wtorek, 2 grudnia 2008

List do św. Mikołaja

            ŚwiętyMikołaju, nie byłam grzeczna, starałam się, a wyszło jak zawsze. Przeszłamprzez Piekło wybrukowane dobrymi chęciami, zwiedziłam Czyściec żalu i pokuty,nie zawsze spełnionej, dotarłam do Nieba i spadając w dół boleśnie raniłamskrzydła. Nie chcę nowej lalki Barbie, wyrosłam z nich, zresztą, za dużospotykam takich laleczek na swojej drodze, by jeszcze pociągało mnie ich złudnepiękno. Nie chcę słodyczy, bo w pakiecie musiałabym poprosić o nową garderobę.Gwiazdkę z nieba też już dostałam, dwa lata temu, prawie pod choinkę, więc onią też nie proszę. Czego bym chciała tak naprawdę? Czasu dla tych, którychkocham, spokojnego, cichego czasu na rozmowę, przytulenie, zwyczajne bycie.Chciałabym, żeby byli szczęśliwi i radośni, pełni ciepła. Pragnę, by moipodopieczni byli zdrowi i nadal pokazywali całymi sobą radość, by nieopuszczało ich wewnętrzne światło. Zostaw mi proszę pod poduszką uśmiech,wiedzę, że moja droga nadal jest dobra, choć niełatwa. Tylko tyle, a może ażtyle. Czy zasłużyłam? Sam oceń. Wszak „nie proszę więcej niż dać możesz”

4 komentarze:

  1. Piekny list i taki prawdziwy! św. Mikołaj to doceni i ... będzie szczodry :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zapalka_na_zakrecie@op.pl3 grudnia 2008 08:42

    Swiety lubi chyba takie listy dostawac, mila to odmiana przy tych wszystkich prosbach o nowe samochody i nowych mezow i zony :-)) ale tak naprawde to o co prosisz przyjsc musi z glebi Ciebie ... nie ma innego sposobu :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najgorzej z tym czasem... Wolne mam bardzo rzadko a jak mam to idę do szkoły. Mój Mężczyzna pracuje rano, ja popołudniami, nie mieszkamy razem... Zresztą z każdym się tak mijam...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że sypnie czasem :)

    OdpowiedzUsuń