W domu pojawił się czarodziej i czarownica. Czarownica miała jeszcze na buzi namalowaną pajęczynę i pająka - kredka do oczu niezastąpiona ;)
WZ posypana kokosem też może robić za pajęczynę. A lampiony zrobiliśmy razem. Trzy słoiki, pergamin do pieczenia ciast, kolorowy papier, nożyczki i trochę kleju. Super zabawa. Wieczorem podgrzewacz do środka i super lampion gotowy.
Na specjalnie zostawionych suchych kwiatkach i gałęziach powiesiliśmy pajęczyny z chusteczek higienicznych.
Dynie z kolorowego bristolu też się dzieciakom strasznie podobały. Oczywiście robione razem.
Na specjalne życzenie uśmiechnięte ciastka, przy których robieniu kuchnia wyglądała, jak pobojowisko, a dzieciaki były tak szczęśliwe, że aż mnie się buzia śmiała.
Nie zabrakło też duchów - bita śmietana w niebieskiej galaretce.
Jeszcze zrobiłam mumię - parówki zapieczone w paseczkach ciasta francuskiego, ale zniknęły, nim zdążyłam pomyśleć o zdjęciu.
ciastka the best:D
OdpowiedzUsuńZniknęły pierwsze :)
UsuńSuper :) Na następny rok wpadamy ;D
OdpowiedzUsuńZapraszamy :)
Usuńsuper! fajne pomysly na taki dzien- zabawowo ale jednak tematycznie!
OdpowiedzUsuńNie żyjemy w oderwaniu od świata, ale nie musimy przecież małpować, jak leci :)
UsuńNo i świetnie :) Tegoroczne Haloween, z racji koncertu Dave'a (relacja na moim blogu) spędziliśmy w Niemczech. W kafejkach kelnerki były poprzebierane za czarownice, ludzie, których mijaliśmy na ulicy, nieśli dynie, uśmiechali się... Zupełnie inna atmosfera towarzyszy tej dacie u nas i powiem szczerze, że ta zbiorowa histeria co do Haloween zaczyna być męcząca. Można przecież pogodzić rodzimą tradycję z przebieraniem się, a dla dzieciaków to radość ;) Fajny miałaś pomysł!
OdpowiedzUsuńDziękuję za docenienie :) I taki zwyczaj jest fajny, a nie koniecznie z krwią i jakimiś potworami, niech będzie wesoło :)
Usuń