wtorek, 11 marca 2008

Singiel

Singiel to osoba pozostająca bezpartnera czy to z własnego wyboru czy zrządzeniem losu. Zastępuje tosformułowanie starą pannę, starego kawalera czy inne tego typu określenia.Chciałam dziś napisać troszkę o moim do tego podejściu, może na przekór.

„Nie chcę faceta, tak mi dobrze.”Nie mam nic do tego zdania, sama go wygłaszałam. Tylko ja nie robiłam nic, bytego faceta mieć, wręcz przeciwnie. Jeżeli dziewczyna, czy w wersji męskiejfacet wypowiada zdanie, że dobrze mu samemu i trzyma się tego, to ok. Jeżelidodaje, że nie wyklucza przygód, też ok. Niech żyje jak chce, jak mu wygodnie,póki kogoś nie rani. Ale jak to jest, że jest się zagorzałym singlem, nie, bonie (jakkolwiek to brzmi) a jednocześnie rzuca się na każdego przedstawiciela płciodmiennej?

Znam przypadki, kiedy ktoś chceżyć samemu, w pojedynkę, bo tak wygodniej, lepiej i tak dalej. A mimo to każdewyjście z domu jest poprzedzone starannymi przygotowaniami, staniem przedszafą, godziną w łazience i przed lustrem. I oczywiście nie po to, by dlasiebie się starać, choć zapytani podadzą takie wyjaśnienie. Tylko, że namieście potrafią przejść parę razy na drugą stronę ulicy, gdy zobaczą godnyzainteresowania obiekt. Wchodzi w to też potrząsanie grzywą włosów czy prężeniemuskułów, zależy od płci.

W całej tej komedii wręcz, idziew parze przekonanie o własnej niepowtarzalności i cudowności, czy to wwyglądzie, czy charakterze. Nie mnie oceniać urodę, bo rzecz to względna i comnie się nie podoba, może się podobać komuś innemu. Jednak charakter jędzy lubgbura odstrasza, a często właśnie to te osoby sobą prezentują. Wniosek jestwięc taki, że te osoby wmawiają sobie, że one nikogo nie chcą a de facto to onenie są chciane. Więc to ich singielstwo i pewność siebie to między bajki możnawłożyć. Tylko po co? Nie lepiej troszkę, naprawdę troszkę nad sobą popracować,a nie mydlić oczy otoczeniu (i sobie też, bo w końcu te osoby zaczynają w towierzyć) i podawać się za wyzwolonego singla?...

Ja tępiłam mówienie o sobie„singielka”. Wolałam „sama z wyboru”, bo nie znosiłam tego określenia, nadal nie znoszę. I udowodniłam, że z wyboru, bo jakzachciałam, to się znaleźli chętni.

10 komentarzy:

  1. I tak to po raz wtory powiedzenie "punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia" nabiera pelnej mocy.

    OdpowiedzUsuń
  2. bycie singlem nie jest proste... moze to byc po prostu wymnowka, swoista zaslonka, dla prawdziwych powodow... nie nalezy tu uogolniac i popadac w stereotypy...

    OdpowiedzUsuń
  3. sprawa jest skomplikowana, ponieważ jest mnóstwo stanów pośrednich, nie zawsze wiadomo, czy singiel jest singlem... weźmy taki przykład: kobieta nie chce się wiązać, żyje niezależnie, ale ma romanse, przygody, nawet przelotne quasizwiązki... ona sama zwykle nie wie, czy jest to sytuacja z wyboru /np. efekt przykrych doświadczeń/, która zadowala ją całkowicie, czy z przymusu, ponieważ nie umie stałego związku stworzyć, zaś jej styl życia to ustawiczne, podświadome poszukiwania takowego... ona nie wie, nikt inny również, można jedynie spekulować... zwykle będzie twierdzić, że to jej wybór, ale czy to jest kokieteria, czy oszukiwanie siebie? na to pytanie nigdy nie ma jednoznacznej odpowiedzi... może coś skrobnę u siebie na ten temat? w sumie nigdy go nie analizowałem...buziak :*:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Do takiej sytuacji nic nie mam, stąd typy na początku, bo jest ich kilka. Ale jak ktoś to robi bez powodu, po prostu używa tego słowa, bo nie chce się przyznać że jest durną babą lub facetem, a lata za każdym z pełną świadomością to coś jest nie tak.Cieszę się, żem natchnieniem się stała :))):*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wymówka wymówką, ale niech ma jakieś podstawy, a nie zaprzecza sama sobie za minutę lub dwie, by potem znów być wymówką.

    OdpowiedzUsuń
  6. ~miseremani.blog.onet.pl12 marca 2008 11:50

    Jestem samotna z wybory;)I chyba cos w tym jest bo dziala jakas sila podswiadomosci. Podobno faceci sie mnie czasami boja...

    OdpowiedzUsuń
  7. No i jest to faktyczne "sama, bo chcę" Miałam identycznie :) Cieszę się z odwiedzin, zapraszam ponownie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. bo to chyba jest tak, że decyzja o nie wchodzeniu w związek, nie musi oznaczać ślubowania tzw. brahmacharji /powstrzymanie od bzykania się/, więc nie widzę nic specjalnego w fakcie, że osoba deklarująca singlowość z wyboru pozostaje otwarta i wrażliwa na kontakty takie lub owe... sam kiedyś, ongiś powiedziałem sobie "już nigdy więcej" /czyli singiel z wyboru/, co nie przeczyło wcale faktowi, że byłem otwarty i gotowy na... itd... chwytasz?

    OdpowiedzUsuń
  9. Chwytam, ale teraz sobie wyobraź sytuację, że ktoś jest na nie i otwarty nie jest, bo tak i już. I to wszem i wobec oświadcza. A lata za każdym. To już coś nie tak ;) Nie dla związku, tak dla kontaktów ok :) Nic przeciw nie mam, ale mam dużo przeciw obłudzie.

    OdpowiedzUsuń
  10. chyba wreszcie załapałem o jaki rodzaj zachowań Ci chodzi... :))

    OdpowiedzUsuń