piątek, 19 września 2008

Suknia ślubna

            Bierze sięgo raz w życiu, przynajmniej kościelny. Ma być więc dniem niezapomnianym icudownym. Zgoda, niech będzie. Kobieta chce wtedy pięknie wyglądać i to teżrozumiem. Na rynku jest masa bajkowych wręcz sukien, w kolorach jakie tylkosobie można wymarzyć. Klasyczne, ekstrawaganckie, proste, rozkloszowane, zfalbanami lub bez, jedno i dwuczęściowe. Naprawdę w głowie się kręci. Jednaładniejsza od drugiej. Owszem, wiele nie do przyjęcia dla kogoś, ale ktoś mainny gust i ta akurat mu się spodoba, co my ją odrzuciłyśmy. Ceny wszelakie. Odzłotych sześciuset do paru tysięcy. Naprawdę, suknie tańsze w niczym droższymnie ustępują. Czasem nawet zdziwiona byłam, że kosztują tak mało, bo takiepiękne były. Ale co się okazuje. W sukni poniżej pewnej kwoty do ślubu iść niewypada. Nie wolno wręcz. Jeżeli ktoś ma upatrzoną suknię za osiemset złotych to jest to wstyd ioszczędzanie na swoim własnym szczęściu i powodzeniu w małżeństwie. Większejbzdury nie słyszałam. Czy jeżeli pójdę do ślubu w sukni za złotych sześćset tobędę mniej szczęśliwa niż jak suknia kosztować będzie parę tysięcy? Jaki to mazwiązek w ogóle? Suknia ma mi się podobać, ma być wygodna. Nie mam na nią sięzapożyczyć, bo wypada. I co? Potem w kościele i na przyjęciu każdemu będęopowiadać, że dałam za nią majątek? Innego wyjścia nie widzę. Czy suknia jesttańsza czy droższa, ma równe szanse ulec zniszczeniu na weselu. Naprawdę. Asukienka nie zapewni wierności, szczęścia i miłości po kres dni. Bo ją wkładasię do szafy i czasem dzieciom pokaże. I nie ma wtedy znaczenia ile onakosztowała. Mają znaczenie piękne wspomnienia, pewność, że wyglądało sięcudownie podczas najważniejszej przysięgi. Bo wspomnień i szczęścia się niekupi, nie jest ono zaklęte w kawałku sukni, a na pewno nie w rachunku za nią…

40 komentarzy:

  1. ~http://carmelitana.blog.interia.pl/19 września 2008 22:27

    Uwielbiam suknie ślubne - tzn oglądać :) Takie "balowe", strojne lubie najbardziej :) No ale taka suknie pasuje do kościoła na a ja jeśli już to cywilny... Co do ich ceny - masz Ty dobrze w niej wyglądać i nie widzę tu związku z ceną... pamiętam że dałam majątek za sukienkę na studniówkę a wyglądałam w niej przeciętnie...Poza tym, nikomu metką czy rachunkiem nie będziesz machać, to niby skąd się mają dowiedzieć ze była "tania"? Ech... trochę zazdroszczę ślubu kościelnego (dobra nie trochę tylko baaaardzo :D)...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jak już wybrałabym taką skromną, spokojną, z narzuconą na nią koronką :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja idę nawet w nie nowej... to znaczy, że będę bardzo nieszczęśliwa?:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. To znaczy, że jesteś mądrą kobietą, co się komercją nie przejmuje tylko ważne jest dla niej co innego i będziesz baaardzo szczęśliwa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. zapalka_na_zakrecie@op.pl20 września 2008 14:11

    Nie slyszalam o tym, ze suknia moze byc zdyskwalifikowana z powodu ceny ... a swoja droga, to jesli juz komus na tym zalezy, to zawsze moze powiedziec, ze kosztowala dwa razy wiecej niz w rzeczywistosci i juz.

