środa, 3 czerwca 2015

Miało być, ale nie jest

Miałam napisać o tym nieszczęsnym marszu, ale nie będę sobie psuła początku weekendu. Napiszę o pozytywach:
- po pierwsze i najważniejsze Osobisty już jest w Polsce i właśnie do mnie jedzie :P niby widziałam go wczoraj rano, ale no, stęskniłam się. Nie lubię spać sama, nie umiem i dobrze, że mi dziecko przyniosło misia
- po drugie - boli mnie cały człowiek, bo po A ćwiczę deseczkę, a po B Osobisty zmotywował mnie do wyjścia z domu na fitness. Bynajmniej nie w temacie, że jestem gruba czy coś, jakbyście się odnieśli do notki niżej, ale w temacie wyjdź, odpocznij od dzieci. Od niego też, ale cicho tam. I chodzę sobie i ćwiczę latino. To znaczy byłam w poniedziałek po raz pierwszy, na pewno nie ostatni. Wyszłam mokra i zachwycona jak świnka w deszcz. Nawet chciałam jogging do domu urządzić, co tam 5 kilometrów, ale kto by mi auto odwiózł? W każdym razie było bosko, jechałam styrana, jak nie wiem co, wróciłam jeszcze bardziej, ale na endorfinach jadę do dziś
- po trzecie Osobisty kupił nam zmywarkę, żeby zaoszczędzić mój czas. Kiedyś mówiłam, że nie chcę, że po co, że w rękach i tak dalej... A dziś kocham to urządzenie niesamowicie. Wkładam, wrzucam tabletkę, nastawiam i mam czas dla siebie/dzieci/męża. Boski wynalazek.

Jutro mamy iść sypać kwiatki. Uzbierałam sporo, maki mi rosły pod domem, myślę sobie, zerwę jutro rano, jak zakwitną bardziej, będą świeże. Nie zerwę. Ktoś mi je zerwał. Nosz kurna, chyba widać, że prywatna posesja, a że nieogrodzona, to co, można wejść i zerwać? Oburzyłam się strasznie, ale niech komuś będzie.Czas myśleć o ogrodzeniu...

Kota mi się kaleką zrobiła. Na łapę nie chodziła, przestała jeść, pić... Ja mam 2 kilo kota, więc niejedzenie dwa dni zrobiło z niej kości i skórę. W każdym razie bez weterynarza się nie obyło. I już jest ok, ale dowiedziałam się, że jest do oddania rudy kocurek. My myślimy o drugim kocie, nawet zamówiony jest, ale nie rudy... A ten ma już 7 miesięcy, a my chcieliśmy taką malutką pocieszkę... I nie wiem co zrobić, bo trzy koty? A pies? To trochę dużo by było... Ech... Nie miała baba kłopotu to zachciało jej się kota...


Dobrze mi tu. Może nie jest skończone, może brakuje wielu rzeczy, ale to mój dom i jestem tu szczęśliwa. To taki pozytyw na koniec.

2 komentarze:

  1. Słynne endorfiny po ćwiczeniach ;D Krążą o nich legendy, a ja mam o nich takie poglądy jak o yeti - podobno ktoś kiedyś widział ;)))

    Ja tam uważam (moje osobiste najosobistsze zdanie), że kot w domu zawsze się zmieści. Jeden w tę czy w tamtą nie zrobi różnicy - a dla niego zmieni się całe życie :)))

    OdpowiedzUsuń