane, nie bawi się nimi, ale jak tylko schowam to tupta do nich i zrzuca.

     Opanowałam Dezertera. Tak mu pozastawiałam, że siedzi i nie ucieka. Co prawda obrażony był na mnie przez tydzień chyba, ale mleczami go przekupiłam. Staram się nie zastanawiać, co my z nim zrobimy, jak się przeprowadzimy. Już z Kotą będzie problem przy naszym oszklono otwartym tarasie, bo ona zupełnie domowa i pole to tak na chwilę lub... zwieję Ci. No ale ona będzie w domu mieszkać, ale na królika to nie mamy miejsca. Swoją drogą Kota potrafi wcisnąć się w najbardziej brudny i zakurzony kąt. Po przeprowadzce będzie miała pole do popisu... A i tak chcę się już przeprowadzić... Przynajmniej nie byłoby problemu, gdzie pomieścić te wszystkie osoby, co się pojawią na imprezach.

czwartek, 1 listopada 2012

Rozjechane Wszystkich Świętych

     Rano mróz, siwiutko. Postanowiliśmy jechać więc sami do kościoła i na jeden cmentarz, Córa została z Babcią. Po powrocie mieliśmy wszyscy zabrać się na drugi cmentarz, ale było tak zimno, że Osobisty postanowił zostać z Córą w domu. Zresztą, i tak by został, bo Córa się uśpiła Babci na kolanach. Pojechałam więc z mamą. Akurat zaczęło padać, więc zaparkowałam pod samą bramą cmentarną, bo wywiało ludzi. Nas też. Wróciłyśmy koszmarnie zmarznięte. Już nie pamiętam, kiedy tak osobno odwiedzaliśmy groby.