    OdpowiedzUsuń
  6. ~http://carmelitana.blog.interia.pl/20 września 2008 15:23

    hihi ja już pare lat temu wypatrzyłam suknie na którą "choruję" :) zresztą, zainspirowałaś mnie do notki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Co mam napisac wszystko zawarlas w swojej notce na ten temat i zgadzam sie z Toba w zupelnosci /szczegolnie spodobalo mi sie ostatnie zdanie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. No ja słyszałam i mnie zszokowało troszkę. Ale cóż, każdy ma jakiegoś bzika, a snobów się nie wyleczy

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się, że nie jestem jedyna :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ~http://carmelitana.blog.interia.pl/21 września 2008 13:16

    Angel, a pokażesz jakie suknie Ci się podobają :>? Tak ja wspomniałam uwielbiam oglądać ^^ Poza tym jaki kolor? biały, ecru, złoty :>? hehe wybór teraz jest nie zły :) zwariować można ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Co do koloru, ecru, krem, jasne złoto, byle nie biała!! Nawet jakieś elementy czerwieni mogą w to wejść. Linki posłałam prywatnie, nie będę robiła reklamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. ~http://carmelitana.blog.interia.pl/21 września 2008 17:51

    hehe no jeśli chodzi o kolor to mi podoba sie ecru+złoto ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. ~Maturzystka2oo921 września 2008 20:23

    Taa to już przesada. Ludzie przesadzają i to bardzo często. Aż czasem dziwie się ich głupocie. Co to w ogóle ma za związek ze ślubem. Suknia dla panny młodej powinna być piękna, żeby sie jej podobała, a niekoeniecznie droga. No niestety niektórzy mają źle w głowach :/ Pozdrawiam (maturzystka2009)

    OdpowiedzUsuń
  14. Tylko mało kto zdaje sobie z tego sprawę...

    OdpowiedzUsuń
  15. zapomniałaś dodać, że to po części z braku kasy:)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Po części, ale to możesz wliczyć w przesąd ślubny o czymś starym, nowe obrączki, jeszcze coś pożycz, coś niebieskiego i będzie super :)

    OdpowiedzUsuń
  17. ~nigu.blog.onet.pl22 września 2008 09:21

    Bzdura Angel, w suknie za 100zł jak masz wyglądać pieknie i być szczęśliwa to będziesz. To Tobie ma sie podobać Ty masz się dobrze w niej czuć bez względu na to czy kosztuje 100 zł czy 10000zł:)

    OdpowiedzUsuń
  18. pożyczam torebkę od mamy:)niebieskie... hmm.... muszę pomyśleć, bo za Chiny mi ten niebieski nie pasuję:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Dokładnie i nic tej tańszej czy droższej nie dyskwalifikuje :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Podwiązka? Lub inna część mniej widocznej garderoby?? :)

    OdpowiedzUsuń
  21. No to wszystko jasne! Matka mi pieniędzy na sukienkę żałowała, za osiemset miałam "upatrzoną", to niech se teraz tego zięcia z odpadu weźmie skoro taka mądra! Wiedziałam! Tylko że też ja na to wcześniej nie wpadłam ;P ;)))

    OdpowiedzUsuń
  22. tak myślałam, ale u mnie podwiązki odpadają, nie cierpię:) a sukienka przezroczysta jest... :))))

    OdpowiedzUsuń
  23. dosiotka3107@buziaczek.pl23 września 2008 14:42

    ja miałam suknię odkupioną, za 700 zł.. jestem szczęśliwą mężatką.. goście byli zachwyceni suknią.. wielu pytało w którym salonie ją znalazłam.. koleżanka miała ślub 2 tygodnie po mnie, suknię szyła na miarę (bo jak można inaczej kupić) i płaciła prawie 5000 złotych.. rozmawiałam z kilkoma osobami, które były na weselu.. wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że suknia nie ma w sobie niczego nadzwyczajnego.. jest ładna, ale nie powala na kolana.. a jak ów pani młoda powiedział im cenę na weselu, to się śmiali..

    OdpowiedzUsuń
  24. ja uwazam ze piekna suknia w cenie ponizej 1000 zl to prawdziwa okazja i trzeba ja lapa puki jest, a ludzie niech mysla co chca, to twoj dzien i warto kupic to co sie tobie podobamisialka.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  25. Bo się pewnie po forach internetowych nie włóczyłaś ;)) Witak serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Bo gust nie zawsze przekłada się na pieniądze. Gratuluję szczęścia i oby trwało :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ludzie ceny znać nie muszą, bo i po co? Ja mam mieć satysfakcję, że jest mi wygodnie i się sobie podobam :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Suknie miałam z wypozyczalni za 600 zł, prosta, delikatna i wszystkim sie podobała. Poza tym po ślubie oddaje sie i po kłopocie.Dwie moje kuzynki miały szyte na miare wg jakis francuskich wzorów, drogie jak diabli, a jak juz wszyscy dawno zapomnieli jak wyglądały a im znudziło się przekładanie z szafy do szafy próbowały sprzedac w wypozyczalni.Ponad rok tam wisiały, jedna była na bardzo szczuplutka, druga miała bordowe wstawki (juz niemodne), po roku zabrały i pewnie wyniosły na smietnik.

