Mam w domu dwóch atopików i emolienty. Syn generalnie baaaardzo rzadko może się wykąpać w pianie, Córa ciut częściej. O magicznych płynach co robią kuleczki, kolorki i inne cuda możemy zapomnieć. U nas króluje parafina. Która okleja zabawki, brodzik... Marzę o tym, by moje dzieci wyrosły z AZS i żebym mogła tego ustrojstwa nie stosować. By nie musieć pamiętać o smarowaniu. By wywalić w końcu maść ze sterydami z apteczki. Tak. Jak już płyn i krem zawodzą, włączam sterydy. U nas emolient to lek, lek, nie profilaktyka. I nigdy nie zrozumiem matek, które kąpią, by dbać o normalną skórę dziecka. Chcesz dbać? Kub zwykły, delikatny płyn do kąpieli i lekki krem...
Mam nadzieję, że kiedyś, jak nagle się emolienty u nas pojawiły, tak nagle znikną. Oby szybko...
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale nie było potrzeby. I mam nadzieję, że nie będzie.
OdpowiedzUsuńSą gorsze rzeczy. To jest uciążliwe tylko na szczęście
UsuńMiałam emolium ale tylko w zapasie i dlatego że któraś ciotka kupiła mi caly zestaw. Potem oddałam komuś kto potrzebował. A od poczatku używaliśmy Nivea, natomiast gadanie ciotek że od poczatku powinnam używać emoliemtow. Cale szczescie nie byly nam potrzebne.
OdpowiedzUsuńTia.. Ciotki zawsze wiedzą najlepiej
UsuńJestem atopikiem. I potwierdzam, że wszystko dla ludzi, ale z głową ;) Co za dużo, to niezdrowo :)
OdpowiedzUsuńOstatnio chyba króluje jakaś moda na więcej i na wszelki wypadek
Usuń