środa, 4 listopada 2015

Masz, co chciałaś, to się ciesz i nie waż narzekać?

Wczorajsze spore nieporozumienie wynikłe z niedoprecyzowania myśli u Tissany natchnęło mnie do napisania paru słów. Ona narzeka, że świat narzeka. A ja z drugiej strony podejdę. Bo coraz więcej jest takich osób, co wręcz się oburzają, jak się narzeka, że dzień był fatalny, czy że kot zeżarł kotlety. Chciałaś? Masz? To się ciesz! Taka postawa ostatnio bije z niektórych. To może ja wyjaśnię :P
Mąż. Kto mnie zna dłużej, ten wie, że męża nie chciałam nigdy. W sensie nie chciałam za mąż wyjść, bo facet, to ok. Bo łatwiej odejść, bez szarpania itd. Osoby z doświadczeniem przyznają mi rację. Nie mówię, nie starać się, ale jak już starać się nie da, zabierasz walizkę i wychodzisz. Poglądy te głosiłam już w liceum, nawet na religii (kocham tamtego księdza za powiedzenie mi, że zobaczymy, jak spotkam tego jedynego, ale on szanuje). Potem pojawił się Osobisty i się chłop wziął oświadczył. Kto mnie zna bardzo dobrze, ten wie, że na ślub zgodziłam się dla niego. Bo jemu zależało, mnie za pewność wystarczyły zaręczyny. Jakoś miesiąc przed ślubem i ja zaczęłam się cieszyć dla siebie. Większość życia nie chciałam, więc narzekać mogę na niego, ile wlezie.
Dom. Niektórzy sądzą, że to moje marzenie. Nie. Ja nigdy o domu nie marzyłam. To marzenie Osobistego, które ja przyjęłam, czy utworzyłam swoim? Po części. Chcę z nim być, w naszym domu, ale czy to będzie ten, czy mieszkanie, obojętne mi to. Ten mnie cieszy, ale marzeniem nie było. Więc daję sobie prawo do narzekania również na tym gruncie. Szczególnie, że jak już coś chciałam, to wykończony dom, a nie mam, więc narzekanie, jak najbardziej na miejscu.
Dzieci. No dobra, tu mnie macie, bo chciałam, chciałam dwójeczkę i choć na początku nie chciałam takiej małej różnicy, to zagrożona ciąża z Córą, strach przed położeniem do łóżka i inne sprawy zdecydowały, że jest taka, więc no... Ale chciałam grzeczne, kochane, kochające się dzieci, a nie łobuzy, to patrz wyżej :P a co. Teoria musi się zgadzać.
Koty też chciałam, dwa małe, ale paskudne są. Jeden miauczy - jak kot może miauczeć, moje wszystkie były bezdźwiękowe, a drugi paskudzi po stole...
Ale tak generalnie, oprócz prawa do narzekania, to mam prawo do siebie samej, do wyrażania siebie samej. I czy akurat mam ochotę wychwalić Osobistego, bo wstaje do dzieci w nocy, czy zjechać go jak psa, bo mi nie naszykował węgla i sama muszę nosić, czy chwalę dzieci, bo są kochane, czy mam ich dość, bo się pobiły pięćsetny raz przez ostatnią godzinę i znowu słyszę "mamooooo" na dwa głosy, to... mam do tego prawo. Bo życie nie jest czarno białe i czarne trzeba wyrzucić. Bo czasem ma się coś, co przyniósł los i niekoniecznie trzeba być za to wdzięcznym. Bo życie ma odcienie, które mogą się nam nie podobać, choć inni by za to całowali ziemię, po której stąpają. Jestem szczęściarą. Jestem nieszczęśliwa. Średnio po parę razy na dzień mam każdy z tych stanów. Bo mam do tego prawo.