    OdpowiedzUsuń
  29. wie wiem kto takie głupoty opowiada...;/ chyba tylko sprzedawcy z salonów sukien ślubnych Jeśli komuś sie suknia podoba to jedyne co powinien sprawdzic to czy go na nia stac jeśli okaże sie ze jest duzo tańsza niż myśleliśmy to tylko lepiej. teraz wiele kobiet pożycza , kupuje używane suknie ślubne i nie widze w tym nic złego. ja swoją suknie chciałam wypożyczyć "( około 1000zł) miałam taką możliwość , niestety suknie była za mała. tzn wszystkie suknie do wypożyczenia były za małe...do pasa było dobrze ale niestety w biuście juz w żadnej się nie zapięłam :( szyłam wiec suknie na miarę ale dokładnie ta sama która chciałam wypożyczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Dobrze, że trafiłaś na dobrą krawcową :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Dla mnie ważniejsza jest przysięga, a nie to, co kto powiedział na temat ceny.

    OdpowiedzUsuń
  32. A dla mnie od sukni i przysięgi wazniejszy jest człowiek, któremu przysięgam. Można mieć suknię za grube tysiące, przysięgac jak na filmie przed największym ołtarzem a zyć potem do .....

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja przysięgę utożsamiam z tym, co napisałaś, bo przysięgasz coś komuś, kogo kochasz i przysięgasz niejako przez niego i dla niego.

    OdpowiedzUsuń
  34. i wiesz, że zapomniałam o niebieskim...!!! no normalnie na pewno nam sie nie uda przez to:))))

    OdpowiedzUsuń
  35. Święte słowa. Szęście nie jest zależne od ceny jaką się dało za suknie. Ja osobiście miałam pożyczaną suknie z salonu, była przepiękna, a najwspanialsze było spojrzenie mojego przyszłego męża. Wiedziałam wtedy, że jestem najpiękniejsza i nic tego nie zmieni. Jesteśmy razem pięć lat, mamy cudowną córeczkę i jestem bardzo szczęśliwa, mimo, że nie miałam sukni za ileś tam tysięcy jak poniekąd chciała moja teściowa, bo to nie wypada iść w wypożyczonej. Bzdura:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie wypada to kraść i iść do ślubu z kimś, kogo się nie kocha, oszukując go :)

    OdpowiedzUsuń
  37. A moja suknia wogóle nie była "ślubna"! Była piękna, stylowa, w kolorze szmaragdow... Do tego rozpuszczone rude [niestety!] loki. Wiele osób kręciło nosem, bo "to nie na ślub", "zwyczajna", "nie biała", "taką można na każdą imprezę założyć"... O tyle głupota, że nie noszę na zwykłe imprezy długich "lejących się" sukien. A w bieli wyglądam po prostu jak zombie - cera mi się robi trupio sina... I cóż, że nie wydałam fortuny, na kreację z najmodniejszego salonu? To salon będzie z nami mieszkał? Nie. Tylko my dwoje możemy zapewnić sobie szczęście i trwanie miłości. I na prawdę nie ważne ile kosztowała kiecka w której powie się to najważniejsze w życiu "TAK".

    OdpowiedzUsuń
  38. Szmaragdowa suknia i rude loki musiały wyglądać pięknie :) A ślub ma być dniem pary, a nie dla kogoś :) I suknia też może to odzwierciedlać.

    OdpowiedzUsuń
  39. A dla mnie wydane nawet nie kilku tysięcy ale i kilkuset zeta na kieckę, którą włóży się na tyłek raz jest głupotą.Zresztą, i tak większość małżeństw się rozpada ( "Główną przyczyną rozwodów jest małżeństwo":D), więc po wuja wydawać kasę na szmaty i duperszmity takie jak wesele?

    OdpowiedzUsuń