sobota, 16 sierpnia 2008

Przypadek

            Krótkarozmowa, jeden telefon, wyjazd przełożony o dwie godziny. Nie mieliśmy cozrobić z czasem, więc poszliśmy do kina, akurat tak, żeby zapełnić czas doumówionego spotkania. Po filmie jedziemy tam gdzie mieliśmy, zrywa się wiatr.Zadzwoniłam do mamy, że będę w domu za jakieś półtorej godziny i wtedy siędowiaduję, że u mnie w miejscowości burza od godziny piętnastej, w Polscedzieją się cuda, zamknięta autostrada, zalana Częstochowa. A w Krakowie byłopięknie, tylko jedna ulewa przeczekana pod Bramą Floriańską. Jedziemy do mojegoMężczyzny, stamtąd mieli mnie odwieźć do domu. Po drodze dopada nas ulewa,wycieraczki nie nadążają zbierać, z ulicy robi się rzeka. Wiatr, huk po dachu.Grad. Jedziemy na dwa auta, nie wolno nam zgubić auta za nami. Prawie nic niewidać, nie ma się gdzie schować, wszędzie drzewa, trzeba jechać dalej. Telefon.Nic nie słyszę prócz trzasków, próba na telefon A. Nic, telefon się wiesza. Docelu osiem kilometrów. Najdłuższe w życiu. Dojechaliśmy, decyzja podjęta,zostaję u Skarba, nie jedziemy do mnie, bo to droga przez las, nie wiadomo cosię tam podziało.

            W domu nachwilę weszłam na portal informacyjny, przerażające zdjęcia. I świadomość, żejakby nie ten telefon, nie decyzja odwleczenia wyjazdu o dwie godziny, to mój najlepszyprzyjaciel znalazłby się w środku tego piekła, co się rozpętało nad Polską. Aja umierałabym ze strachu o niego. Przypadki jednak rządzą ludzkim życiem. Wkońcu ruch motylego skrzydła może wywołać tornado na drugiej półkuli...

18 komentarzy:

  1. ja też wczoraj wieczorem byłem w kinie... wyszedłem zafascynowany grą Heatha Ledgera, patrzę, a tu samochody jakoś dziwnie jadą trawnikiem pomiędzy pasami ruchu... jak potem sklepowa mi powiedziała, że strasznie pierdykło niedaleko, aż korki poszło, to zestawiłem te fakty i wyszło mi, ze oberwała linia przesyłowa w tamtym rejonie... ale i tak w W-wie bardzo lajtowo było, mieliśmy farta.... pozdro :* :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Cholircia nie wbilo mi kometarza pisze jeszcze raz.Dobrze ze tak to sie skonczylo dla was mieliscie cholerne szczescie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Cholircia nie wbilo mi kometarza pisze jeszcze raz.Dobrze ze tak to sie skonczylo dla was mieliscie cholerne szczescie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas też raczej lekko przeszło :) :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawie że więcej szczęścia niż rozumu

    OdpowiedzUsuń
  6. ~http://carmelitana.blog.interia.pl/17 sierpnia 2008 23:24

    Ech, najgorsze jest to że takich "anomalii" pogodowych będzie więcej :/

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety :( A ochronić się nie da

    OdpowiedzUsuń
  8. I tak miałaś dobrze, ze wiedziałaś co sie dzieje i postanowiłaś zostać i nosa z bezpiecznego miejsca nie wychylać, ja się dopiero dzisiaj w pracy dowiedziałam, ze w Polsce były takie cuda i to niedaleko miejsca, gdzie byłam. A u mnie... jedna niewielka burza, trochę mgły przez następny dzień i lekki deszczyk... jednym słowem wymarzona pogoda do wędrówek

    OdpowiedzUsuń
  9. No.. A ja wiedziałam i jak nie odpowiadałaś na smsy to mi się katastrofizm włączył... :(

    OdpowiedzUsuń
  10. a mnie chęć mordu za smsy w środku nocy...

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie ma przypadków. http://orzecznik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Są, tylko każdy je inaczej nazywa

    OdpowiedzUsuń
  13. tak.... czasami są dobrze przypadki i złe. Dobrze, że tym razem był ten dobry!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Też się cieszę :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale i tak najbardziej cieszyłem się ja ;P

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam nadzieję, że nie tylko przez wzgląd na siebie, ale też na nasze towarzystwo ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. szef.mnet@vp.pl28 sierpnia 2008 10:03

    :) a jak Ci się wydaje :) pewnie że tak

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeszcze mi filmy wpadły do głowy ;) Ale Twoje towarzystwo też dla mnie jest ważne :)

    OdpowiedzUsuń