Zostałam nosicielem wirusa zwanego pozytywnym myśleniem. Tak go sobie nazwałam. Nie chodzi o zwykłe siedzenie i modlenie się, że się uda. Od siedzenia nikomu nic nie wyszło, no może odciski na… fotelu ;). Przypomniał mi się pewien dowcip.
„Facet od trzydziestu lat modli się, żeby wygrał w totka. Przy każdej kumulacji daje na mszę. W końcu Bóg nie wytrzymuje i mu się objawia przy kolejnej modlitwie o wygraną:
- Może byś mi tak pomógł i puścił los?”
No więc prócz wiary, że się uda, nie że by się chciało, żeby się udało, bo wtedy mózg inaczej się nastawia, przydałoby się trochę działań. Ale z wiedzą, że te działania się powiodą idzie łatwiej. Uśmiecham się więc do Was i wracam do moich spraw, które przybierają najdoskonalszy obrót ;)
tak, tak... witaj w klubie :) Sprawy przybierają najdoskonalszy obrót :)
OdpowiedzUsuńWielki Szu mawiał, że szczęściu trzeba dopomóc, a ja dodam, że samo to sie nawet nie błyska, niezależnie ile wiary się ma w to błyskanie... :)))
OdpowiedzUsuńTo ja pójdę na łatwiznę i poproszę żebyś sprzedała mi tego wirusa :D
OdpowiedzUsuńTo się tak nie da :) Sama musisz wiedzieć, że się uda, że wszystko pójdzie po naszej myśli. Bo sprawy przybierają najdoskonalszy obrót. I on zależy od nas, jak postrzegamy świat, wiara, że się uda, góry przenosi :) A więc zarażam Cię :) zacznij dzień od uśmiechu i powiedzenia sobie, że to będzie dobry dzień i taki będzie :)
OdpowiedzUsuńalez milo sie zrobilo... nic dziwnego, przeciez sprawy przybieraja najdoskonalszy obrot...
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńwitaj w klubie kawoszy sekretnych :)
OdpowiedzUsuńMiło mi należeć :) Dziękuję za powitanie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;) Już czuję, że mnie bierze ;p
OdpowiedzUsuńI prawidłowo :) Bo sprawy przybierają najdoskonalszy obrót jak wiemy że tak jest :)
OdpowiedzUsuń