czwartek, 9 października 2008

Mężu / żono

            Nierozumiem… Nie, źle… Nie „nie rozumiem”. Drażni mnie wybitnie i szczerze pewnesformułowanie, które dość często ostatnio słyszę. Choć niezrozumienie pewnie mizostanie zarzucone i może faktycznie coś w tym jest. Ale po kolei.

            Para.Zwyczajna, normalna, kochająca się para. Jak wiele innych. Co w nich jest nietak? Ano to, że o chłopaku ona mówi „Mój mąż”, on o niej „Moja żona”. Noprzepraszam, ale coś jest nie tak. Małżeństwem to się jest po ślubie, a niepapla się tak do chłopaka, czy też partnera, nie ważne na jakim poziomiezwiązku się jest. Już masakra jest jak przypadkiem są zaręczeni. Bo nagle znikaKasia, Tomek, Zosia czy Piotrek a pojawia się „Mężu coś tam…” „Z żoną coś tam…”Wkurza mnie to wybitnie, do pasji szewskiej doprowadza i o ile nic im niepowiem z reguły, bo to sprawa ich, ale czasem nie zdzierżę i zapytam rżnącgłupa kiedy ślub był, bo chyba przegapiłam. Tu pada stwierdzenie, że sięczepiam, że nie rozumiem, że to tak samo jak ja mówię „Skarbek” No głupiajestem może, ale nie to samo. Skarb Skarbem zostanie bez względu na to czy mniezaobrączkuje czy nie. Ale w chwili włożenia mi na palec obrączki zaczyna byćmężem. Owszem, zostanie moim Mężczyzną, moim parterem, ale zacznie być mężem.Będzie różnica. Jak ktoś tak gada bez ślubu, to co się zmieni? Nic. To po colecieć do ślubu? Bo tak, bo chcę, bo chcę, żeby mężem był? Fiksacja. Paranoja.A może to sposób na rozgrzeszenie się z seksu pozamałżeńskiego? Bo z mężem/żonąwolno, to się spowiadać nie trzeba i ksiądz palcami nie wytknie. To jeszczezakłamanie dochodzi.

            Można siękochać, można się kochać bardzo, świata poza drugą osobą nie widzieć, alezostańmy przy normalnej nomenklaturze. Jak komuś nie podobają się słowa: mójchłopak, mój partner, moja dziewczyna, moja kobieta, konkubinat, kohabitacja toniech ślub weźmie. Skoro tylko na słowach i nazewnictwie mu zależy. Bo mówiącmąż o chłopaku czy żona o dziewczynie zmienia tylko sobie obraz w głowie, samsiebie oszukuje, ludzie widzą swoje. Widzą i, albo śmieją się za plecami ztego, albo jak ja, wychodzą z siebie i stają obok.

            Czepiam sięsłów i określeń? Nie, czepiam się głupoty, oszukiwania świata i siebie.Denerwuje mnie pokazówka, naginanie świata, zmiana znaczeń, zmiana wartości. Bomałżeństwo jest wartością, a takie mówienie według mnie mu ją odbiera. Bogłupota przesłania rozsądek.

34 komentarze:

  1. ~nigu.blog.onet.pl9 października 2008 15:10

    Ja znam ludzi którzy są ponad 40 lat po slubie i ani razu nie słysząłam z ust ich imienia jednego czy drugiego, zawsze jest żono zrób to zrób tamto, albo mężu to gdzie idziemy? paranoja

    OdpowiedzUsuń
  2. zapalka_na_zakrecie@op.pl9 października 2008 17:21

    Nie znam takich przypadkow o jakich piszesz, ale mam znajomych, ktorzy sa 2 lata po slubie i zwracaja sie do siebie per Mezu i Zono w kazdej sytuacji .... troche to smiesznie brzmi dla otoczenia, mimo,ze oni po slubie ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Może właśnie przed ślubem zaczęli i się przyzwyczaili? Nie wiem, dla mnie trochę chore...

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest śmieszne, jakieś takie pokazowe...

