piątek, 24 października 2008

Rodzicowykorzystywacze

            Przyglądamsię ludziom, lubię to. Choć czasem obserwacje doprowadzają mnie do załamaniabądź zdenerwowania. Choć najbardziej irytuje mnie postawa pewnej grupy ludzi.Irytuje na chwilę, bo potem przychodzi głębsza refleksja, ale irytujejednakowoż. Chodzi mi o ludzi żyjących sobie spokojnie, z dnia na dzień, nieprzejmujących się niczym. Pracą się nie skalają, bo rodzice dadzą pieniądze nawszystko. Zawsze dawali, więc czemu nagle jak się ma lat dwadzieścia pięć bądźwięcej i skończone studia mają przestać dawać? Rodzice zrobią, pomogą,załatwią, pozwolą spokojnie żyć. Ludzi ci robią plany, a jakże, chcielibypiękny dom z basenem i sauną. Tylko jakoś nie wychodzi. No co oni mają zrobić,nie wychodzi i już. Nikt nie chce dać im odpowiedniej kasy za pracę, któranajlepiej jakby była nic nie robieniem. No więc jak realizować plany, no nie dasię, przeszkody niezależne od nich stoją na drodze, a on biedni nic na toporadzić nie mogą. Praca nie zapukała do drzwi, no to jak ma ją podjąć jeden zdrugim? A w ogóle to za osiem godzin (co czasem jest za dużo) nikt nie da ośmiutysięcy więc to się z łóżka wstać nie opłaca. No pewnie, bo za leżenie w łóżkuktoś zapłaci. I nie mówię tu o agencji towarzyskiej, żeby jasność była, tylko owłasnym osobistym łóżku, w którym się leży do południa i czeka się aż rodzicedadzą na paliwo, na fajki czy ciuchy. I tym ludziom się udaje takielawirowanie, unikanie dorosłości, odpowiedzialności i życia de facto. I to mnieirytuje niepomiernie.

            Ale jestdruga strona medalu. Jakkolwiek byśmy nie chcieli tego przyznać rodzice nie sąwieczni. Kiedyś odejdą, nie będą zarabiać tyle, by utrzymać zarówno siebie jaki swoje nieprzystosowane do życia w społeczeństwie dziecko. I co wtedy? Płacz izgrzytanie zębów, bo pracy znaleźć się nie umie, a nawet jak zapuka do drzwi tosię jej nie umie wykonywać. Bo albo kompetencje wyuczone zdążyły przez lata sięzmienić i są już nieaktualne i niepotrzebne bądź w ogóle umiejętnościpracowania nie ma. Wolne ptaki zamienione w kaleki społeczne. Nie umiejącezapewnić sobie bytu. Żyjące z socjalu państwa, o ile ktoś się o to zatroszczy.Margines, bo brakło osób sterujących. Zagubieni w świecie, żądający pomocy.Tylko czy ta pomoc jest słuszna? Każdy jest kowalem swojego losu. Wykluczeniespołeczne wynikające z własnej nieudolności i braku konsekwencji w rodzicach(no bo któż do tego doprowadził?) nie podlega pomocy. Bo człowiek dokonałświadomego wyboru.

13 komentarzy:

  1. gdybym ja mieszkała u mamy to nie musiałabym się martwić o dach nad głową i żywność... takie prozaiczne rzeczy niby, a ile łatwiej.Ale ja nie umiem już żyć z moją mamą... chociaż kocham moją mamę, lepiej mi w moim domu osobistym, a u mamy super na weekend:)uważam, że taka kolej rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. To pytanie, mieszkasz u mamy, więc nie pracujesz, bo mama da, nie robisz nic bo mama da? No raczej nie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~nigu.blog.onet.pl24 października 2008 14:51

    Aniołku, może ci co jadą na kasie rodziców łudzą się, że przez całe życie tej kasy nie wybiorą aż tyle i w spadku miliony otrzymają? A może mają tak "kochanych" rodziców, że to właśnie oni tak usilnie strzegą ich przed dorosłym życiem? Bo oni mieli tak ciężko to niech sobie dzieciaki pożyją jak panicze, a sami rodzice nie zauważają że dziecko, które dzieckiem dawno nie jest, nie umie zagotować wody na herbatę, ani wkręcić żarówkę? Smutne ale coraz częściej prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja jak mieszkalam u mamy i mialam prace to dawałam jej na rachunki, robilam zakupy....ale to chyba kwestia pogladow i wychowania

    OdpowiedzUsuń
  5. No właśnie. Dokładnie i chyba też szacunku do starszych i do pieniądza

    OdpowiedzUsuń
  6. Gorzej jak rodzice mają tyle ile mają i nic nie zostawią a na tym chce się jeszcze rodzinę nową utrzymać... A zrobienie czegoś w domu wykracza poza umiejętności intelektualne i manualne.

    OdpowiedzUsuń
  7. a ja się dziwię rodzicom, że na to pozwalają - rozumiem, że dbają o dzieci, ale 30letnie "dziecko" to trochę przesada

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale w momencie gdy rodzic powie stop to usłyszy, że jest wyrodny i nie dba o dziecko i to od znajomych, sąsiadów jak i od samego dziecka. I się przejmuje i nadal utrzymuje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Grzeszna zapraszam :) swoje myśli wrzucę później ...

    OdpowiedzUsuń
  10. zapalka_na_zakrecie@op.pl27 października 2008 08:49

    Milosc rodzicielska jest czasami slepa, ale nie jest to wytlumaczenie dla tych wszystkich leniuchow. I absolutnie nie powinni dostawac pozniej pieniedzy z socjalu ... takie moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  11. A tu najpierw rodzice, potem socjal... I taka wegetacja na własne życzenie.

    OdpowiedzUsuń
  12. ... mam kolegę, który pracuje, udziela korepetycji czyli słowem zarabia... Ale mieszka razem z rodzicami.... mamusia ugotuje, upierze, uprasuje, posprząta, zrobi zakupy, opłaci rachunki ... tatuś pożyczy samochód, zatankuje, opłaci Oc i Ac... i jest ok! a w piątek do niedzieli wieczorny i nocny maraton imprezowy :) oczywiście mooocno zakrapiany i w niedzielę leczenie kacorka i polegiwanie i spanie w ciągu dnia... No i oczywiście nie wspomniałam, że kolega jest już w wieku chrystusowym, to i potrzeby seksualne ma... ale jak i gdzie je załatwia, to tego nie wiem ;P i właściwie nic mi do tego! ale dobrze mu się tak żyje i nie myśli o jakiejkolwiek zmianie! a rodzice ....

    OdpowiedzUsuń
  13. Taaak, a potem kto go będzie utrzymywał i do baku lał? Dla mnie to już szczyt szczytów niezaradności życiowej, ale też i braku wstydu.

    OdpowiedzUsuń