wtorek, 23 stycznia 2018

Kolejna górka

Mam nadzieję, że jak pokonamy tą górkę, to już potem szybki zjazd na sankach z uśmiechem na twarzy. Ale po kolei.
Z zajęciami się wyjaśniło, impreza jest tylko w tym miesiącu, zamiast jednego dnia w ferie. Nie wiedziałam, jak przekazać to dzieciom, w końcu powiedziałam wprost, że Syn może jechać na zawody, ale Córa nie bardzo, bo ma tańce. A ona mi na to, że pan im wczoraj mówił (bo ja nie wiedziałam, że to tak szybko pójdzie i już będą zajęcia i nie miałam pojęcia, że wczoraj były, taka ze mnie matka) i ona mu powiedziała, że nie może, bo ma tańce. A pan na to, że Kangur (ich maskotka sportowa) znajdzie inny termin i nie ma co żałować, bo to jej nie ucieknie, a tańce są ważne, bo trenuje już długo. Szczęka mi opadła i pokłony w myślach biłam dla talentu pedagogicznego, bo ze mnie zdjąć konieczność tłumaczenia, że nie da się mieć ciastka i zjeść ciastka. Więc sprawa załatwiona, za styczeń płacimy połowę, bo zajęcia od połowy i wszystko gra.
A kolejna górka to jest tego typu, że przeżyliśmy epidemię ospy w przedszkolu, właśnie jest trzeci rzut, a może nas pokonać... wesz. Tak, dobrze czytacie, dziś zostały zdiagnozowane wszy w przedszkolu. Na razie u jednego dziecka, jak będzie kolejne to zamkną przedszkole w celu dezynfekcji.
Oczywiście, że od razu po przeczytaniu tej informacji zaczęło mnie swędzieć we włosach. Oczywiście, że jak pani mi jeszcze powiedziała, żeby ich sprawdzić, zaczęło mnie swędzieć wszystko. I tak, oczywiście, że jak powiedziałam dzieciom, co i jak i żeby mówiły, jak je będzie swędzieć to zaczęły się drapać na potęgę. I tak, miałam ochotę się wykąpać, najlepiej w domestosie, wyszorować cały dom i wyprać wszystko w co najmniej 95 stopniach.
Na fali tej paniki pojechałam od razu do apteki. Na szczęście istnieje środek profilaktyczny. Dziś po kąpaniu będziemy psikać. I zastanawiam się, czy tylko dzieci, czy też siebie. Ja wiem, że to nie skacze i nie lata, ale jednak lekka panika mnie ogarnęła.

14 komentarzy:

  1. W moim mieście w szkołach jest plaga wszy :/ Rodzice nie zgadzają się na przeglądy głów, to jakiś kosmos i paranoja. Pielęgniarki szkolne też mają coraz mniej do powiedzenia w tej kwestii, ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś to był obowiązek, a teraz... W sumie nie wiem, czemu się nie zgadzają, bo przecież to nie objaw biedy czy zaniedbań... A można dzieci uchronić

      Usuń
  2. Wczoraj na Facebooku czytałam o Warszawie, że dzieci z przedszkola przyniosły. I tak, mnie teraz swędzi wszystko :P

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas też już od miesiąca wisi kartka o eszach żeby zwracać bo dużo jest tego teraz. W prywatnym przedszkolu codziennie Panie sprawdzają głowy i odsylaja do domu jak coś znajdą. U nas niestety nikt mi sprawdza a szkoda bo może by było wyplenic. Tak samo owsiki są nagimnie. Byłam w aptece po coś na profilaktykę to Pani mi powiedziała że dowiezie bo już zapas się skończył N ten tydzień tak ludzie kupują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, ja naprawdę nie słyszałam o wszach od czasów mojego dzieciństwa, czyli kawał czasu.

      Usuń
  4. Ja nie wiem co z tymi wszami. Podobno jakaś plaga jest. My ospe przeżyliśmy rok temu na szczęście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ospę ich szczepiłam, jak na razie skutecznie.
      Ja to chyba z innego świata jestem, bo uważałam, że ten problem już nie istnieje, a tu się okazuje, że nie dość, że tak, to jeszcze jest dość powszechny.

      Usuń
  5. Wszy to normalka! Nie rozumiem Twojej paniki! Ty będąc w szkole nie przechodziłaś przez to? Bo na przykład u mnie w szkole też była akcja "wszy" i się przeżyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie miałam wszy. W szkol.e było, ale "za moich czasów" nikt się nie przejmował, lali czym popadnie, jakimś śmierdzącym czymś, albo golili na łyso, co niewiele pomagało. Jak na razie ich spryskałam i musi wystarczyć.

      Usuń
  6. Też wydawało mi się, że problem wszy już jakby dawno za nami, ale okazuje się że nie, u nas też jakiś czas temu była informacja. Poki co nas skutecznie omijają ale też mam stracha, bo dziewczyny mają dość długie włosy (Kasia do łopatek, a Martyna do pasa).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tej długości w połączeniu z niechęcią do zabiegów fryzjerskich, które choć trochę ciągną się boję

      Usuń
  7. Wszystko mnie teraz swędzi!!! Nawet łopatki chociaż wszy to po łopatkach chyba nie chodzą...

    OdpowiedzUsuń