    OdpowiedzUsuń
  5. Może to chodzi o przynależność, że jak powiesz "Mój Mąż" to już inna się go nie czepi no bo mąż przecież. Ale dla mnie to tak troche na pokaz.P.S. Mój adres w księdze gości

    OdpowiedzUsuń
  6. zaraz... skoro on jest jej facetem, ona jego kobietą, to dlaczego mają do siebie się nie zwracać per "mężu/żono"?... są małżeństwem /realnym, nie papierowym/, bo tak chcą, więc what's the problem?... a czy takich określeń, jak "żabko", "kotku" itp, też chcesz im zabronić?... masz mocniejsze podstawy do tego, bo przecież żadne z nich nie jest ani żabą, ani kotem :P :))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Spłycasz i nie czytasz dokładnie, wróć do fragmentu o mówieniu Skarb, to samo co żabko... Zabronić im nie mogę, jasne, ale może mnie to wkurzać czy irytować i właśnie takie uczucia budzi. Ciekawe tylko czy o tej samej przynależności i realnym małżeństwie byś mówił jakbyś to usłyszał u kogoś po miesiącu od poznania drugiej osoby. Nie oszukujmy się, do takiego poczucia przynależności potrzeba czasu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Do zaobrączkowanych się czepiają, do takich też, słowami nie walczy się o wierność.. Dziękuję za adres, wpadnę na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wodzu, nie zakumałeś... Każdy z nas ma imię, tak? To dlaczego tego imienia nie można używać pieszczotliwie tylko od razu zaczyna się mężowanie, żonowanie, żabkowanie i misiowanie?? Ja rozumiem, że mówienie "Żabko" do każdej kobiety będzie bezpieczne, bo się nie pomyli wraz z adresatką, ale litości, to jest okropne. Przecież można powiedzieć ciepło Piotrusiu, Stasiu, czy Małgosiu, nie trzeba jechać co stanach cywilnych...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja znam taką jedną co tak właśnie mówi do swojego narzeczonego... mnie sie wydaje ze to jest jakis kompleks albo na siłe ukrycie rzeczywistosci, bo ten jej narzyczony to juz ponad 3-4 lata nie moze sie zabrac zeby ślub zorganizowac a ona biedna bo juz nie najmłodsza wstydzi sie mówić inaczej bo przeciez tyle juz sa razem ... żal

    OdpowiedzUsuń
  11. Otóż to. Kazdy ma jakie imie a jak się czyta jakiegokolwiek bloga to każdy mężczyzna to misio, kotuś albo jeszcze bardziej infantylnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. tak naprawdę nie zwróciłbym na taką parę uwagi, /znaczy, na ich sposób zwracania się do siebie/... gdyby ktoś mający z tym problem, zwróciłby mi na nich uwagę, wzruszyłbym ramionami i pomyślał: "nie moja sprawa" /bo przecież nie moja, ne c'est pas?/... Ciebie to irytuje... ok, masz do tego prawo... ale ich NIE... i to jest chyba w sumie najważniejsze :)))

    OdpowiedzUsuń
  13. jeżeli jedno tak mówi, zaś drugie akceptuje, to co w tym złego, na Lucyfera?... o Święta Instytucjo Małżeństwa, jak bardzo bluźni Twojemu Majestatowi owa zakochana w sobie para!... jak obraża uczucia Twoich Wyznawców!... strzelamy do nich po kolei, czy wszyscy na raz? :)))... nie, no to paranoja jakaś, której nie kumam rzeczywiście... no cóż, taka jest istota paranoi... :)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Pewnie, że najważniejsze, że ich nie irytuje :) Tylko zastanawia mnie czy to jakaś nowa moda, bo coraz więcej takich...zaraz obok misiaczqw, kroliczqw i innych qw

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeżeli ktoś ma taki problem to go już zupełnie nie rozumiem, narzeczeństwo jest jakimś słowem, obietnicą. I jak się nie ma kasy na wesele (bo pewnie tylko o to chodzi) to się go nie robi i bierze się cichy cywilny ślub. A jak się tak nie chce to się nie oszukuje innych, przecież ludzie wiedzą...

