czwartek, 27 marca 2008

Parę końców

            Koniec kłopotów. Wpuszcza mnie na bloga w końcu bez proszenia się. Tak to jestunowocześnić oprogramowanie.

            Od jutra wracam do życia, kaszle mnie nadal, ale ile można w domu siedzieć? Będzie dobrze, wiosną się cieszyć trzeba, bez zaciągania, ale i tak trzeba. No i muszę się wziąć za siebie, żeby nie chorować tak często.

            Zbliża się koniec remontu, dom nie do poznania. Mam piękną lampę i ogólnie jestem zachwycona. Jeszcze kosmetyczne poprawki i będzie ślicznie.

            Obejrzałam dziś trzy części Harrego Pottera, na raz, jedna za drugą i nawet mi się podoba, jak wcześniej zasypiałam już na pierwszej części. Choroba robi swoje jednak. Ale dzięki temu leżałam, co wyraźnie przyczyniło się do poprawy stanu zdrowia i zadowolenia pewnego Mężczyzny, bo inaczej uleżeć nie mogłam ;)

            I jak już przy końcach i podsumowaniach jestem to wczorajszy humor też mi przeszedł.

6 komentarzy:

  1. wiem, że to mało odkrywcze, ale prawdziwe: wszystko JEST dotąd, aż przestanie BYĆ :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. ja do Harrego jeszcze nie dotarłam:) zdrowka nadal zycze:))

    OdpowiedzUsuń
  3. dbaj o siebie żebyż nie musiała długich godzin spedzać, leżąc bezczynnie w łożku:P co prawda pogoda narazie taka sobie (taka nie bardzo wiosenna), ale jednak trzeba się cieszyć każdym cieplutkim dniem a nie w domu siedzieć :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem warto przypomnieć takie oczywistości :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja szukałam czegoś, co mnie nie zdołuje i nie trzeba czytać ;)) Padło na Harrego :)Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie tak do końca bezczynnie leżałam ;) Ale dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń