sobota, 6 września 2008
GPS
Dziś z pracy zostałam odebrana przez Mojego Osobistego Mężczyznę. Postanowiliśmy sobie czas umilić i się dotlenić, padło na Dolinę Bolechowicką, zresztą, już wczoraj. Jakoś do niej dotarliśmy, z małymi problemami, ale w końcu się udało. Zostało zrobionych parę pięknych zdjęć, pogadaliśmy, poprzytulaliśmy się... Czas było jednak wracać, oczywiście z GPSem, bo na wyczucie to jednak strach. Tak... Ja jednak nie lubię tego urządzenia. Stali czytelnicy pamiętają na pewno pewien niedzielny wypad, w którym droga wiodła przez drogę polną ze specyfikacją polna (notka z 8 czerwca dla dociekliwych). Tylko, że wtedy wybór należał do moich towarzyszy, nie wspomagali się maszynerią piekielną (przez małe "p", adnotacja do Szanownego Prezesa i Kadrowej, czyli takie pośledniejsze piekło na myśli mam). A dziś nawigacja koniecznie chciała nas wyprowadzić na tą właśnie drogę, mimo sprzeciwu i upartej jazdy nie po jej myśli pragnęła nas zawrócić parę razy. A ja zawsze sądziłam, że auto Skarba nie jest ani kombajnem, ani ciągnikiem, żeby po polach jeździło...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
a ja jakoś do GPR nie mam zaufania:)
OdpowiedzUsuńNie lubię tego paciarajstwa, choć przyznam że jest przydatny, czasem:) Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńA ja troche nie na temat. Pamietasz post o alfabecie? Wlasne taki napisalam o sobie. Wspanialy pomysl mialas! To dziwne uczucie kiedy sie ujmuje siebie w literki......pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCiesze sie ze wypad nalezal do udanych ,oby wiecej takich wypadow pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBo to musi być mądre zaufanie, raczej ograniczone ;)
OdpowiedzUsuńI pośmiać się można :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) To fakt, dużo się widzi :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie, niedługo w trójeczkę :P
OdpowiedzUsuńa ja gps lubie xD i zwolenniczką jestem :)
OdpowiedzUsuń;P moje też kombajnem nie jest a jakoś radę dało :)
OdpowiedzUsuńJakoś, w drugą stronę mogło być gorzej ;)
OdpowiedzUsuńBo to wszystko zależy od tego jaką się ma mapę :)
OdpowiedzUsuń