    OdpowiedzUsuń
  16. a co za różnica, jak się do siebie zwracają? Na szczęście to tylko ty masz z tym problem, a nie oni

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie wiem, dla mnie mówienie mężu czy żono do PARTNERA niczym się nie różni od mówienia do PARTNERA ale po ślubie. Zresztą nie muszę mieć "świstka", żeby zwracać się do mojego parnetra mężu. Lepiej tak, niż "kolego", a co? Jesteśmy ze sobą już 12 lat.

    OdpowiedzUsuń
  18. Dla mnie się różni diametralnie. I nie wiem czemu rozstawiasz wszystko bo dwóch biegunach, albo mężu albo kolego. Jest cała masa określeń pośrednich.

    OdpowiedzUsuń
  19. Na szczęście bywam też grzeczna w wyrażaniu własnego zdania.

    OdpowiedzUsuń
  20. O właśnie.Mój koelga [ lat 18]jest ze swoją dziewczyną ponad rok. Bardzo dobra z nich para, ale.. Ostatnio coś go uderzyłam zeszytem. On na to ' - Noo, gdyby moja żona to widziała.' Z początku tak sie zdziwiłam.Kolejnego dnia ten sam chłopak pyta się mnie' - Gdzie Twój mąż?' Szukając mojego chłopaka.Irytujące. A jeszcze bardziej irytujące ejst to, że ludzie po 17 -16 lat planują razem życie, ślub, dzieci a po kilku miesiącach [ w najlepszym wypadku !] ta OGROMNA miłość sie rozpada.

    OdpowiedzUsuń
  21. O właśnie.Mój kolega [ lat 18]jest ze swoją dziewczyną ponad rok. Bardzo dobra z nich para, ale.. Ostatnio coś go uderzyłam zeszytem. On na to ' - Noo, gdyby moja żona to widziała.' Z początku tak sie zdziwiłam.Kolejnego dnia ten sam chłopak pyta się mnie' - Gdzie Twój mąż?' Szukając mojego chłopaka.Irytujące. A jeszcze bardziej irytujące ejst to, że ludzie po 17 -16 lat planują razem życie, ślub, dzieci a po kilku miesiącach [ w najlepszym wypadku !] ta OGROMNA miłość sie rozpada.

    OdpowiedzUsuń
  22. To chyba takie na siłę wkraczanie w źle pojętą dorosłość, sama nie wiem. Jakiś pokaz jak oni się kochają by potem rzucać gromami i słowami nienawiści bo nie wyszło i wstydzić się słów wypowiedzianych. Nie prościej mówić normalnie? Pozdrawiam serdecznie i zapraszam częściej :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie zgodzę się z Tobą...Jesteśmy razem 8 lat, 4 lata po zaręczynach, mieszkamy razem, oboje zmagamy się z trudnościami losu, prowadzimy razem kilka firm, znosimy moją teściową, która z nami mieszka, przygotowujemy razem święta...On od dawna jest już moim mężem, bo poza papierkiem nic nas nie różni od innych małżeństw. No, może poza tym, że do dziś jesteśmy w sobie zakochani. Wiele b. ciężkich doświadczeń za nami; stworzyliśmy związek oparty na silnych podstawach. Nie chcę sie chwalić, ale jestem z nas dumna. żonaps - co nazywasz małżeństwem? Sakrament kościelny? Według jakiego obrządku? Czy raczej zwiazek cywilny? to tak na marginesie......

    OdpowiedzUsuń
  24. Gratuluję świetnego związku to po pierwsze. Jakbyś przeczytała parę postów niżej zobaczyłabyś też, że za ślubem nie jestem, jak coś to za kościelnym, a tu nie pisałam o jaki mi chodzi, bo dla każdego to co innego, więc nie nazwałam żadnego. A teraz osobiste pytanie. Mówicie do siebie tylko "mężu, żono"? Zagubiliście gdzieś imiona, zagubiliście to, że tego ślubu nie ma? A co powiesz o parach, które znają się miesiąc i sobie mężują? Ja raczej mówię o takich, a nie o ludziach co się kochają, choć to też mnie troszkę denerwuje, ale to mnie. Ważne, że Wam się świetnie układa i tego Wam (i sobie) życzę z całego serca.

