Pamiętacie jak pisałam list do Mikołaja? Niewiele musiałam czekać. W czwartek przed Bożym Narodzeniem miałam rozmowę o pracę. Odpowiedź miałam dostać przed Wigilią, dostałam następnego dnia. Dziś już mogę to powiedzieć. Od 2 lutego przenoszę się na WTZ. Będę instruktorem terapii zajęciowej. W ramach tej samej Fundacji. Tylko inna komórka. Szefa głównego nie zmieniam, tylko kierownika. Etat ten wiąże się z porannymi godzinami pracy tylko w tygodniu, wolnymi świętami i całym sierpniem. Więcej nie muszę mieć. Choć jest więcej. Praca jest w miejscu zamieszkania mojego Mężczyzny. Spełnienie marzeń.
Czemu nie pisałam wcześniej? Nie chciałam zapeszać, jakby coś się nie udało. To jest też ogromny plus minionego roku, więc niejako dopiero dziś kończę podsumowanie.
Super!! gratuluję:)))A czasami lepiej nie zapeszać:)
OdpowiedzUsuńOgromne gratulacje!!! to wspaniale :) a teraz zdrowiej!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Zdrowieję, znaczy już mnie nie dusi, teraz tylko mam chrypkę :P
OdpowiedzUsuńCzyli... warto wierzyć w Mikołaja :)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA żesz ten Mikołaj no, a do mnie chyba ma pod górkę wielką jak himalaje:(
OdpowiedzUsuńMikołaj stanął na wysokości zadania-;))) Gratuluję, Aniele-;))))
OdpowiedzUsuńPewnie, że warto :) Ale warto mu też pomóc
OdpowiedzUsuńŚnieg mu się pod płozami skończył, ale i do Ciebie dotrze :)
OdpowiedzUsuńDziękować :) Stanął stanął :)
OdpowiedzUsuń