środa, 10 czerwca 2009

Nawałnica

    Oglądając zdjęcia telewizyjne z miejsc tragedii robiło mi się zimno. Dziś widziałam to przez okno busa. Ludzie wylewający wodę z domów, strażaków pompujących wodę ze sklepu, powalone drzewa, drogi spływające błotem. W jednej miejscowości było biało. To grad zaścielał trawnik warstwą około 5 centymetrową. Wynoszone z domu sprzęty, by wyschły, zalane podwórka, smutek w oczach, zniszczone uprawy, kikuty drzew, krzaków ziemniaków...
    Takie odległe jak na filmie, a tak bliskie. I to wszystko do wtóru grzmotów. Ogłuszających, nieprzerwanych, jakby grzmiało tylko raz, za to nieskończenie długo…
    Kilka do kilkunastu minut zmieniające czasem życie ludzi.

13 komentarzy:

  1. dziś w Krakowie było podobnie... na szczęście obyło się bez strat...

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam właśnie, a ja piszę o miejscowościach oddalonych o 20 km... Żywioł to straszna siła

    OdpowiedzUsuń
  3. wiem - mój Tata przejeżdżał wczoraj przez Alwernię...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mieszkam w tej części Polski, która przez żywioły jest raczej omijana i najczęściej słyszy się o niewielkim wylewaniu naszych niewielkich rzek, ale zawsze płakać mi się chce jak widzę w telewizji tak ogromną niesprawiedliwość. Ludzie pracują latami na dwoje domostwa i majątki tylko po to, aby w ciągu kwadransa wszystko stracić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zazdroszczę strachu o niego

    OdpowiedzUsuń
  6. Natura równa wszystkich, choć równa tragicznie. Nas teoretycznie też omijało...

    OdpowiedzUsuń
  7. ~nigu.blog.onet.pl12 czerwca 2009 09:37

    Aniele to jest okropne, ale cóż poradzić na Matkę Naturę, i na dbilnych urządników którzy myślą po a nie przed...

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystko potrafimy opanować, my ludzie, ale Natury nie

    OdpowiedzUsuń
  9. No a u nas dziś była drugi raz nawałnica. Grad i te sprawy. Ale nic strasznego się nie działo.Zastanawiają mnie zawsze pozrywane dachy. Nie wiem czym to idzie, np. na Podhalu często jest halny, a dachy zrywane są rzadko, a w polsce wiatr który może wiej z przędnością70% tego co wyprawia taki halny i już dachów nie ma :/ Bolesne, ale nie raz za nieszczęścia spowodowane przez naturę ludzie odpowiadają. Np. jak się mieszka za blisko rzeki (gdzie teoretycznie nie jest teren budowlany, ale co tam, lepiej samowole budowlaną postawić a potem płakać że zalewa :/), tak samo z dachami, jak się dobrze przytwierdzi (ja się na tym nie znam :P ale to jest na jakieś belce czy czymś) to wiatr nie porywa. Tak samo jak, nieraz drogami idą rzeki mimo że odpływy są zrobione :/ (nikt ich nie czyści) a potem ta woda zwykłym ludziom piwnice zalewa zamiast "grzecznie" trafić z drogi do studzienki :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Trafiłaś w samo sedno, bo jak jeszcze od gradu nie ustrzeżesz, tak reszta do zrobienia.

    OdpowiedzUsuń
  11. zapalka_na_zakrecie@op.pl13 czerwca 2009 17:15

    Znam to, nasz dom zmyło w 1997 roku ... trauma do końca życia.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nawet nie próbuję sobie wyobrazić, bo się pewnie nie da...

    OdpowiedzUsuń
  13. dowiedziałam się dopiero po fakcie...

    OdpowiedzUsuń