17 komentarzy:

  1. Hihihi to pomysl sobie co ja moge napisac :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście uważam, że nikt nie ma prawa zabierać nam prawa do narzekania. Oczywiście, swoje zdanie może mieć, ale takie "nie narzekaj" czasem jeży mi włos na głowie. Ale jeszcze lepsze "nie narzekaj, inni mają gorzej". Takie coś słyszałam w jednej z byłych prac i, soreczka, szlag mnie trafiał. Narzekanie dla samego narzekania jest jałowe i powtarzane jak litania może męczyć, ale raz na jakiś czas - czemu nie? Uleje się, ulży, wszyscy szczęśliwi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i często o kobietach mówi się że narzekają a nie szukają rozwiązania. A czerń dano narzekanie pomaga, a potem idzie się dalej. Inni mają gorzej jest idiotyzmem, jakich mało, bo gorzej i źle to pojęcia mocno indywidualne i dla każdego co innego będzie "gorzej"

      Usuń
  3. Ja nie potępiam ludzi, którzy narzekają i nie wypisuję na ten temat w swoim blogu. Po co? Powiedz po co pisać o innych? ma ktoś ochotę to narzeka proste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inni to wdzięczny temat. Mnie tylko drażni uogólnianie i odnoszenie do siebie i swojej sytuacji, co zresztą sama napisałaś na tamtym blogu

      Usuń
  4. Trudno się nie zgodzić z Toba. Panuje jakas moda na bycie super szczęśliwym i niektórzy tym swoim szczęściem aż emanują... Tyle tylko, czy to zawsze na pewno jest szczere? Ja sobie daje prawo do dola, do narzekania, płaczu itd. I innym też. Bądźmy dla siebie ludzcy. Poza tym właśnie, życie nie jest tylko czarne czy białe, życie to miliony odcieni szarości. I nie uwierzę, nigdy nie uwierzę ze u kogoś zawsze jest tylko ten biały. Nigdy tak nie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po odpowiednim dobraniu ogórek pewnie by się dało rzeczywistość wybielić. W "normalnym" życiu tak to nie działa i zarówno robienie z siebie męczennicy jak i lukrowanie donikąd nie prowadzi.

      Usuń
  5. Mi chodziło o osoby, które non stop robią z siebie męczenników, nie o zwykłe gorsze dni. Nie ma ludzi, którzy są wiecznie zadowoleni ze wszystkiego :)
    Mnie po prostu denerwują osoby, które nie potrafią nigdy powiedziec nic dobrego, tylko są wiecznie niezadowolone z życia. O! :)

    P.S: jakie gatunki jabłoni sadziłaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to też pisze że niedoprecyzowanie. W sumie to ja nie wiem bo kupowaliśmy od gościa co się zna i nam przywiózł takie co rosną. Nie wszystkie są opisane, ale z tych co są to szara reneta, idared, champion, malinówka, papierówka i żółta oliwka ktoś jest opisana osobno choć sądziłam ze to papierówka.

      Usuń
  6. Umiar we wszystkich dziedzinach zycia! Idealizowanie i marudzenie sa okropne. Albo wszystko jest okropne i ktos oczekuje wspolczucia alebo wszystko jest tak idalne, ze az sie ulewa... Ani jedno ani drugie mi nie odpowiada... normalnosc to, to co lubie najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złoty środek we wszystkim dobry. Każdą skrajność już trzeba brać przez dwa

      Usuń
  7. Ano czasami narzekanie po prostu pomaga. Żeby zrzucić z siebie, a nie dusić. Bo czasami nie jest kolorowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba po to sporo blogów jest. I mniej kłótni i rozwodów przez to ;) człowiek spuści nerwy na klawiaturę i w życiu realnym lżej jest

      Usuń
  8. A bo wiesz, jest narzekanie i narzekanie ;) Co innego, jak się ma po prostu gorszy dzień, człowiek wyrzuci z siebie to, co go boli i już ;) Ale kręcenie stale nosem na wszystko też nie jest dobre, bo zabija całą radość życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla niektórych właśnie narzekanie jest radością życia, więc jak chcą... Byle nie narzekali ciągle tym samym osobom

      Usuń
    2. Ja miałam właśnie pisząc narzekanie na myśli to ciągłe :) Bo stwierdzenie np., ale miałam dziś gorszy dzień, marzę o kąpieli i szklance wina i opowiedzenie komuś co nie pasuje nie jest narzekaniem :)

      Usuń