Te Świętajakieś magiczne były, zbliżały… Spokojna Wigilia, przegadana do 23, do czasu,gdy pojechaliśmy na Pasterkę. Dokonałam wyciągnięcia Mamy i Skarba na Pasterkędo miejsca mojej pracy, bo podopieczni wystawiali jasełka i ogólnie chciałam.Potem razem pierwszy dzień. A w drugi… Białe szaleństwo, czyli pojechaliśmy nanarty. Ja w pięknej czapeczce królika budząca sporą uwagę, mam nadzieję, żeprzez tą czapkę a nie łamagowaty styl jazdy. Ale uszy spełniły inną funkcję.Króliczkowi (Playboya) każdy pomagał.
Dziś czuję w kościach każdyzjazd, ale ja chcę jeszcze raz i jeszcze i jeszcze. Bo nawet z prognozowychminus dziesięciu stopni zostało minus trzy i pół. Bo mam miejsce na nowejedzonko poświąteczne. Bo odpoczęłam.
Jak tak czytalam dzisiaj blogi ze swiatecznymi przezyciami to teraz musze powiedziec, ze zaliczasz sie do nielicznych szczesciarzy, ktorzy w swieta sie z nikim nie poklocili i nikogo nie znienawidzili :-)
OdpowiedzUsuńNo toż mówię, że jakoś magicznie w tym roku :)
OdpowiedzUsuńa ja nie umiem na nartach jeździć... a chciałbym.... ale chyba sie boję...i śniegu u nas ni płatka:(
OdpowiedzUsuńJa też się bałam, ale się przemogłam. A śnieg.. No ja do Białki jeżdże...
OdpowiedzUsuńhehe a moje święta były chore :p tzn ja byłam chora /nadal jestem chora/ ech... a narty uwielbiam :) no ale się pewnie nie wybiorę w tym roku - no bo angina mnie nie opuszcza :(
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że odpoczęłaś :) Ja sobie chyba wezme w poniedziałek wolne i dopiero odpocznę :)
OdpowiedzUsuńTo zdrówka życzę, a narty nie uciekną :)
OdpowiedzUsuńHehe P Wolne od wolnego :P
OdpowiedzUsuńja nie wiem czy bym się przemogła;pale nawet jeśli to trochę daleko mam do śniegu:) hihi
OdpowiedzUsuńświęta, święta ... i po świętach! a w środkowej Polsce ani grama śniegu, nie ma go nawet na lekarstwo :(
OdpowiedzUsuń