wtorek, 9 czerwca 2009

Niedepresyjnie o braku zaręczyn

    Włosy z głowy powinnam rwać, albo przynajmniej popełnić niekoniecznie rytualne samobójstwo. A czemu? A bo nie jestem zaręczona. A jesteśmy ze sobą już tak długo. Więc już powinnam latać za suknią, ustalać listę gości i takie tam. Tak wynika z jakiejś zbiorowej mody na zamążpójście. I jak się jest z sobą jakiś rok to już wypada, bo inaczej to znaczy, że jemu nie zależy czy coś w tym stylu. A ile razy ja mam powtarzać, że to ja nie chcę? I to, że on mi się nie oświadczył jest mi mocno na rękę?
    Ale młodsze ode mnie marzą tylko o tym. Żeby on padł przed nimi na kolana. Bo powinien. Bo już są razem i nie ważne za co będą żyć i czy ona mu ufa i czy on na pewno chce. Licznik tyka i trzeba. A najlepiej ustalić wszystko za niego i złościć się bo on jest niedomyślny i się nie oświadczył.
    Jesteśmy razem prawie dwa i pół roku. Kocham i jestem kochana. I nie zamierzam wpadać w depresję, że nie mam krążka na palcu. Bo jakie to ma znaczenie tak naprawdę? Będzie mnie bardziej kochał? Wątpię. Jest między nami różnie, czy to pytanie to zmieni na sielankę? Na pewno nie. Więc po co się spieszyć, a tym bardziej po co wpadać w panikę, że on nie podpytuje jaki pierścionek mi się podoba?
    A może to po prostu marzenie tych kobiet, które nie wierzą, że on nie ucieknie, jak go nie zaobrączkują? Tak mało w siebie wierzą, czy w jego miłość i oddanie. Ucieknie i tak, jak będzie chciał. Z wcześniejszym pytaniem czy wyjdziesz za mnie czy bez niego.

25 komentarzy:

  1. ja zawsze chciałam wyjść za mąż - nigdy to nie była kwestia niepewności czy zabezpieczenia... ślub miał być dla Nas dlatego jesteśmy tylko po cywilnym... do kościelnego Nam się nie spieszy... A co do oświadczyn - Mąż mi się oświadczył po 4 miesiącach bycia razem, a ślub wzięliśmy po pół roku od kiedy zaczęliśmy się spotykać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy to oznacza, że ja jestem zła, bo mój tego nie zrobił? Że mu nie zależy i nie kocha, bo nie padł na kolana, a już tak wiele razy mógł? Że coś ze mną nie tak, że ślubu nie chcę, bo jest dla mnie tylko papierem? I to właśnie cywilny bardziej papierem, niż kościelny? Czy jestem złą kobietą, bo chce poznać kogoś, z kim przyjdzie dzielić mi życie i mi obojętne czy to życie będzie przypieczętowane ślubem czy nie, ale ważne dla mnie, by było godne, a więc żebyśmy się nie pozabijali wzajemnie i nie mieli do siebie pretensji, że nie ma kasy lub któreś się nie spełnia? No tak, to materializm i zaprzepaszczanie świętości rodziny...

    OdpowiedzUsuń
  3. Po tym co dziś usłyszałam, a potem poczytałam i przemyślałam na chłopski rozum też pewnie niedługo zacznę to uważać za niepotrzebne. Skoro się kochamy i ufamy sobie to będziemy razem. Jestem po zaręczynach ponad dwa lata, ale w moim życiu nic się przez to nie zmieniło, jest tak samo i tak samo patrzą na to ludzie w moim otoczeniu -a bo została u niego na noc, a bo bez ślubu, a bo jak tak można itp. Mam nadzieję że uda nam się w najbliszym czasie porozmawiać na gg wyślę ci zaraz wiadomość. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. czy ja się muszę wypowiadać?... myślę prawie to samo, co o instytucji ślubu... różnica polega na tym, że zaręczyny odeszły dalej w otchłań historycznego niebytu, niż ślub... więc o wiele łatwiej nabrać do niego dystansu, gdyż tzw. "nacisk społeczny" jest o wiele mniejszy... ja na Twoim miejscu ugiąłbym się, bo może być odjazdowo... /jeśli, oczywiście, umiesz i chcesz mieć ten dystans, bo nie musisz przecież/... to tylko zabawa... czekam na czasy, gdy instytucja ślubu nabierze chociaż takiego statusu :)))... aha... wiesz co jest irytujące w tym "antyrobot system" onetu? że czasem nie wiadomo, która litera jest mała, która duża w niektórych fontach i czasem trzeba zgadywać /bo system rozróżnia je/... właśnie teraz mam dylemat litery "W"... chyba rzucę monetą...

    OdpowiedzUsuń
  5. a skąd - uważam, że wolne związki czasem są o niebo lepsze niż małżeństwa... My ślub chcieliśmy obydwoje - zawsze to wiedzieliśmy... Angel - dla mnie oświadczyny to szopka, bo Mój zapytał się mnie o to czy zostanę Jego żoną w toalecie... i co? przez to jest gorszy od tych, którzy oświadczają się z "pompą"? Nie... tak samo Ty nie jesteś gorsza od mężatek... co do ślubu kościelnego - Nam on nie jest potrzebny... dla Nas najważniejsze jest to, że DLA SIEBIE jesteśmy małżeństwem... nie dla innych...

