wtorek, 11 grudnia 2012

Zdrada

Kiedyś mówiłam, że nigdy nie wybaczę zdrady i bicia. A dokładniej jednego uderzenia po którym miało już nie być nic. Zero zaufania, zero powrotu. Dziś zostało mi to drugie. I mam nadzieję, że nigdy nie przyjdzie mi tego wybaczać, a jak przyjdzie i wybaczę, to proszę przyjaciół o pomoc. Znaczy porządnego kopa. A zdrada... Nadal nie przyszło mi jej wybaczać. Ale już nie mówię, że jej nie wybaczę. Po pierwsze nie do końca wiem, co zdradą jest, jak ją zdefiniować. Bo jeśli jest nią flirt, to sama zdradzałam wielokrotnie. Zresztą, sam kontakt stricte fizyczny, stosunek, odbyty raz, przypadkiem może być zdradą, odżałowaną i tak dalej, a nie musi. Bo jak mówić o zdradzie w stanie upojenia? Problemy z określeniem czym jest mam ogromne, więc nawet nie próbuję. Wiem tylko, że w jakikolwiek sposób by mnie Osobisty nie zdradził, wybaczyłabym. Bo po pierwsze, zdrada zawsze, ale to zawsze leży po obu stronach. Czegoś brakło, coś zawiodło, bliskość, rozmowa, cokolwiek i poleciało. A po drugie, nie ma człowieka bez winy. Oczywiście, jeśli pewnego dnia przyjdzie i oświadczy, że kocha kogo innego, to nie tyle wybaczę, ale puszczę. Pewnie przeryczę pół życia, ale... To też nie zdrada. A jeśli zdrada będzie notoryczna i nie będzie pomagało naprawianie naszego świata? Jakoś tego nie widzę... Zupełnie abstrahując, wtedy bym nie wybaczyła. Ani partnerowi, ani sobie.

10 komentarzy:

  1. Problem chyba tkwi w tym, że nie ma jednej definicji. Każdy ma swoją. Jeśli dla Ciebie flirt nie jest zdradą, a dla niego tak, to wtedy on poczuje się zdradzony, mimo że dla Ciebie to nic takiego. A są przecież ludzie, którzy sypiają z innymi za zgodą drugiej połówki - dla nich to nie zdrada, a dla innych...

    Pewnie też inaczej myśli osoba, którą z partnerem łączy dziecko. Tak samo starsze związki jakoś tak bardziej tolerancyjnie do tego podchodzą. Nie chcę tu uogólniać, spotkałam się z podejściem typu "A niech se tam Stasek polata, i tak potem wróci do domu".

    Osobiście nie zgodzę się z tym, że wina zawsze leży po obydwóch stronach. Często, ale czy zawsze? To jak wytłumaczyć zdradę człowieka, który ma w domu kochającą i dbającą osobę? Bo jest za dobra? Shit happens, po prostu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiscie, ze dlatego, ze jest za dobra. Brzmi absurdalnie, ale jak sie zastanowic to moze byc to powodem.

      Usuń
    2. Zgadzam się. Facet to zdobywca, jak ma wszystko pod nos to się nudzi. No ileż można znosić wiecznie uśmiechniętą, zadowoloną, pachnącą i chętną na propozycję łóżkowe kobietę, która bez zająknięcia perfekcyjnie gotuje, sprząta i zajmuje się dziećmi? Z takim facetem bym zwariowała.

      Usuń
    3. Jak jest zołza, to ucieka do milusiej. Jak jest za dobra, to się nudzi. Życia by mi zabrakło, żeby się tym przejmować. Tak że jednak wolę być zołzą i dawać facetowi odczuć, że żyje.

      Nie wyobrażam sobie, żebym kiedyś miała zmienić myślenie i pogodzić się ze zdradą. Musiałabym się obudzić w cudzej skórze. No chyba, że np. w wieku 80 lat, ale wtedy sama myśl, że mój dziadyga miałby smalić cholewki do jakiejś dzierlatki, by mnie śmieszyła. A tak to mam zupełnie inne podejście do kwestii zdrady niż Ty. Niż Wy obie, w sumie.

      Usuń
    4. Każdy ma inne podejście. Ale fakt 80 latek i mnie rozśmieszył :) a Ty przynajmniej wiesz co zdrada jest...

      Usuń
  2. Kiedys, dawno temu zarzekalam sie, ze zdrady nie wybaczylabym, w jakiejkolwiek by byla formie. Potem, z czasem, zlagodnialam w swojej opinii. Nie wybaczylabym trwajacego romansu, ale jednorazowy skok w bok potrafilabym ... No i jest jeszcze jedna sprawa - wybaczyc nie znaczy zapomniec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba przychodzi z wiekiem. Oczywiście, że wybaczyć to nie znaczy zapomnieć, trzeba skądś wyciągać naukę

      Usuń
  3. sama ci wtedy przyłożę ;) masz jak w banku

    OdpowiedzUsuń
  4. Granica zdrady dla każdego jest inna, dlatego chyba tak ciężko jest zdefiniować to pojęcie. Pamiętam, jak wiele razy sama się zarzekałam, że zdrady nie wybaczę nigdy, dziś sama nie wiem... Na szczęście nie muszę się nad tym zastanawiać;):) Trudny, bardzo trudny temat.
    Na pewno nie wybaczyłabym uderzenia, tego jestem pewna, po czymś takim facetowi pozostaje tylko pokazać drzwi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja zdradę umiem zrozumieć, ale chyba nie wybaczyć, ale to co najgorszę nie potrafię już później zaufać... a to oznacza koniec ;-/

    OdpowiedzUsuń