czwartek, 1 listopada 2012
Rozjechane Wszystkich Świętych
Rano mróz, siwiutko. Postanowiliśmy jechać więc sami do kościoła i na jeden cmentarz, Córa została z Babcią. Po powrocie mieliśmy wszyscy zabrać się na drugi cmentarz, ale było tak zimno, że Osobisty postanowił zostać z Córą w domu. Zresztą, i tak by został, bo Córa się uśpiła Babci na kolanach. Pojechałam więc z mamą. Akurat zaczęło padać, więc zaparkowałam pod samą bramą cmentarną, bo wywiało ludzi. Nas też. Wróciłyśmy koszmarnie zmarznięte. Już nie pamiętam, kiedy tak osobno odwiedzaliśmy groby.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
U nas podobnie. Do południa na spokojnie mogliśmy pobyć przy każdym grobie, a potem jak lunęło to aż sie z auta wysiadać nie chciało:( I wieczorny spacer na cmentarz też odpuściliśmy:(
OdpowiedzUsuńMy w strugach deszczu jeden cmentarz zaliczaliśmy
UsuńA ja w tym roku niestety, nie mogłam być na grobach bliskich. U nas też pogoda wczoraj była okropna, zimno i deszcz, brrr.
OdpowiedzUsuńWażne, że pamięć jest
Usuń