poniedziałek, 2 stycznia 2012

2012 1


Dzień Bloga

Jako że kocham to miejsce nadal… Ach, ta moja wierność i miłość zupełnie czasem nieuzasadniona czego kolejnym przykładem jest… Nie, nie mój Bardzo Osobisty Mężczyzna, a samochód Złomkiem zwany pieszczotliwie. A więc, jako, że kocham to miejsce nadal i zupełnie, ale to zupełnie nie chce mi się przenosić notek w miejsce nowe. Pominę już brak możliwości przenosin cennych dla mnie komentarzy, to piszę tu notkę na Dzień Bloga. Żeby sobie nadal wisiał i przypominał stare dobre czasy. O.

Tęsknię

Tęsknię za tym miejscem. I choć blogspot stał się bardziej osobisty, to jednak tu pozostał sentyment. Chciałabym wrócić z pewnością, że nic się nie wydiabli po drodze. Nadzieja umiera ostatnia.

Może?

Nadal mam nadzieję, nadal wierzę, że się uda. Dziś weszłam i nie spotkała mnie przykra niespodzianka. Czyżby?
Dominisia skończyła pięć miesięcy w Dzień Matki. Fajnie jest obchodzić to święto z drugiej strony.

Dylemat

Jestem na skraju wytrzymałości nerwowej. Tracę cierpliwość do „twojemu blogowi na pewno nic nie jest”, „blog o podanym adresie nie istnieje”, czy „lista postów jest pusta”. Myślę nas zmianą portalu, ale… to tu jest moje miejsce w sieci, to tu lubię pisać… Nie wiem, nie chce rezygnować z pisania, ale jak mam coś publikować n razy to mi się odechciewa…

Zróbmy sobie dziecko. Jasne kochanie, już chodźmy do łóżka

- Kochanie, bo tak fajnie byłoby,jakbyśmy mieli dzidziusia, może się postaramy, co? Kochanie? – mówi ona,przymilając się do swojego wymarzonego, wyśnionego, Pana Idealnego.
- Jasne, pewnie, czemu nie – mówion i wraca do czytania gazety, a ona zasiada cała w skowronkach przedkomputerem, zmienia opis na portalu społecznościowym, wszak każdy musiwiedzieć, że oni się starają, wybiera ubranka, wózek, szuka znaczenia imion.
Starają się. Jedna cudowna noc,druga, kolejna… W końcu test. Jak nie wyjdzie, to on ją pociesza. Jak wyjdzieto cieszy się wraz z nią. Ona ogłasza całemu światu swą radość, ciąga go nausg, na które on tak średnio chce chodzić, ale przecież wstydliwy, to dlatego.
- Kochanie, a jak już się urodzi,to mi będziesz pomagał, prawda? – pyta rozmarzona głaszcząc brzuch.
- Jasne.
- I razem na spacery będziemychodzić…
- Yhm…
- I będziemy mieć więcej czasudla siebie, nie możemy się zaniedbywać… – ciągnie, zdając się nie zauważać, żeon nie odrywa wzroku od gry, gazety, czy telewizora.
Potem dziecko przychodzi naświat. Okazuje się, że Pan Idealny ani myśli rezygnować z gier komputerowych,telewizji, kolegów, wraca późno z pracy i ani myśli pomagać, koszmarniezmęczony. Ona za to poświęca się dziecku, często nie ma czasu ugotować,posprzątać, czy się umyć. Seks to był, jak się starali, bo w ciąży, to wiadomo,można zaszkodzić, albo głowa boli… Pretensje, oskarżenia, wszak nie tak miałobyć. W końcu ona wybucha i oświadcza, że on chciał dziecka, to o co chodzi.
Tylko czy on na pewno chciałdziecka? Czy ona chciała, a on się zgodził? Bo facet na seks zgodzi się zawsze,a że przy staraniu się o dziecko trzeba często, bez zabezpieczeń i kobiety wkońcu nie boli głowa? Tym lepiej. Raj na ziemi. A dziecko? No skoro ona taknalegała, tak się cieszyła, to niech się cieszy dalej, sama. Facet nie czujesię w obowiązku pomagać, jeśli jeszcze żona, czy partnerka nie wykazujezainteresowania niczym poza dzieckiem. I w sumie go rozumiem, zszedł na dalszyplan, porzucony, niechciany, bo zrobił swoje. Murzyn zrobił swoje, Murzyn możeodejść.
Czasem mam ochotę zapytaćnarzekające na mężów kobiety, czy to oni chcieli dziecka, czy tylko ona todziecko wyprosiła. Czy oboje dorośli to roli rodziców, czy też któreś, jeślinie oboje, sami są dziećmi. Jestem tchórzem, nie pytam. Boję się odpowiedzi, zaktórą idą bolesne konsekwencje dla „naszego cudnego bobaska, którego obojebędziemy bardzo kochać”. No skoro ONA tak mówi…

