wtorek, 13 lutego 2018

Smog połyka kolejne miasta

Kiedyś to były zimy, latało się po polach i górkach w portkach do kolan zamarzniętych, w butach ze sztywnymi sznurówkami i z nosem, który mógłby konkurować z Rudolfem z zaprzęgu Mikołaja. Potem siadało się przed piecem, żeby zmarzlina trochę puściła i żeby można się było rozebrać. Rękawiczki leżały u góry, żeby odtajały.
A dziś nie dość, że śniegu nie ma, to jeszcze moje dzieci nie wyjdą dziś na plac zabaw, czy spacer. Normy zanieczyszczenia powietrza znacznie przekroczone. Smog.
Dawniej w Krakowie to prościej było. Wysyłało się takiego Dratewkę z lipną owcą, smok zjadał, potem pił i pił i pił, a potem bach i po kłopocie, dziewice uratowane, szewczyk szczęśliwy, król sypał dobrami. A dziś smok się udźwięcznił i stał smogiem, który odbija się echem po całym kraju. Bije się na alarm, że piece, że samochody, że palimy złym węglem. To teraz wróćmy do tego pieca, przy którym odtajałam za młodu. Piec stoi nadal, nadal jest na węgiel, jak w tym czasie, gdy młodym dziewczęciem byłam. Jak wszystkie wtedy w okolicy. I każdy węglem palił i smogu nie było, serio, nie było dni, kiedy pozytywnym myśleniem zaklinało się, że to mgła, póki się na pole nie wyszło i powietrza się nie zaczerpnęło, było czysto. Kominy tak nie dymiły (no dobra, u nas dymiła Witaminka, ale to inna para kaloszy), koło 17 nie zaczynało się robić mglisto i cuchnąco. O 17 zaczynało się sankowe życie, po odrobieniu lekcji.
Winne obecnemu stanowi rzeczy są piece, w których ludzie spalają zły węgiel i te piece mają zniknąć. I znowu zabieramy się za sprawę od tyłka strony, nie szukając przyczyn. Ludzie palą tym, co kupują, a kupują to, co jest. My nie kupujemy najtańszego węgla, a syf jest niemożliwy. Znam dwoje ludzi, którzy węgiel reklamowali (!!!), bo nie chciał się palić. Dawniej bałwanki miały błyszczące oczy i guziki. A dziś straszą mętnymi spojrzeniami i zwiędniętą przedwcześnie marchewką. Ale nad tym nikt nie boleje, bo łatwiej przecież postraszyć karami obywateli, niż sprzedających węgiel.

7 komentarzy:

  1. To prawda. Ale tez wydaje mi się, że kiedyś mniej się zwracalo na to uwagę. Byla zima, paliło się w piecu, to i dym się snuł po okolicy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Snuł się, ale jak ktoś rozpalał, a teraz mam wrażenie, że w każdym domu codziennie spore konklawe

      Usuń
    2. To coś kiepsko idzie to konklawe, skoro codziennie dym czarny �� nie martw się, do wiosny już bliżej niż dalej

      Usuń
  2. Ludzie oprócz tego, że palą węglem jaki mogą kupić to niestety nierzadko palą również płytami meblowymi, sklejkami, kartonami, butelkami, pampersami, szmatami... oj! Wymieniać by można bez końca. Ustawy śmieciowe mogą sobie w buty wsadzić. Poki nie zmieni się sposób myślenia społeczeństwa nie zmieni się nic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawniej chyba spalali tego więcej, przecież plastik najlepszą podpałką. Inna sprawa, że wycina się drzewa, betonuje kolejne trawniki i coraz więcej się buduje, wiatr nie ma gdzie hulać i tego rozpędzać

      Usuń
  3. przypomniałaś mi jak zaczęłam pisać felieton na temat przekrętów w Witamince i porzuciłam ze strachu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka mała mieścina, a tak sławna. Wtedy wszyscy trzęśli portkami, dlatego ten dym szedł w niebo, nikt się nic nie odważył zrobić, a z kar sobie kpili, jak przyszedł nakaz filtrów na kominy, też dymili...

      Usuń