środa, 18 marca 2020

Kwarantanna dzień 6

Kwarantanna i kot? Jaka kwarantanna? Nie, nie wykorzystuję kota, by wyjść na spacer, to raczej kot wykorzystał mnie. Ale po kolei...
Siedzimy w domu, nagle dzwonek, listonosz. Ledwo wróciłam do domu, znów dzwonek. Będąc przekonaną, że czegoś zapomniał, otwieram, pusto. Dopiero w połowie podjazdu widzę rozemocjonowaną sąsiadkę, że nasz kot się powiesił, ale tam trzeba od tyłu, nie od frontu. Okazało się, że Flerken zawisła nogą na płocie, w centymetrowej szczelinie między szczeblami, nie dawała się sąsiadce zdjąć. Osobisty doleciał pierwszy, uwolnił kota, kot się drze, łapy nie da sobie nawet obejrzeć. No to transporter i sru do weta. Dobrze, że do lecznicy mam z trzysta metrów, to szybko poszło, bo ciśnienie miałam już w górnych rejestrach. Na szczęście tylko wyobijana, głównie przez to, że się szarpała, kości ma całe. Dostała leki, dziś muszę z nią jechać do kontroli, ale chyba nic jej nie jest, bo już koniecznie i natentychmiast musi na pole. Lecznica od 9, może dotrwam.
Osobisty zastanawia się, czy wściekły kot, zdolna do wybuchów złości córka i żona przed okresem to wyższa konieczność i czy nie spinkolić do roboty :P Wszyscy mówią, że to taki piękny czas dla rodzin, nikt nie myśli, ile osób się zamorduje :P

Wczoraj byłam trochę przerażona, bo co chwilę dostajemy jakieś zdalne lekcje i materiały. Bałam się, że tego tyyyyyleee, ale wrzuciłam to wszystko Córze na Skype, otworzyła to i wcale tego tak dużo nie wyszło. A jak u Was? Cisną dzieciaki? Czy dali im luz?

2 komentarze:

  1. Przykra sytuacja z kotem - to musiało wyglądać poważnie i przerażająco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okrutnie się przeraziłam, koty zawiśnięte często tracą czucie w łapach, albo nawet umierają, ona zawisła w dobrym miejscu i na krótko.

      Usuń