Wiosna czy lato?

     Ciepło się zrobiło, więc każdą chwilę spędzamy na powietrzu. Stąd mało mnie tu, w sieci jestem gościem. Długi weekend spędzamy w … domach. Tak, tak, jutro wylewają płytę i w efekcie nasz dom zacznie przypominać dom faktyczny. Ja siedzę z Małą tu, skąd nadaję, a Bardzo Osobisty Mężczyzna będzie siedział na budowie i lał, żeby nie popękało. Najlepiej, jakby deszcz spadł, więc jestem chyba jedyną osobą, która życzy sobie na ten wolny czas opadów. Tak od jutra wieczorem do piątku rano. Nie musi padać stale. Co 4 godzinki starczy. Tak, czuję się zlinczowana.

4 miesiące

            Wiem,przypadek, ale Domi obudziła się dziś dokładnie w godzinę swoich urodzin,witając w ten sposób swoje skończone 4 miesiące. Z reguły budzi się troszkępóźniej, a potem dopiero koło 5. Dziś musiała Tacie opowiedzieć, co jej sięśniło, więc nie od razu poszła spać, ale co tam.
Co nowego u nas? Od paru dni gadajak najęta. Aguga, geje, emem, gugu i grrrrrrrrrrrrr są słyszane wszędzie,gdzie ona jest, a i tam, gdzie jej nie ma, bo głosik ma donośny. Z lubościąwstaje do siadu i parę razy usiadła już prosto, ja jej nogi tylko trzymałam, bonormalnie idą do góry i udaje się podnieść tylko do połowy pleców. Nauczyłam jąteż trzymać kubeczek i dostawiać do ust w wyniku czego kiedyś prawie wylała nasiebie mężowską herbatę. Bo po nią sięgała. Zresztą sięga namiętnie powszystko, a najbardziej lubi zrywać kaczorka ze swojego leżaczka. Ale podobnokaczorek ma po prostu taki urok. Pewnie tajemnica tkwi w jego kolorze, bo jestżółty. Kolejną ulubioną zabawką jest gryzak, tak, tak, chyba weszła w fazęzębów. Co oprócz tego? Śmieje się z lubością i do każdego. Głośno, cudnie. Anajśmieszniej jest tuż przed kąpaniem, jak któreś z nas ją rozbiera. Śmieje siętak, że aż się zwija w kłębek. Kocha chustę. Zawijam ją i śmigamy na spacerki.Na początku dzielnie zwiedza, ale po chwili główka się kiwa i śpi.
Mój Bardzo Osobisty Mężczyznaoczywiście ją rozpieszcza i ostatnio zaraził Lord of the Dance. Siada z niąprzed komputerem, puszcza jeden kawałek i Domi aż piszczy z radości. I tańczy.Nawet w rytm. Ona będzie tańczyć, nim nauczy się chodzić.
Rośnie z niej pirat drogowy.Najfajniej jest na autostradzie, jak mama tnie 130 na godzinę. Wtedy śpi, a jakgdzieś stanę, to płacze.
Z naszego orientacyjnegomierzenia i ważenia wynika, że ma 70 cm i 6,7 kg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz