wtorek, 23 czerwca 2015

Dzień Taty

Nie ojca, nie kogoś, Taty.
My swój obchodziliśmy wczoraj, bo dziś Tata w biegu, w locie dosłownie, bo znów leci. A wczoraj był czas. Ciacho było z serduchem i rysunek.
A z tego miejsca chciałam ja podziękować Osobistemu, za to, że jest. Jest i jest najlepszym Tatą dla naszych dzieci. Od momentu, kiedy Córa spojrzała na niego rozbieganymi oczkami, chwilę po urodzeniu, przez 14 miesięcy, kiedy tylko on miał patent na usypianie, przez noszenie, bujanie, pokazywanie świata. Poprzez bycie ze mną przy porodzie Syna. To on pierwszy miał go w ramionach. I ma go nadal. Pierwsze, co robi po pracy, to przytula, całuje, wita, pyta, jak było. W dzień pyta co chwilę, co u nas. Kocha, tęskni. Jest, gdy boli, jest gdy się śmiejemy. Buduje, uczy szacunku, miłości, uczy bycia mężczyzną Syna i tego, jakim mężczyzna powinien być dla Córy. Wyciera łzy, pociesza i rozśmiesza. Wstaje w nocy, jak któreś woła tatę.
Dziękuję Ci, że jesteś dla nich Tatą z marzeń, że tęsknią, że pytają i że ciągle chcą więcej. Dziękuję, że biegną do Ciebie, jak usłyszą zamek w drzwiach. Dziękuję za cierpliwość, troskę i miłość. Dla nich jesteś najlepszy.

2 komentarze:

  1. I takiego Taty zazdroszczę:) Ja niestety, nie miałam tyle szczęścia. Mam za to cudowną mamę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój tata... hm... to trudna historia, ale chyba jednak bardziej in plus. Za to dzieciaki mają super Tatę :)

      Usuń