sobota, 14 marca 2020

Kwarantanna dzień 3

Dzisiejszego ranka mogły być dwie ofiary kwarantanny niezwiązane z koronawirusem. Herbatka za słodka/już za dużo cytrynki/za zimna/za ciepła mocno nadwerężały moją cierpliwość, ale jakoś się udało.
Dziś po raz pierwszy założyliśmy maseczki. Tak, mamy. Osobisty kupił mnóstwo sztuk jak jeszcze były i kosztowały coś ponad złotówkę, co wtedy uważał za wygórowaną cenę. Dziś jest dumny, że kupił, bo dzięki temu mamy zapas i możemy pracować nad kończeniem góry. Tak więc (wiem, wiem) dziś założyliśmy maseczki i poszliśmy kończyć górę. Efekt z tego taki, że moja biblioteczka została zafoliowana i częściowo założyliśmy płyty kartonowo-gipsowe. W związku z tym pralka dziś chodziła trzy razy. Zupełnie poza związkiem wymyłam wszystkie kosze w domu. Wspomniałam też o tym, że jak tak dalej pójdzie to pod koniec płytki będę nam lśniły. Co prawda Osobisty coś przebąkuje o tym, że one są z natury matowe i coś o ścieraniu, ale ciii...
"Na mieście" nie byłam, więc żadnych wieści z frontu przekazać nie mogę.
Córa ćwiczyła dziś balet na zdalnej lekcji. Jej nauczycielka powinna zostać ozłocona.
Dostaję dreszczy, jak słyszę muzykę z "Sąsiadów".
Recenzji nadal nie tknęłam. Książkę idę tknąć teraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz