czwartek, 5 marca 2020

Koronawirus, a jakże

I znów dwa podejścia: mówić, informować, nie straszyć(!), przekazywać na tyle rzetelną wiedzę, na ile może taka być przy zupełnej nieznajomości zagrożenia. A drugie: nie mówić dzieciom, po co mają wiedzieć, po co je straszyć i w ogóle nie ma o czym mówić, bo to niepotrzebnie rozdmuchana panika.
My dzieciom mówimy. Na spokojnie, tłumaczymy, jak jest, co się z tym wiąże, zresztą nie da się uniknąć tej wiedzy, zawsze gdzieś coś usłyszą, a lepiej żeby wiedzieli od nas, niż od kolegów, bo ostatnio Syn usłyszał, że wtedy się dziwnie wygląda. Tak sobie myślę, że z koronawirusem jest jak z seksem, można szukać informacji w internecie i u kolegów, ale po co? Zresztą, istnieje ryzyko, że Osobisty zaraz dostanie odgórny przykaz pracy z domu, już nie może podróżować służbowo, ani nawet przejść do budynku obok, ot, przepisy bezpieczeństwa, więc nasze dzieci i tak zorientują się, że coś jest nie tak.
Nie mogę się zdecydować, czy bardziej boję się grypy, która zbiera śmiertelne żniwo i której nie należy lekceważyć, czy tego. Waham się, bo jednak grypę znamy, wiemy, jak się przed nią bronić, mamy lekarstwa i szczepienia. A tu stoimy przed widmem czegoś kompletnie nieznanego, co okres inkubacji ma na tyle duży, że przy obecnym poziomie podróżowania nie wykosi jednej wioski, jak dawne choroby, ale ma szansę przekosić pół świata. Oczywiście koloryzuję, przesadzam, ale prawda jest taka, że prócz mycia rąk i trzymania się z dala od ludzi przeziębionych nie możemy zrobić nic. A widzę, jak wiele osób ignoruje zalecenie. Wczoraj czekałam na Córę, gdy przyszły dzieci na kolejną grupę baletu. Jedno kaszlące tak, że płuca już chyba zgubiło, drugie smarkające na potęgę. Pomijając już zalecenia widzące już chyba wszędzie, żeby przeziębionych dzieci nie przyprowadzać, to kurczę, jak takie dziecko ma tańczyć, skoro nie może oddychać? Jak już olewamy zalecenia sanepidu to dbajmy choć o tylko to nasze dziecko... Skoro nie dbamy o siebie.
Ale wracając, bo mi się zboczyło z tematu. Czy jest ktoś, kto słyszał jakieś wypowiedzi antyszczepionkowców w temacie wirusa? Bo mnie umknęło, a szalenie jestem ciekawa. Bo póki chodzi o jakieś tam inne choroby, które wracają i też zaczynają zbierać żniwa, to ostro się wypowiadają, ciekawa jestem, co robią teraz.

12 komentarzy:

  1. Oni mają jeden argument, więc chyba nic nowego nie wymyślą nie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A jeszcze w temacie, bo u mnie też przyszło ze szkoły pismo, żeby nie posyłać dzieci chorych, tzn. z katarem i kaszlem, no dobrze a co z alergikami w fazie zaostrzenia? moja Martyna miewa kaszel i katar mimo, że jest zdrowa, wystarczą pyłki, kurz lub roztocza. Teraz ma całą wiosnę nie chodzić, bo lada dzień będzie miała katar? Mam przynieść kartkę, że jest zdrowa tylko ma katar alergiczny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakładam, że panie ją znają i wiedzą, że to alergia, ale pewnie może się okazać, że trzeba będzie kartkę, w sumie to nie wiem.

      Usuń
    2. Ja właśnie też nie wiem :/ Na razie jeszcze trawy są spokojne, więc nic się nie dzieje, ale lada chwila się zacznie i będzie masakra :/

      Usuń
    3. To lepiej załatw świstek, nim w poczekalniach będzie czarno

      Usuń
  3. Te wszystkie reklamowane leki bez recepty, nienawidzę ich z całego serca!Leki maskujące objawy - wieczorem dziecko gorączkuje, ma zielony katar, kaszle, dostaje syropek przez strzykawkę, rano to samo i do przedszkola, do żłobka, do szkoły! Kaszlące, chore, ledwo oddychające. Po paru godzinach opiekun dzwoni do rodziców aby odebrać dziecko bo chore, czasem rodzic nie odbiera albo ma wyłączony tel. Biedne, biedne te dzieciaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale praca, tobie dobrze, bo możesz zostać, bo nie pracujesz itd, w kółko te same argumenty, a dziecko się męczy, choćby przez to, że tam jest hałas.

      Usuń
  4. Bo to trzeba na spokojnie do tego podchodzić. Wielu specjalistów mówi, że połowa z nas w tym sezonie i tak przechorowała tego koronawirusa nawet o tym nie wiedząc. Panika nic nie daje, jedynie nakręca niepotrzebnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale bym się nie zdziwiła.
      Dziś w sklepie widziałam panią, która bilet parkingowy pobierała chusteczką, to samo wózek, a pieczywo brała... gołą ręką. Tak że tyle w temacie.

      Usuń
  5. ja staram się podchodzić do tego bez paniki, ale i bez nadmiaru lekceważenia. Wolę się przejść do pracy niż jechać autobusem, zdrowiej. Zapasów nie robię, na grypę się szczepiłam, zdrowo jem, omijam teraz tłumy,a co będzie? Oby szybko udało się zahamować epidemię!
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My mamy zapasy. Bardziej przez panikę, bo zaczyna brakować w sklepach, niż przez wirus. My się ciut bardziej boimy, bo Osobisty pracuje w korporacji współpracującej z Włochami, Chinami, Niemcami i jeszcze niedawno tam niektórzy byli. Się też bez paniki.

      Usuń