sobota, 31 grudnia 2011

Dominika

A jednak córka.
Przyszła na świat 26 grudnia o 0.55. Całe 3560 gram i 57 cm szczęścia. Ogarniamy się w domu, więc powoli wrócę do blogowego świata, ale bardzo powoli.
ps. Zdjęć nie będzie.

piątek, 23 grudnia 2011

Świątecznie

Brak mi weny na wymyślanie ambitnych życzeń na temat cudu, schodzenia nieba na ziemię, podniosłej atmosfery i pachnącej choinki, życzę więc Wam trywialnie:
Wesołych Świąt

środa, 21 grudnia 2011

Święta odwołane

     Tak, tak, u nas święta odwołane. Mama dziś pojechała do szpitala na koronografię. Prawdopodobnie wyjdzie na święta, ale niewiele zrobi. Ja mogę pojechać w każdej chwili. I też niewiele zrobię. Dziś ulepię uszka, mąż ma mi zagnieść ciasto, chcemy ubrać choinkę, by choć troszkę świątecznie było... Armagedon normalnie...

sobota, 17 grudnia 2011

Pechowy 13

    Zaczęło się od niespodzianki kociej. Znaczy kotecek narobił na dywan. Wdepnięcie z samego rana… wyobraźcie sobie zachwyt. Oczywiście kot dostał po uszach. Nie, nie uderzyłam kocicy, nasłuchała się jedynie tego i owego, po czym przyszła się położyć przy mnie z miną najbardziej żałującego kota na jaką ją było stać i zaczęła mruczeć. Zapytałam ją z czego tak cieszy i czego mruczy, to przestała w momencie. I wszystko jej zostało wybaczone.
    Potem miałam dojechać do męża, ale niestety nie udało się, bo tu mnie boli, tam strzyka i w ogóle widzę podwójnie, więc musiał po mnie przyjechać. Już na miejscu okazało się, że w sumie to pojechał bez dokumentów. Policja oczywiście nas nie złapała, ale blisko było, bo jechali przed nami.
    Po powrocie do domu włączam światło w garażu… Nie ma. ok., żarówka się spaliła. Włączam drugą, nic, trzecią, nic… No to nie mamy prądu w garażu. Przyszliśmy do domu, mąż wyłącza komputer… Bach, padło całe gniazdko zasilające. Chwilę potem padł Internet, bo UPS sobie nie poradził. Mimo to telefon męża nadal nadawał radio z Internetu, choć nie miał prawa się z nim połączyć. Gniazdko naprawiło się samo po jakimś czasie.
    A na koniec, wisienka na torcie, w moich wynikach brakuje wyników moczu. Zwyczajnie nie ma, nie zrobili…
    13 wszystko zdarzyć się może… Lalalaa

piątek, 16 grudnia 2011

40 +1, budowlanie

Suwak na Po prostu My jest nieaktualny. Zwyczajnie Dzieciątko postanowiło jeszcze poczekać, a my coraz bardziej niecierpliwie czekamy wraz z nim. Przy czym wciąż zajmują nas faktury, odliczenia, obliczenia, przeliczenia i kreatywna księgowość, czyli budowa. Staramy się przygotować na następny sezon, najlepiej, jak się da zważywszy, że czeka nas zupełnie nowe i nie wiemy, jak to wyjdzie w praktyce. Myślimy, zmieniamy plany, nie nudzimy się na pewno. To zapewne będzie ciężki rok, ale już nie mogę się doczekać. Znowu rewolucja w naszym życiu, ale też nie mogę się doczekać. A może właśnie o to chodzi, bo zmieniamy się wraz z kolejnymi wydarzeniami?

wtorek, 13 grudnia 2011

Podziękowania

Wszystkim, którzy choć spojrzeli na ramkę "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie" serdecznie dziękuję. Wszystkim, którzy podali dalej, jestem dozgonnie wdzięczna. Akcja zakończona. Niestety smutno...

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Król Demon

     Długo się opierałam. Silna byłam nawet wtedy, gdy stałam pod wielką reklamą książki w oczekiwaniu na autobus. A okładka naprawdę piękna. Biała, z niebieskim berłem oplecionym smokiem. Wiem, nie ocenia się książki po okładce, ale opis też przeczytałam. Pominę, że wystarczyło mi pierwsze zdanie o złodzieju. No cóż, słabość posiadam do tego typu bohaterów, niczym niewytłumaczalną i nieuleczalną, jak sądzę. Ale opierałam się. Wszyscy pisali, że to trylogia, ale ja już widziałam rozrastające się trylogie. Ta też nie była wyjątkiem i będzie miała 4 tomy. Nie wiem, czy tak trudno zerknąć na stronę autora, zanim się powie coś na temat ilości książek. Dobrze, nie o tym chciałam. W końcu kupiłam i...
     Cinda Williams Chima zabiera nas równocześnie do dwóch światów. Do miasta, gdzie panuje bieda i ubóstwo, gdzie młodzi ludzie, jeżeli nie uciekają się do przestępstwa, nie mają za co żyć. Tak właśnie żyje Han Alister, do niedawna Bransoleciarz. Były przestępca, usiłujący utrzymać rodzinę. Przy okazji wpadający w kłopoty z magami, czyli drugim światem. Światem bogaczy, królowej i następczyni tronu, których z całego serca nienawidzi, choć ich nie zna... Czy aby jednak na pewno?
     Lekka fabuła, szybko zmieniająca się akcja. Pełno domysłów pojawiających się między wierszami. Część mi się sprawdziła. Na resztę muszę poczekać, aż przeczytam Wygnaną Królową. Już czeka na półce. Lektura zdecydowanie na ponure wieczory. Zamienia szary świat wokół w kolorową przygodę. Zdecydowanie nie polecam komuś, kto szuka wielkiej magii, wielkiego romansu, czy wielkich intryg. Choć może z intrygami nie do końca.

piątek, 9 grudnia 2011

...na chwilę...

     Pierwszy pobyt na porodówce zaliczony. Oczywiście pomęczyłam się 9 godzin i... trafiłam na oddział, a w końcu do domu, bo skurcze zeszły do zero zero nic.
     Dziś byłam na KTG i jak widać też wróciłam. Może faktycznie donoszę do stycznia. Następne 15 grudnia.
     Moje autko naciągnęło "sobie" ręczny. Na szczęście autko mojego Bardzo Osobistego Mężczyzny już naprawione, bo temu z kolei padł normalny hamulec. A dokładniej odpadł. Komputer stacjonarny odmówił posłuszeństwa, padła karta graficzna.
     Pies nam łysieje i nie do końca wiemy dlaczego. Mam nadzieję, że witaminy, które dostała pomogą, bo nawet na pole nie chce iść. Zimno jej, ale przy tym, co ma na sobie, to wcale się nie dziwię.


Edit: Zadziwiające... Mam wrażenie, jakbym nie napisała słowa o czymś innym, niż o dziecku...

czwartek, 1 grudnia 2011

Bomba zegarowa, albo kilka bomb

            Miałamnapisać o książce, ale nie mogę. Bo mnie to denerwuje. Denerwuje mnie zresztąwszystko wokół, ze mną na czele. Kot jest zły, bo się nie przytula i zły, jakchce się przytulić. Czuję się jak bomba zegarowa, która co chwilę wybucha. Iobawiam się, że tak zostanie do czasu porodu. Znikam więc z blogowiska. Bo blogteż mnie denerwuje.