niedziela, 26 lipca 2015

Zdrowiej mi i o teściach

Zdrowiej mi, nie mylić z jestem zdrowa. Doszłam chyba do etapu standardowego zapalenia oskrzeli, bo jakoś objawy znajome, prócz bólu, ale to nic dziwnego zważywszy, że wśród leków mam też coś z paracetamolem. Osobisty się nade mną znęca, że dłużej mogłam zwlekać, to miałabym wakacje w szpitalu. Ale ja naprawdę sądziłam, że to tylko kaszel i nic mi lekarz nie powie. Nie bolało, nie męczyłam się nigdzie idąc, no oddychało się ciężko, ale komu lekko w takie upały? No nic. W każdym razie piję tony leków i jakby mi lepiej. Choć mam wrażenie, że część leków to tak na chorobę to jedno, a drugie to po to, by wyleczyć mnie z braku hipochondrii i żebym następnym razem przyszła wcześniej w celu uniknięcia tylu specyfików. Po jednych mnie tak mdli, że masakra, mdli, dobre sobie, ja mam odruch wymiotny, jak je piję. Ale zniosę, będę twarda, nie miętka.
Wczoraj wydawało mi się, że lepiej się czuję. Po tym, jak ugotowałam budyń na coś słodkiego i umyłam kabinę prysznicową (Osobisty był z dziećmi na zakupach, więc nie miał mi kto dać w łeb) doszłam do tego, że tylko mi się wydawało. Popołudniu więc zaległam i usnęłam. Bo do południa Osobisty kończył przykręcać balustrady. Niniejszym czekamy tylko na mapkę, robimy poszczególne odbiory i odbiór całkowity budynku.
Wczoraj też zadzwoniła teściowa, że ma dla nas marchewkę, buraki, cebulę, ogórki i nie wiem co jeszcze. I że Osobisty ma po to pojechać. Zapytał mnie, czy chcę, a ja oczywiście, że nie. Podła jestem, co? To już mówię. Po pierwsze jestem chora i nie dam rady robić niczego z warzywami. Po drugie, ja znam te warzywa teściowej. Przezroczysta marchew i białe w środku buraki. Przerabiałam, dziękuję, nie chcę. Pominę, że teściowa zawsze obcina natki i to wszystko trzeba już przerobić, więc nawet, jakby tego było mało, to jednak roboty sporo. A po trzecie i najważniejsze, to teściowa ma półpaśca. A nasza odporność po całej chorobie jest zero zero nic. Na pewno by coś przywlókł i znowu szpital. Ale teściowa oczywiście o tym nie pomyślała, to znaczy pomyślała, bo ona chora i nie ma siły, to my zrobimy. No nie zrobimy.
Ja nic od niej nie chcę, nie mam ochoty z nią rozmawiać, drażni mnie, więc pomocy od niej nie oczekuję, nawet wiem, że jej nie dostanę. Dzieciaki tam puszczam, choć coraz bardziej zastanawiam się, czy nie cofnąć zgody, bo robią co chcą i nas nie słuchają (ostatnio teść znalazł rogi jelenia i koniecznie nam je chciał dać. Nie trafiało do niego, że do domu, gdzie jest, znaczy będzie minimalna ilość rzeczy, płytki, biała ściany, stal nierdzewna i tak dalej w ten deseń te rogi nie będą pasować. To wieszak sobie zrobicie, jak nie nad kominkiem... Tia... Skoro my nie chcemy, to pokazał dzieciom. Chyba myślał, że będą chcieć. Nie chciały, a poza tym Córa się potem bała na urlopie schodzić ze schodów, bo tam też wisiały, a one kłują. Długo się bała rogów, ale dziadek wie lepiej) Więc dzieciaki tam jeżdżą, tylko z Osobistym i ani na chwilę ich nie zostawia, potrafią wrócić głodne(!), ale oni do nas nie zajrzą. Jak Osobisty wyjeżdża, to nie ma mowy o tym, czy mi nie pomóc, czy coś. Przestajemy istnieć. Ale Osobisty ma tam być i pomóc przy łazience, nie ważne, że nasza nieskończona, teść musi mieć pierwszeństwo. Nie pojechał, to zadzwonił do niego z awanturą. Ech, nigdy nie zrozumiem tych ludzi i nie wiem, jak to rozwiązać, bo tylko problemy z tego są między nami. Już i tak o niebo lepiej, ale no... Oczywiście, zaraz jest, że teść by nam pomógł, ale on nie słucha, co się do niego mówi, bo on wie lepiej. Niby prosił Osobistego o radę, ale i tak zrobił po swojemu i spieprzył. Na przykład rozbił szybę od prysznica, bo mu się puściło. W efekcie teściowie łazienki nie mają od ponad dwóch miesięcy. Nie stać nas na jego pomyłki. Inna sprawa, że mnie paraliżuje, jak on jest w moim domu.
Ciężki niedzielny temat sobie wybrałam, więc już może nic nie będę pisać...

4 komentarze:

  1. To ja życzę mniej teściów a więcej zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Łykanie leków to dla mnie droga przez mękę. Najczęściej dostaję antybiotyki wielkości cząstki mandarynki- do połknięcia!- dla mnie niewykonalne;) Rozgryzam i koniec, wiem, że nie wolno, ale chcę jeszcze pożyć na tym świecie :)
    Zdrowiej!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam sole emskie do picia i jeszcze jedno paskudztwo. Wole tabletki nawet wielkie

      Usuń