środa, 24 września 2008

Kochana przez uczelnię i inne takie

            Pogodzona z faktem, że studentem być wiecznie nie mogę poszłam dziś po dyplom. Szok to jest spory, nagle znikają zniżki, więc do Instytutu właziłam raczej z głową spuszczoną. Dziwnym trafem udało mi się wejść do sekretariatu przed godziną 11, co się nie zdarzało, bo „NIECZYNNE JESZCZE!!” Tia… Nadal jestem studentką. Przy moim dyplomie nie było suplementu. Pani sekretarka nie ma pojęcia dlaczego. Ja tym bardziej. No cóż, niech będzie.

            Mam piękne butki narciarskie, choć biorąc pod uwagę ich wagę to określenie „butki” jest troszkę za pieszczotliwe. Teraz tylko śnieg i czas na narty i w góry. brawo 

Popsuła mi się klawiatura. Moja cudna klawiatura z serii Slim się zepsuła i jest nie do naprawienia. Więc tłukę się w taką grubą. Ale ważne, że chodzi. Wytrzymam do czasu sprawienia sobie nowej. Też w wersji Slim. Skoro tu i ówdzie mi się wystercza to niech choć klawiatura będzie Slim.  język2 

            Nie lubię takiej pogody. Parasola się nie opłaca nosić nad głową, bo i tak jest się mokrym. I loczki gotowe. Wyglądam jak dziecko. Bardziej niż zazwyczaj.

4 komentarze:

  1. ~nigu.blog.onet.pl25 września 2008 08:57

    Oj coś wiem na temat loków na łbie, nie daj Boże trochę wilgoci i moje męczenie nad włosami mija się z celem, wyglądam jak lew

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym musiała wsadzić tonę balsamu prostującego, potem wosk, żeby były proste idealnie... A potem ich nie dotykać

    OdpowiedzUsuń
  3. dla mnie to był ból jak wracając do domu z dyplomem zapłaciłam 50 zł za bilet...

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie to jednak mniej bolesne

    OdpowiedzUsuń