wtorek, 17 marca 2020

Kwarantanna dzień 5

Miałam nigdzie nie jechać, ale dzieciakom zamarzyła się pościel z Lidla. Nie no, jasne, że dla samej pościeli bym nie pojechała, ale do tego pieczywo i mama chciała zakupy, więc się zdecydowałam w nadziei, że tam będzie bezpieczniej.
Najpierw stałam w kolejce, żeby wejść do sklepu. Ochroniarz wpuszczał paczkami, po kilka osób. Dawno nie byłam w tak pustym sklepie, gdzie człowiek prawie nie widzi człowieka, a jak już widzi to z daleka. Dziwne uczucie. A potem tu był ryż, a tu był makaron, a jeszcze tu Danio. A kasie ludzie daleko od siebie, co chwilę myli wszystko, choć byli ludzie, którzy mówiąc "ja tylko" zbliżali się, aż kasjerki reagowały.
Dziwnie się patrzy na tak mały ruch samochodowy, tak mało ludzi i autobusy, prawie puste, z wydzielonymi strefami. Jak ja nie znoszę tego, że coraz częściej historia dzieje się na naszych oczach.
Dzieciaki same z siebie wczoraj wzięły książki, Syn ma z przedszkola i robiły zadania. Posiedziały też chwilę na pole, a potem, popołudniu, jak z Osobistym poszliśmy na górę, trochę zapłytować, usiedli przed bajkami.
Osobisty w pracy dostał kolorek i kolorki mogą przyjść do pracy w swoim tygodniu tylko w wyższej konieczności. Czy podlanie kwiatka to wyższa konieczność? Na razie nie jest jego tydzień a i w przyszłym iść nie musi, ot uroki stanowiska.
Podziwiam osoby, które pracują, które sprawiają, że ten czas oprócz widma strachu nie przynosi widma głodu. Podziwiam lekarzy, laborantów, ratowników, pielęgniarki, na pierwszej linii ognia, ale też sprzątaczki, bo bez nich byłoby jeszcze gorzej. Bohaterowie narodowi rodzą się w ciszy, w kompletnym skupieniu.

2 komentarze:

  1. Dzieci się nudzą to same szukają zajęć i książka nie taka straszna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moi lubią, jestem w tej grupie szczęśliwych rodziców, którzy raczej muszą od książek odciągać 😉

      Usuń