piątek, 14 sierpnia 2009

Dzień trzeci. Piątek. Góra Parkowa.

                To miałbyć miły, prosty spacer. Park Zdrojowy mieliśmy zwiedzić… Tia… Tylko potem sięokazało, że ten park to jest górą co to ma 741 m.n.p.m. I wszystkobyłoby fajnie, gdyby nie to, że miałam na nogach klapeczki. Ale wylazłam. Butównie pogubiłam. Zaopatrzeni w picie kupione na szczycie powędrowaliśmy dalej.Oczywiście nie po własnych śladach, bo tak się nie chadza. Tylko ten traktjakoś nie bardzo na Krynicę się kierował i potem deptaliśmy parę kilometrów podrodze górzysto krętej. Nałaziliśmy się jak durni. W Oberży obsługa zaczyna nasrozpoznawać.

2 komentarze:

  1. A może czas wytargować w Oberży jakiś rabat? Jak tak sobie czytam to żałuję, że nie mam w tym roku. Ale fajnie, że inni sobie wypoczywają. Wypocznij i za mnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. O targowaniu się będzie w następnym poście. Ja niestety już po wyjeździe, a pól urlopu umknęło nie wiem kiedy...

    OdpowiedzUsuń