niedziela, 29 czerwca 2008

Spotkanie i piknik

            W piątek odbyłosię klasowe spotkanie, z Liceum. Spodziewałam się tłumów w liczbie osóbczterech, a tu niespodzianka, pojawiło się nas trzynaścioro. I o ile w Liceumbyliśmy raczej towarzyscy w gronie dwuosobowym, czyli w ławkach, to znaleźliśmywspólny język. Było naprawdę sympatycznie.

            W sobotęnatomiast wybraliśmy się na Piknik Lotniczy. Piękne maszyny pod niebem.Akrobacje. Dech w piersiach zapiera i zostaje tylko chęć wzniesienia się wchmury. Prócz ogromnych maszyn, w powietrzu wyprawiających takie cuda, jakbynic nie ważyły, były grupy rekonstrukcyjne. Odbyła się bitwa, dzieciaki miały radochęzbierając łuski od pocisków. A ja miałam radochę widząc bardzo epokowegożołnierza Wermachtu z lustrzanką w dłoniach.

7 komentarzy:

  1. Piknik Lotniczy? Czyżbyś nadawała z boskiego Krakowa? Pytam, bo u nas właśnie też coś takiego się odprawia [głowa mi pęka od hałasu :)]

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadaję spod Krakowa, ale o tyle blisko, że można mówić o Królewskim Mieście :)

    OdpowiedzUsuń
  3. choć sama idea uniformu zawsze była mi obca i wstrętna, to muszę przyznać, że nie znam bardziej zgrabnego kroju tegoż niż mundur Wehrmachtu :))))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahh to pozdrawiam serdecznie,bo Fancy też z Krakowa;) Widzę,że weekend udany i bardzo dobrze;) Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Pozdrowienia przyjęte, ale jeszcze raz proszę, jeśli nie czytałaś notki, o brak całusków...

    OdpowiedzUsuń
  6. A jak się komponuje z dzisiejszą lustrzanką ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Najmocniej przepraszam,nie czytałam tamtej notki i nie miałam pojęcia.

    OdpowiedzUsuń