Ale dziś maraton urządziłam.
Rano odwiozłam dzieciaki do przedszkola i pędem żółwim, bo ślisko łamane przez poślizgi pojechałam do pediatry po skierowanie do sanatorium. Jeszcze tylko chleb mamie podrzuciłam, bo tam nadal grypa, a i bez sensu żeby chodziła na takie zimno i taką ślizgawicę. Z domu rodziców na Kraków, do NFZ złożyć wniosek, żeby na pewno spięli razem, bo zdarza im się rozdzielać rodzeństwo. I jeszcze wisienka na torcie - cytologia nosa. Nie pytajcie, baaardzo wzruszające badanie ;) Pani od razu przy stanowisku ma chusteczki. Na szczęście badania i NFZ na tej samej ulicy.
I to wszystko do 12, bo dzieciaki odmówiły zupy grochowej i makaronu z owocami.
Nareszcie herbatka :)
Dobra jesteś. To jeszcze coś słodkiego do herbatki w nagrodę 😜
OdpowiedzUsuńZnajomym nfz tak rozdzielil dzieci. Jedna córka w grudniu była w górach, druga teraz jest nad morzem
Bez sensu, rozwalenie życia rodzinie tak naprawdę, bo ktoś musi zostać z tym drugim dzieckiem. Chyba, że to duże dziecko, bo podobno od 7 lat można posłać samo dziecko!
UsuńNo dokładnie. Oni akurat mieli taka możliwość i wysłali babcię z każdą dziewczynka. Ale jak ktoś tak nie może to kicha
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBo ty taka wiecznie zalatana kobieta jesteś :) Idę nadrobić notki, bo widzę że wiele mnie ominęło :)
OdpowiedzUsuńMuszę sprawiać wrażenie, że nie mam czasu na pracę :P
UsuńWysłałam zaproszenie ;)
OdpowiedzUsuńuważaj na drodze..
Dziękuję :)
UsuńStaram się