niedziela, 19 lipca 2015

Powrót

Z każdą godziną szansę na powrót malały, zaczynała się burza. Ryczałam co chwilę, przed oczami stawały inne koty. Zamknęliśmy drzwi tarasowe, ja się obróciłam, patrzę: USZY! Ukochane uszy Koty mej. Wróciła. Po prawie dwóch dobach poza domem wróciła cała i zdrowa. Brudna bardzo, chyba ją ktoś przymknął w piwnicy, czy gdzieś i w końcu wypuścił, ale jest.
Ale my nie próżnowaliśmy przez czas, gdy jej nie było. Sąsiedzi wiedzieli i krzyczą za nami, że na FB na stronie lecznicy jest kotka po wypadku i szuka domu. Szus w auto i jadę. Bo może ona. Okazało się, że nie, że kociczka jest u nich już długo, wraca do zdrowia po wpadnięciu w wnyki (zabić to mało). Pan doktor zabrał mnie do niej. Nie wciskał łzawych historyjek, rzeczowy, uśmiechnięty, sympatyczny. Kota cudna. Tylko może mieć niedowład łapki, czasem źle stanie i może jej tam nie odrosnąć futerko. Ludzie jej przez to nie chcą, a oni jej chcą znaleźć dobry dom. Mnie by wydał od ręki.
Wkręcił mnie w kota. Kurde, no wkręcił, nie zamiast Koty, bo przecież wierzymy, on też mówi, że wróci. Jako trzeci. Wychodząc mówię do niego, że się muszę zastanowić i że mnie wkręcił i że tak się nie robi. Odparł, że mu przykro, a ja że wcale mu przykro nie jest i bardzo dobrze.
I teraz kminię.
Bo tak:
uratowane kocie życie, bez klatki, bez dotyku człowieka od czasu do czasu, młode nasze byłoby szczęśliwe, bo to młoda koteczka jest, miałby się z kim bawić, dzieci też by pokochały
Ale:
martwiłabym się o trzy koty, zamiast dwóch, nie wiem, jak Kota by zareagowała, bo młodego leje i prycha, no jednak mamy tylko dół i to ciutek mało na noc, czy niepogodę na trzy koty...
Poradźcie, albo niech się ktoś znajdzie dla tego kotka, nie chcecie? Piękna, bura z białymi skarpetami i brzuchem. Sympatyczna, śliczna. Trafi odrobaczona i wysterylizowana. Ktoś?


6 komentarzy:

  1. I teraz czas na słynne: A nie mówiłam yyyy pisałam co?
    To to wraca. Musi i basta. Jak już dobrze się poryczymy... bo dobrze wie, że wtedy będzie rozpieszczane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ponoć w zdecydowanej większości przypadków stadko powiększone akceptuje fakt bycia powiększonym. A że fochy i dąsy są, to wiadomo. Koty i ich kapryśność.

    Cieszę się, że Kota wróciła (widziałam), to najważniejsze. Kurczę, bałabym się tak puszczać, zeschizowana jakaś się robię z wiekiem. Od razu myślę, że za dużo złych typów łazi po świecie i kto wie na kogo taki futrzak trafi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie puściłam po powrocie. Oknem wylazła. A Twoje stadko nie za małe?

      Usuń
    2. Zdecydowanie za małe. Ale nie na wynajmowane mieszkanie, dobrze, że babka zgodziła się na tego jednego wredniaka :/

      Usuń
    3. Szkoda. Dobrze by miala u ciebie :(

      Usuń