piątek, 13 marca 2020

Pół żartem, pół serial o koronawirusie

Kwarantanna dzień 0
Odebrałam Syna z przedszkola, Córa miała iść do koleżanki, więc pojechaliśmy do sklepu. Dziwnie się czułam z dwoma chlebami (zawsze mrożę), dwoma paczuszkami wędliny i czymś tam jeszcze w koszyku, gdy przede mną stali ludzie z kartonami makaronu i papieru toaletowego.

Kwarantanna dzień 1
Poszłam z dziećmi do biblioteki szkolnej i zostałam potraktowana trochę, jak przestępca, co chodzi po świecie z roznosicielami wirusa. A przecież, kurdę, jakbym pracowała, to oni mogliby jeszcze w tej szkole siedzieć. I wtedy legalnie, bez krzywych spojrzeń poszliby do tej biblioteki?
A potem poszłam do apteki i miałam takie samo wrażenie, jak dzień wcześniej z tą moją receptą na tabletki anty, kiedy ludzie przede mną ogołacali półki.
W domu mamy starte wszystkie kurze, umyte fronty szafek i nawet zamiotłam garaż. Zrobiłam też dwa prania. Z trzeciego zrezygnowałam, bo dwa pierwsze chciały polecieć na zwiad do sąsiada i ledwo je uratowałam przed tym lotem.

Kwarantanny dzień 2
Osobisty w domu testuje, czy jego firma może przejść na pracę zdalną, więc mogę wyjść bez dzieci, nikt na mnie nie będzie krzywo patrzył. Na zakupy, bo zapomniałam marmolady do pyz/pampuchów/klusek na parze, a bardzo mi się chciało, pojechałam rano, bo nie będzie kolejek. Głupia ja. No dobra, w mięsnym nie było kolejek, bo nie było mięsa.
W południe pojechałam jeszcze raz po podręczniki dla Córy, w końcu odebrałam brakujące opakowania tabletek, bo dopiero w południe rozpakowali dostawę.
Wyprałam wszystkie ręczniki. Przeczytałam pół książki, nie tknęłam żadnej z dwóch recenzji.
Dzieci siedzą przed komputerami. Trochę się uczą na darmowych stronach z matematyką i angielskim, sporo grają. Jak dobrze, że kupili te laptopy!

Zapraszam do kolejnych relacji :)
I od razu mówię, sprawę traktuję poważnie, choć już sama nie wiem, gdzie jest środek między paranoją, a zbyt luźnym podejściem. To wpisy raczej na rozluźnienie, głównie siebie, bo jednak się boję, ale trzymać się przy dzieciach trzeba.

9 komentarzy:

  1. Dobrze, że nie jestem złośliwa, bo tak, to bym tym wszystkim, co nakupowali fefnaście opakowań srajtaśmy, żeby im się szybko przydała. Ale dobrze, że złośliwa nie jestem.

    U nas jedna rolka. Ostatnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *"życzyła" się zjadło

      Usuń
    2. Zostaje Wam kołek. Byle nie osikowy

      Usuń
    3. Zamiast srajtaśmy gazeta - są odpowiednie do tego xD

      Usuń
    4. Dobrze, że w ten sposób nie można się zarazić ich głupotą

      Usuń
    5. Dobrze ze głupota nie jest w ten sposób zaraźlia

      Usuń
    6. ale chyba jednak jest

      Usuń
  2. obydwoje z mężem pracujemy na pierwszą zmianę i naprawdę nie mamy kiedy zrobić zakupów niż tylko "szybko po pracy", więc nie mamy w domu mięsa ani..ziemniaków ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w końcu zapasy z zamrażalnika wyciągnę. Ziemniaków prawie nie jadamy. Damy radę

      Usuń