czwartek, 19 marca 2020

Kwarantanna dzień ... jaki my mamy dzień? ... 7

Dni mi się zlewają w jedno. Z kotem bardziej, niż w porządku, co prawda zbadać się nie dała, bo od razu weszła do transportera i odwróciła do nas ogonem, ale chodzi, nie bardzo kuleje i radzi sobie. Po powrocie od weterynarza wypuściliśmy zmorę na pole, bo tak się darła, że się nie dało nic zrobić, bo myśli własnych nikt z nas nie słyszał. Bilans: dwie myszy i jaszczurka. Jaszczurkę zabrałam. To znaczy kota od gada, bo gadów się boję. Czyli chyba będzie żyć.
Dobrze, że jest dobra pogoda, wywaliłam dzieci z ich pracą na pole. Nie, nie z nauką. Dzień wcześniej na mojej ledwo wyschniętej po myciu podłodze rozłożyli się z plakatówkami i kartonem, który malują na moro, żeby był czołg. Wczoraj malowali na polu. Straty mniejsze.
W tym czasie z Osobistym wynieśliśmy na zewnątrz wszystkie kwiaty i zaozonowaliśmy dom. Korzystając z przymusowego pobytu wyplewiłam grządkę z lawendą, trochę kwiatową, bo przez tę kiepską zimę całkiem mi zarosła. Osobisty też zmontował na wieczór centralny odkurzacz. Od wczoraj zamiatanie u nas jest nagrodą, bo w kuchni jest zamontowana szufelka, wystarczy zmieść pod nią śmieci, włączyć i sruuuu, leci w otchłań. Dzieciaki pokochały. Byle im miłości na dłużej starczyło, ale na razie dom mamy zamieciony.
Jedna awantura na koncie. Córze trochę nie pasuje nauka w domu, a głównie to, że mama wymaga czegoś więcej, niż zrobienia zadań, bo śmie też coś tłumaczyć i rozwijać wiedzę z podręcznika. I wczoraj się o to wściekła. To dopiero będzie znak czasów. Nasze dzieci będą mogły powiedzieć swoim, na marzenia, że chcieliby nie chodzić do szkoły, że im te marzenia się spełniły i wcale nie było tak fajnie.

2 komentarze:

  1. Oby ta kwarantanna jak najszybciej się skończyła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to dopiero początek. Nie jesteśmy nawet na szczycie zachorowań

      Usuń