środa, 2 stycznia 2008

Do D...

            Jedno słowo, jeden gest. I wszystko pryska. Okazuje się, że przyjaźń była jednostronna. Dużo wiary a potem ból i zaskoczenie porównywalne z sobą. Utrata przyjaciela boli zawsze. Jak jest z zaskoczenia boli jeszcze bardziej.

            Znajomość jak wiele innych, poznanie się jako dzieci, kontakt pisemny, czasem telefoniczny, potem przerwa, odnowienie znajomości. I tak to trwało. Oboje wiedzieliśmy dużo, oboje wiedzieliśmy, że na to drugie można liczyć. Spotkanie po latach. Fala fascynacji, która po jakimś czasie mija. Smsy, rozmowy parogodzinne co jakiś czas. Przyjaźń. Bo jak to inaczej nazwać?

            Nagle brak kontaktu. Nic nadzwyczajnego, zdarzało się. Życzenia na święta, za nimi dziwny sms. Przychodzi zrozumienie, on wierzył w coś więcej, wycofał się po prostu, gdy dowiedział się, że mam kogoś, stąd brak kontaktu. Jak obuchem w łeb. A ja?... A mnie go brakuje, choć to dopiero wczoraj się stało. Bo czuję, że to koniec.

5 komentarzy:

  1. hmmm masz kogoś... więc się wycofał... Na pewno jest Ci bardzo przykro skoro widziałaś w Nim przyjaciela. Mam nadzieję, że mimo wszystko utrzymasz z Nim kontakt i sprawisz by on również widział w Tobie przyjaciółkę. Myślisz, że jest to możliwe? Uważam, że wszystko w Twoich rękach. Wątpię, żeby mężczyzna, który chciał czegoś więcej sam zadbał teraz o kontakt...

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja nalegała nie będę, bo wiem, że nie będzie to uczciwe. Może jeszcze kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  3. to tak przeważnie jest... jeśli facet liczy na coś innego niż przyjaźń i dowie się, że to "coś innego" nie wchodzi w rachubę, to przeważnie wycofuje się z całej znajomości, tak mu każe męska ambicja... pozostaje jedynie go zrozumieć i... zapomnieć o nim...

    OdpowiedzUsuń
  4. jedyny mezczyzna, jaki moze byc przyjacielem kobiety to gej...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie... Ja nadal w to wierzę. I tak jest.

    OdpowiedzUsuń