piątek, 13 stycznia 2012

Misz masz

Chwalić się będę. Dziś w ramach porządków w szafie wyjęłam sukienkę sprzed ciąży. Postanowiłam ją przymierzyć, żeby się dobić, jaka to gruba jestem. I mi się nie udało. Brakło mi tylko pół centymetra, żeby się dopiąć, co niecałe 3 tygodnie po porodzie chyba nie jest złym wynikiem. Do wagi sprzed zostało co prawda jeszcze 8 kilo, ale powoli i to zrzucę.

Jesteśmy w trakcie załatwiania Chrztu. Na luty. Jakoś nie przemawia do mnie chrzczenie dużego dziecka, a potem wypada post, więc się streszczamy.

Zima do nas przyszła. Biało się robi w tempie zastraszającym. Cieszę się. Dość miałam szaro burego krajobrazu. Marzy mi się jazda samochodem przez pewien las, kiedy topi się śnieg, odbija się w nim słońce a obok wszystko zaczyna się zielenić. Ten widok miałam przed oczami wiosną, jak wracałam z pracy do domu i urzekał mnie zawsze  niesamowicie. Bez śniegu jest zgoła niemożliwe, żeby strumyczki topiącej się wody lały się po ulicy. A tu, proszę, sypie. A w innej miejscowości grad i burza. W styczniu. Ciekawe, czy wszystko się poprzesuwało i wiosna przyjdzie w czerwcu dopiero.

Nadszedł nagle rok "w przyszłym roku". Tak były określane plany budowlane, a tu nagle jest to już teraz. Już nie przyszły, a ten. Staram się o tym myśleć jako o czymś, co nas nie dotyczy i jest z boku, jak o abstrakcji, bo inaczej wpadam w panikę budowlano pieniężno czasowo wytrzymałościową. A jak sobie o tym myślę, jako o czymś, co nie do końca nasze albo w bliżej nieokreślonej przyszłości, jest mi lżej to planować. Ogarniemy. Jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć B, a mamy już materiały przecież. Reszta to formalność.

10 komentarzy:

  1. Jak się postarasz, szybciutko wrócisz do starej wagi :)))Gdzie ta zima? Gdzie ten śnieg?

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie też dzisiaj śnieg:) Zawieja była taka, że ledwie do domu dotarłam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. iskierunia@op.pl15 stycznia 2012 00:06

    Nie stresuj się wagą, wszystko za jakiś czas wróci do normy :)www.ka-wu-wu.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Angel, gratulacje w związku z wagą! :) Jeszcze troszkę i będziesz dumnie chodziła w pięknych ciuszkach;) Co do budowy, chciałabym być na etapie, w którym Wy jesteście. Na razie mamy 'tylko' ziemię, a nasze pensje ledwo pozwalają na comiesięczne przeżycie. Ale z nadzieją patrzymy w przyszłość, czego i Wam życzę :))http://wishcorner.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Marta.ja1@onet.eu17 stycznia 2012 17:18

    Gratuluję tak małej wagi do zrzucenia. Reszta też szybko spadnie. Odnośnie chrztu mamy to samo podejście, my naszą Maleńką też już ochrzciliśmy.A co do budowy, to uszy do góry, wszystko się uda ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas śnieg :P i to dużo, dużo...Wagą się nie przejmuję, mam domową siłownię w postaci Malucha

    OdpowiedzUsuń
  7. I też ludzie się dziwili, że tak szybko? Bo u nas oboje księża, u których byliśmy się dziwili. Teraz moda na chrzczenie chodzących

    OdpowiedzUsuń
  8. Działka to bardzo dużo. Nawet kredyt łatwiej wtedy wziąć, bo ma się jakąś podstawę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Najlepiej do chrzcin, czyli mam miesiąc ;) Pewnie, że wróci :) Dobrze, że wróciłaś. Zaglądam, ale na komenty czasem czasu brak

    OdpowiedzUsuń
  10. U nas już tyle śniegu, że chyba cały dotychczasowy przestój zima nadrabia O.O

    OdpowiedzUsuń