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy się ugnę czy nie ugnę to jakoś mało istotne ;) Bo zabawa może być z okazji np zamieszkania razem, pierwszej kłótni itd a niekoniecznie z błązenadą, bo ktoś coś ode mnie. Bo bardziej niż mnie to tej obrączki brakuje osobom postronnym... Chyba właśnie przez chęć odbębnienia wesela. A tu guzik, bo lsita jak takowe wesele będzie będzie okrojona na maksa i nie będę się przejmować, że ktoś się obrazi :P I perzyjęcie zrobię po mojemu, cobyśmy się my bawili dobrze, a nie zgraja gości.Sądząc po obecności komentarza trzut monetą się sprawdził ;) Muszę go wpisać w rozwiązania :P A ja wklepuję jeszcze raz...

    OdpowiedzUsuń
  7. A dla mnie ważne jest to, że się kochamy i szanujemy i brak obrączki mi nie przeszkadza. Za to innym ten mój brak jakoś wybitnie i wciaż pytają keidy i kiedy i doprowadzają mnie do szału.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie już dawno nie obchodzi co ludzie myślą i mówią... Może dziś się uda pogadać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ~nigu.blog.onet.pl10 czerwca 2009 10:26

    Hmmm po cholerę się spieszyć?

    OdpowiedzUsuń
  10. ~nosicielka samotności10 czerwca 2009 20:08

    Boją się "niewłaściwego" stanu cywilnego, samotności, opinii ludzi wokół. Są naiwne, żeby ie powiedzieć - głupie. W naszym kraju zawsze będzie lepiej być rozwódką niż panną (czytaj: starą).

    OdpowiedzUsuń
  11. No właśnie nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
  12. Tylko moim zdaniem "niewłaściwy" stan to ten, który nam przeszkadza, a mnie przeszkadza obrączka. A nie wydaje mi się, żeby komuś z mojego otoczenia moje palce czy papiery, które podpisuję do szczęścia były potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
  13. to powiedz im by zajęli się sobą... że to Wasza sprawa...

    OdpowiedzUsuń
  14. To jak grochem o ścianę, pewnie to znasz doskonale...

    OdpowiedzUsuń
  15. Każdy ma swój sposób na życie i nie należy go oceniać. Są ludzie (mężczyźni i kobiety) którzy marzą o ślubie, dzieciach i rodzinie. Są ludzie którym na tym nie zależy. Kobiety które chcą wyjść za mąż, może faktycznie są nie dowartościowane, zamążpójście i spełnianie się w roli matki może im pomoże się dowartościować. Więc po co się z nich nabijać, czy szydzić? Może nawet część z nich zachowuje się przy tej swojej chęci irracjonalnie (bo się czują nie pewnie), ale mężczyznom to zwykle nie przeszkadza (zdarzają się ekstremalne wypadki irracjonalnych zachowań, ale mniemam że jednak większość społeczeństwa jest zrównoważona psychicznie). One się czują bezpiecznie przy mężczyznach "zaobrączkowanych"... i aż dziw że mężczyźni to lubią. Mam więcej kolegów niż koleżanek, ale właśnie obserwując ich czasem się dziwie dlaczego wybierają właśnie ten typ kobiet... i okazuje się że oni lubią być "obrońcami", "opiekunami"... że też chcą mieć rodziny, że też czują się nie pewnie (może dlatego że to informatycy...), a silne kobiety które ślubu nie chcą ich odstraszają bo - "z nimi to nigdy nic nie wiadomo". A taka prostolinijna dziewucha jest przynajmniej przewidywalna :) Wiadomo że chce pierścionek, ślub i mimo fachów zostanie na zawsze. Ludzie mają naprawdę różne pomysły na życie, lepsze, gorsze... to już życie im pokaże ;) Tak samo u Ciebie, masz swój pogląd i nikt nie powinien Ci narzucać własnego :)

    OdpowiedzUsuń
  16. A właśnie usiłują mi wmówić co jest dla mnie dobre... I... Mój mężczyzna to prawie informatyk, na pewno amator, bo zawodowo trochę inaczej...

    OdpowiedzUsuń
  17. owszem - Nas cisną o ślub kościelny, ale ja mam na to jedną odpowiedź - "Nasze życie Nasza sprawa"... tak samo jak wtrącają się w wychowanie KUby - Nasz Syn koniec kropka...

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak to już z ludźmi przecież jest. Patrzą z boku i przecież "wiedzą" co dla nas najlepsze, mimo że nie znają całej sytuacji. Może i widzą pewne rzeczy bardziej bezstronnie, ale... Czy mają prawo decydować za nas i narzucać nam swoje poglądy? Np. o tym małżeństwie czy zaręczynach :) Najlepiej samemu podejmować decyzje i nie patrzeć na zdanie innych. Nawet jeśli to zdanie czasem może być słuszne, to często jest zwyczajnie nie dopasowane do sytuacji... i do oczekiwań nas samych :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mnie się już nudzi takie mówienie. O ślub mówię już "nigdy". Na chwilę zamyka usta

    OdpowiedzUsuń
  20. W moim przypadku wiedzą mało, bo mało postronnym osobom pokazuje, a moje nie ma podstawy dość silne i nie jest nie bo nie.

    OdpowiedzUsuń
  21. na mnie za takie mówienie wszyscy się obrażają...

    OdpowiedzUsuń
  22. Niestety odbrażają się i pytają znów, a tak bym chciała żeby się obrazili na amen...

    OdpowiedzUsuń
  23. może należy bardziej dobitnie?

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie da się, musiałabym użyć słów uważanych za mocno obelżywe, a do tego poziomu się nie zniżę

    OdpowiedzUsuń
  25. 29 year-old Electrical Engineer Magdalene O'Collopy, hailing from Dauphin enjoys watching movies like "Hamlet, Prince of Denmark" and Sports. Took a trip to Cidade Velha and drives a McLaren F1. powinienes to sprawdzic

    OdpowiedzUsuń