    OdpowiedzUsuń
  25. jestem mężatką od niedawna i nigdy przed ślubem tak nie mówiłam do swojego Męża... mnie drażni to przedewszystkim u dzieci, które są w "poważnych związkach" i w wieku 15, 16 lat mówią do siebie per mąż, żona

    OdpowiedzUsuń
  26. Dokładnie o tym mówię...

    OdpowiedzUsuń
  27. zgadzam się z tym całkowicie!!! ja zawsze poprawiałam nawet nieświadomych obcych, gdy mówili"pani maż, coś tam..."; "to nie mój maż, to mój konkubent ;p ". Teraz, po ślubie z czystym sumieniem mogę mówić o nim mąż, a nie P. i dopiero teraz jakoś mi tak to pasuje:)))A ludzie są dziwni...

    OdpowiedzUsuń
  28. I chwała Ci za to, wszystko na miejscu i żadnych przekłamań :) a potem jaka przyjemność jak już "Mąż" :)

    OdpowiedzUsuń
  29. a żebyś wiedziała jaka przyjemność:))))

    OdpowiedzUsuń
  30. Jakiś czas temu była moda na na gps'y - znaczy się obrączki wśród normalnych par, przez normalne rozumiem nie zaręczone ani nie po ślubie, któregoś dnia zorientowałam się, że przynajmniej połowa znanych mi par nosi obrączki tak po prostu. Wtedy też tak chciałam, ale byłam jeszcze krótko z moim Ukochanym, a to moda dla par z dłuższym stażem, jak usłyszałam. Oczywiście argumenty były różne - żeby inni widzieli, że ona/on jest zajęta/y, że to wzmacnia ich związek itp... Teraz jestem już w związku z poważniejszym nazwę to stażem, ale nie chcę żadnych obrączek. Będę chciała po ślubie, wtedy kiedy jest na to czas :) A co do mówienia do siebie... Hmmm, nie chciałabym, żeby po ślubie mój Ukochany mówił do mnie tylko per żono - to takie sztuczne, chyba bym rozwód wzięła, ale wydaje mi się, że to podobnie jak z tymi obrączkami

    OdpowiedzUsuń
  31. No podobna bardzo idea, a jak jeszcze ktoś ślubu nie ma to jest to nie tyle sztuczne co... śmieszne i nienaturalne

    OdpowiedzUsuń
  32. Posłuchajcie starej wiedźmy. To ja. Wyszłam za mąż w wieku 22 lat. Jaki kochany był ten MÓJ mąż K. Kochałam BARDZO. Po 6 latach z moją najlepszą koleżanką (?) jakoś teraz głupio mi to brzmi - ZDRADZILI mnie. DOSŁOWNIE. Ledwo przeżyłam. Wtedy już na świecie były nasze dzieci. Moje i jego tzn. K. Zawsze mówiłam o nim Mój K. A po tym co się stało ? Zaczęłam mówić NASZ K. I tak jest do dzisiaj, bo zapomnieć nie da rady. Więc skończcie z tymi "kotkami" bo akurat kot to lubi się łasić nie koniecznie do "właścicielki" i minn. z tymi Skarbami - bo poszukiwaczy/ek SKARBÓW jest , oj jest WIELU/E.

    OdpowiedzUsuń
  33. ~jeszcze 4 mc do slubu :)7 grudnia 2010 01:02

    Rozumiem doskonale ale co mnie jeszcze bardziej irytuje jak moja znajoma gdy tylko wyszła z koscioła to całe wesele i poprawiny nie znała innego zawołania jak "MÓJ MĄŻ" - szybko sie przestawiła? -wątpie. Szpan? - Jestem pewna. :) no ale cóż pozostaje pośmiać się tutaj i nie robić tego samego:)

    OdpowiedzUsuń
  34. Może zwyczajna radość, ale ja się do tej pory przestawić nie mogę...

    OdpowiedzUsuń