sobota, 5 września 2015

Filozoficzne z Córą rozmowy

Siedzę sobie z Córą i kotem i bawimy się. Nagle ona:
- Kiciuś jest samotny, bo nie ma Figi.
- Na pewno, skarbie.
- Chciałby mieć innego kotka.
- Tak sądzisz? Jakiego by chciał?
- Tak. Małego. Takiego co widziałam.
- Gdzie? - pytam, choć już wiem, o co chodzi. Dzień wcześniej byliśmy u kuzynki Osobistego, która ma małe kotki.
- U X. Chciałabym go dla Kiciusia.
- Ale, skarbie, takim kotkiem trzeba się opiekować.
- Będę mu dawać jeść i głaskać i usypiać i mu śpiewać.
- A jak Kiciuś mu zrobi krzywdę? - bronię się, choć wiem, że poległam.
- To go weźmiemy i wytłumaczymy, że tak nie wolno.
To jest gotowy plan. Za to nawet Unia płaci, jak mówi Walkiewicz. Niniejszym mamy kota w domu, kociczkę czarno białą, niestety problemy też mamy, bo rude chyba pod nóż pójdzie, bo panienka mu się wybitnie podoba :P


Tytułem wstępu. Chciałam Córę zostawić w trzylatkach, ale cała grupa poszła dalej, prócz jednej dziewczynki z tergo roku, czyli de facto trzylatka i podobno Córa jest lepsza, niż trzylatki i szkoda ją cofać. Pójdzie do 6 latków.

Wychodzimy z przedszkola, a schody są porysowane kredą.
- Kto to tak porysował?
- Nie wiem, skarbie.
- To pewnie te maluchy. Trzylatki. Bo one jeszcze nie wiedzą.

- Nadal macie angielski z małpką? - małpka z nimi rozmawiała za pomocą cioci i tak się uczyli.
- Nie. Z kapitanem Jackiem.
- Małpki już nie ma?
- Nie. Z małpką mają maluchy, te trzylatki. Ja już nie lubię z małpką, wolę kapitana Jacka.

- A jak Braciszek pójdzie do przedszkola, to do maluchów, do trzylatków, a potem jeszcze dużo, dużo dużo, trochę urośnie i będzie ze mną chodził do 4 - latków, bo będzie już duży. A potem jeszcze urośniemy i będziemy dorośli i będziemy chodzić do 6 latków, a potem do szkoły. Bo do szkoły idą całkiem duże dzieci - oby ci się dziecko spełniło.


Wieczorem, rozmawiamy sobie o tym, co kiedyś było, oglądamy stare zdjęcia.
- Kochanie, a kim Ty chcesz zostać, jak będziesz duża?
- 6 latkiem.
- A ja myślałam bardziej o zawodzie. Strażakiem, lekarzem, ciocią w przedszkolu...
- Chcę być w domu, jak ty, z dziećmi.

Ale mi się miło zrobiło. Odebrałam to jako komplement.
Poza tym urosło się temu mojemu dziecku przez te 4-latki. Dumna chodzi i blada, że już nie jest maluchem. A 4 lata dopiero w grudniu :P Ale co tam, niech się cieszy.

6 komentarzy:

  1. No już się miałam pytać, gdzie się podziewacie ;)
    Gratuluję nowego kociaka :)
    A czemu blada że nie jest maluchem? Czy "gada" miało być? czy z emocji pobladła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dumna i blada sie u nas mówi jak ktos właśnie taki dumny i wyniosły. Od wtorku Syn wymiotował, biegunka lub gorączka na zmianę. Dopiero odżywamy

      Usuń
    2. Aha, to nie znalam ;)
      Oj,to Wam dało do wiwatu :( Współczuję :(

      Usuń
    3. Nadal obrywamy rykoszetem, ale przynajmniej dzidziuś już mniej dzidziusiowato naręczno jęczący, bo aż żałowałam, że chustę sprzedałam

      Usuń
  2. Boziuu jak ja Ci zazdroszczę tego siedzenia z dziećmi... :(
    Jeśli u mnie wszystko pójdzie zgodnie z planem to za rok też będę siedziała w domku :*
    a póki co ... coś za coś :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby jakieś plany się szykowaly na rodzeństwo? :)

      Usuń